Mimo że w Szczytnie już od trzech lat obchodzony jest Dzień bez Samochodu, propagujący jazdę na dwóch kółkach, codzienna rzeczywistość jej miłośników wygląda fatalnie. Na miejskich ulicach rower wciąż przegrywa z samochodem, a korzystanie z jednośladu niejednokrotnie wiąże się z ryzykiem wypadku. Lokalne władze deklarują, że problem leży im na sercu, ale do zaspokojenia potrzeb mieszkańców w tym zakresie droga jeszcze bardzo daleka.

Miasto nie dla rowerów

PO CHODNIKU NIE WOLNO, JEZDNIĄ SIĘ NIE DA

Pod względem komfortu jazdy rowerem Szczytno nie odstaje niestety od większości polskich miast. Jednośladami jeździ się tutaj fatalnie. Wie o tym każdy, kto od czasu do czasu ma okazję przemieszczać się na dwóch kółkach po zatłoczonych miejskich ulicach. Konieczność długiego oczekiwania na skrzyżowaniach nie jest największym zmartwieniem cyklistów. Ponieważ z reguły są oni traktowani przez kierowców jako drugorzędni uczestnicy ruchu, pokonywanie najbardziej newralgicznych punktów komunikacji miejskiej wymaga nie tylko cierpliwości, ale również niemałej odwagi. Ci spośród miłośników dwóch kółek, którzy cenią sobie przede wszystkim rekreacyjne wycieczki za miasto, dopiero poza jego granicami cieszą się przyjemnością jazdy na rowerze.

- Nie korzystam z głównych ulic. Najczęściej poruszam się bocznymi uliczkami. Mam swoje trasy, które pozwalają mi unikać najbardziej niebezpiecznych miejsc – mówi Grażyna Saj-Klocek z drużyny rowerowej „Kręcioły”.

Alternatywą dla zatłoczonych jezdni są dla rowerzystów często chodniki. Tymi jednak, zgodnie z przepisami ruchu drogowego, w terenie zabudowanym poruszać się nie mogą. Mimo to takich, którzy wolą zaryzykować karę pieniężną, żeby tylko uniknąć jazdy w bliskim sąsiedztwie TIR-ów i lawirowania między sznurami samochodów, jest wielu. Według sierż. sztab. Roberta Siudaka z Zespołu Ruchu Drogowego Komendy Powiatowej Policji najbardziej niebezpieczne dla rowerzystów miejsca w Szczytnie to główne ciągi komunikacyjne miasta: ulice Odrodzenia, Polska, Kościuszki, Pasymska, Sienkiewicza, Mickiewicza i Leyka.

Najskuteczniejszym środkiem zapewniającym bezpieczeństwo cyklistom byłaby budowa ścieżek rowerowych, ale tych jest na razie w Szczytnie jak na lekarstwo. Pierwszy tego typu trakt pojawił się między ulicami Żeromskiego i Leyka. Kolejna ścieżka powstała przy okazji przebudowy ulicy Chrobrego i skrzyżowania ulic Kościuszki i Pasymskiej. Według inspektora Wiesława Kulasa z Wydziału Gospodarki Miejskiej UM ich łączna długość nie przekracza na razie kilometra. Na komfortową i bezpieczną jazdę jednośladami nie ma więc w Szczytnie zbyt dużo miejsca.

PIERWSZE PRÓBY

Problem braku dróg tylko dla rowerzystów nie jest nowy. Pod koniec lat 90. podjął go w Szczytnie ruch społeczny Bractwo 21 Południka. Jego działacze nawiązali współpracę z podobnymi grupami z innych miast, ale również z architektami i specjalistami od budowy dróg. Pragnęli zwrócić uwagę na korzyści, jakie odniosłoby miasto z rozbudowy infrastruktury dla rowerzystów. Inicjator powstania ruchu Adam Figiela tłumaczy, że nie ograniczają się one wyłącznie do kwestii bezpieczeństwa.

- Znacznie podnosi to walory turystyczne miasta i okolicy. Na Zachodzie istnieje gęsta sieć dróg rowerowych o parametrach zbliżonych do naszych dróg powiatowych. W Polsce jesteśmy od tego jeszcze bardzo dalecy – stwierdza Adam Figiela. Członkowie ruchu odbyli szereg spotkań z władzami miasta. Zachęcali również mieszkańców do podpisywania się pod petycją domagającą się wybudowania pierwszej „doświadczalnej ścieżki rowerowej” w mieście.

- Naszym celem było przede wszystkim zaproponowanie nowych rozwiązań komunikacyjnych. Liczyliśmy na to, że zaowocują one w przyszłych latach konkretnymi inwestycjami – tłumaczy Adam Figiela.

Wówczas wysiłki Bractwa nie przyniosły jednak wymiernych skutków, a temat ścieżek przycichł. Problem braku tras dla rowerzystów dopiero w ostatnich latach zajmuje więcej miejsca w urzędowych planach. Zasadność tworzenia tego typu infrastruktury dostrzegają również policjanci.

