Szczytno już po raz czwarty zmienia się w stolicę ciężkiego grania. Na tegoroczny festiwal Hunter Fest zjadą głównie zespoły zagraniczne, w tym legenda muzyki metalowej, Sepultura z Brazylii. Nie zabraknie też niespodzianek przygotowanych przez gospodarzy imprezy, grupę Hunter.
MIĘDZYNARODOWA MARKA
Hunter Fest znalazł już stałe miejsce w kalendarzu letnich imprez muzycznych nie tylko w naszym regionie, ale również w całym kraju, a nawet poza jego granicami. W tym roku na trwający od 7 do 8 lipca festiwal zjedzie czołówka zagranicznych gwiazd ostrego rocka.
- Impreza zyskała już rangę międzynarodową, informacje o niej znajdują się w serwisach internetowych na całym świecie. To jest coś, o czym zawsze marzyliśmy - podkreśla lider grupy Hunter Paweł Grzegorczyk.
Na szczycieńskiej plaży będzie można usłyszeć i zobaczyć m.in. Sepulturę z Brazylii. Grupa od lat ma status legendy muzyki metalowej. Oprócz niej wystąpią także inne znane miłośnikom ostrego grania zespoły, w tym Kreator i Rage z Niemiec, Sick of it all z USA czy Samael ze Szwajcarii oraz Arakain z Czech. Polską scenę metalową reprezentować będą Acid Drinkers, Kat z Romanem Kostrzewskim, Behemoth oraz gospodarz imprezy, Hunter. Na festiwalu zagrają też mniej znani wykonawcy, wybrani przez słuchaczy Antyradia spośród 16 grup, których nagrania zostały dopuszczone do konkursu.
KRÓCEJ, A LEPIEJ
Rok temu festiwal trwał trzy dni, w tym zaplanowano go na dwa. Jak mówi Paweł Grzegorczyk, jest to spowodowane głównie problemami, które pojawiły się podczas ubiegłorocznej edycji. Przypomnijmy, że nie wystąpiły wtedy dwie zagraniczne gwiazdy, co naraziło organizatorów na duże straty.
- Wolimy przygotować krótszą imprezę, ale za to lepiej ją zorganizować - uważa muzyk. Podczas tegorocznego Huner Festu zrezygnowano też z małej sceny na polu namiotowym na ul. Śląskiej.
- Nie cieszyła się zbyt dużym powodzeniem, bo większość osób i tak wybierała plażę. Poza tym zdajemy sobie sprawę, że była w pewnym sensie uciążliwa dla mieszkańców, choć wykazali się oni dużą wyrozumiałością. Zmienił się też termin imprezy. Do tej pory odbywała się ona w sierpniu, teraz rozpocznie się miesiąc wcześniej. Jest to spowodowane tym, że to właśnie w lipcu większość gwiazd przebywa w trasach koncertowych i łatwiej je ściągnąć na festiwal.
Z CHÓREM I DAUKSZEWICZEM
Za dwudniowy karnet festiwalowy od 1 lipca trzeba zapłacić 139 zł (wcześniej było to 119 zł), natomiast bilet jednodniowy kosztuje 80 zł (przed 1.07 - 70 zł). Dla wielu fanów metalu to duże kwoty.
- Mamy tego świadomość, ale pamiętajmy, że np. na koncert samej tylko Sepultury trzeba by było wydać co najmniej 100 zł, a tu za niewiele większą sumę mamy bardzo dużo znanych zespołów. Dość wysokie ceny biletów spowodowane są m.in. tym, że organizatorzy festiwalu wciąż nie znaleźli sponsora strategicznego. W tej sytuacji duże znacznie ma pomoc miasta, które przeznaczyło na imprezę 30 tys. złotych. To suma dwukrotnie wyższa niż przed rokiem. Samorząd wsparł też imprezę od strony organizacyjnej i merytorycznej.
- Bez tego na pewno nie bylibyśmy w stanie zorganizować festiwalu, dlatego jesteśmy wdzięczni za tę pomoc. Jest stała ekipa ludzi, którzy wierzą w Hunter Fest i wiedzą, że to szansa dla miasta - mówi Paweł Grzegorczyk. Liczy na to, że w następnych latach podobnej pomocy udzielą festiwalowi starostwo oraz Gmina Szczytno.
Na fanów ciężkiego rocka czeka kilka niespodzianek. Podczas sobotniego koncertu grupy Hunter wraz z muzykami gościnnie zaśpiewa Krzysztof Daukszewicz, który wykona wraz z nimi utwór Easy Rider. Najciekawiej zapowiada się jednak wspólny występ zespołu Pawła Grzegorczyka i szczycieńskiego chóru Kantata pod dyrekcją Mariusza Pardo. Wykonają wspólnie około ośmiu utworów.
- To będzie Hunter, jakiego nikt jeszcze nie słyszał. Graliśmy już z orkiestrą symfoniczną, ale z chórem jeszcze nie - zapowiada Paweł Grzegorczyk.
(łuk/E. Kułakowska)