- Komendant powiatowy zwraca dużą uwagę na bezpieczeństwo ruchu drogowego. Biorąc pod uwagę liczbę zabitych na polskich drogach, wyrasta to na podstawowy problem, z jakim musimy sobie poradzić. A ścieżki rowerowe to ważny element zapewnienia bezpieczeństwa zarówno pieszym, jak i rowerzystom – mówi Robert Siudak.

NIEŁASKAWE PRAWO

Budowa ścieżek dla rowerów to według miejskich urzędników operacja wymagająca dużych nakładów finansowych i czasu. Okazuje się, że nie zawsze ich wytyczenie jest możliwe.

- Przyjęliśmy zasadę, że wszędzie tam, gdzie istnieje możliwość, przy modernizacji dróg będziemy planować budowę ścieżek rowerowych. Często jednak przebudowywane ulice są za ciasne, żeby wygospodarować na nich dodatkowy pas do jazdy rowerem – wyjaśnia inspektor Wiesław Kulas. Projektowanie ścieżek napotyka również problemy natury czysto administracyjnej. Przez miasto biegną drogi różnej kategorii, za które odpowiada kilku zarządców. Ich przebudowa wymaga porozumienia się kilku stron. Interes jednej niekoniecznie pokrywa się z planami drugiej.

MIASTO CHCE BUDOWAĆ

Przedstawiciele władz miasta zaprzeczają jednak stanowczo, że w zakresie budowy ścieżek rowerowych nic się w Szczytnie nie robi.

- Przy sporządzaniu dokumentacji technicznych na przebudowę głównych ulic, przewidujemy tworzenie takich dróg – zapewnia burmistrz Danuta Górska. Według jej deklaracji najwcześniej pojawią się one na ulicy Chrobrego (chodzi o przewidziany do modernizacji odcinek od bramy dawnej fabryki mebli do skrzyżowania z Warszawską i Kolejową) i Przemysłowej (na odcinku od wylotu ulicy Pola do skrzyżowania z Polną). Obydwie inwestycje rozpoczną się już w przyszłym roku. Plany miasta sięgają jednak dalej. Wydzielone pasy dla rowerzystów mają biec wzdłuż zmodernizowanej Kolejowej, aż do dworca PKS oraz równolegle do tzw. obwodnicy wewnętrznej miasta (ulice Łomżyńska, Towarowa i Moniuszki). Zdaniem Wiesława Kulasa opracowywane właśnie koncepcje usprawnienia miejskiego systemu komunikacyjnego pozwolą być może na wytyczenie ścieżek umożliwiających przebycie Szczytna rowerem z zachodu na wschód (poczynając od ulicy Pasymskiej, aż do wyjazdu w stronę Ostrołęki). Oprócz tych, które powstaną przy okazji modernizacji głównych arterii miasta, przewiduje się również trasy o profilu całkowicie rekreacyjnym. Chodzi o sześciokilometrową ścieżkę wokół Jeziora Domowego Dużego i użytku ekologicznego „Mała Biel”. Ścieżki mają się także pojawić bezpośrednio poza granicami Szczytna. W porozumieniu z gminą Szczytno i Generalną Dyrekcją Dróg Krajowych i Autostrad miasto przymierza się do budowy ciągu pieszo-rowerowego od skrzyżowania ulic Pasymskiej i Chopina do końca Korpel. Na to zadanie opracowywana jest właśnie dokumentacja techniczna. Z kolei starostwo wraz z gminą już przystąpiło do budowy ścieżki z Nowego Gizewa do Rudki.

ZACHŁYŚNIĘCI SAMOCHODAMI

Zdaniem Lucjana Wołosa kłopoty rowerzystów z jazdą po miejskich ulicach wynikają nie tyle z braku ścieżek, ile ze znacznego natężenia ruchu samochodowego.

- Z tym problemem borykają się wszystkie polskie miasta – mówi sekretarz. Dodaje, że uliczne korki i niedogodności w znacznej mierze są efektem mentalności mieszkańców. Wielu spośród nich, mając do pokonania nawet krótkie odcinki, wciąż wybiera samochód zamiast roweru albo własnych nóg.

- Nasi mieszkańcy są na etapie zachłyśnięcia się boomem samochodowym i zanim przesiądą się na rowery, musi upłynąć jeszcze trochę czasu – tłumaczy.

Z kolei Mirosław Medźwiedzki jest zdania, że losowi rowerzystów mogą zdecydowanie ulżyć rozwiązania bardziej kompleksowe niż budowa ścieżek.

- Trzeba pomyśleć poważnie o obwodnicy miasta. Rowerem jeździłoby się o wiele łatwiej i bezpieczniej, pod warunkiem, że z centralnych ulic zniknęłyby TIR-y i ciężarówki wiozące drewno do Wielbarka – uważa przewodniczący Rady Powiatu.

Wojciech Kułakowski