Wielbark, choć już od przeszło sześćdziesięciu lat nie jest miastem, spełnia wiele kryteriów, które umożliwiłyby mu starania o odzyskanie tego miana. Tym bardziej, że w ostatnim czasie w miejscowości zaszło wiele korzystnych zmian. Lokalne władze i niektórzy mieszkańcy mają jednak wątpliwości.

Miasto tak, ale później

ZMIANY NA PLUS

Jeszcze do niedawna Wielbark cieszył się raczej nie najlepszą opinią ze względu na działające na jego terenie i w okolicy grupy zajmujące się kradzieżą samochodów. Duże bezrobocie, zła sytuacja materialna mieszkańców oraz zaniedbana infrastruktura sprawiały, że miejscowość nie należała do powiatowych liderów. W ostatnich latach zaszło tu jednak wiele zmian na plus. Lokalne władze podjęły szereg działań, które odmieniły miejscowość. Przybyły nowe chodniki, tereny zielone, rozpoczęto inwestycje poprawiające warunki życia ludności. W ślad za tym poszły też inicjatywy mieszkańców, czego przykładem jest choćby działalność Stowarzyszenia Miłośników Ziemi Wielbarskiej, które zajmuje się propagowaniem historii gminy oraz organizuje przedsięwzięcia o charakterze kulturalno-rozrywkowym. Do tego doszła jeszcze duża inwestycja szwedzkiego Swedwoodu, który wybudował tu tartak oraz fabrykę mebli mającą zatrudnić w najbliższym czasie nawet do tysiąca pracowników. Wszystko to sprawiło, że wiele osób zaczęło się zastanawiać, czy miejscowość nad Omulwią i Sawicą nie powinna starać się o przywrócenie jej utraconego w 1946 roku statusu miasta. Inicjatywę taką z powodzeniem podjął Pasym, stając się na początku 1997 r. drugim po Szczytnie miastem w powiecie.

Czy podobne starania poczyni w najbliższym czasie Wielbark? Teoretycznie spełnia on podstawowe kryteria wymagane w takich wypadkach. Za przekształceniem miejscowości w miasto przemawia bowiem najczęściej charakter przestrzenno-urbanistyczny, posiadanie niegdyś przez stulecia praw miejskich (Wielbark miał je od 1723 r.) oraz liczba mieszkańców nie mniejsza niż 2 tysiące. Miejscowość liczy ich obecnie ponad 2900, czyli więcej niż sąsiednie miasteczka, takie jak Chorzele (2783) czy Pasym (2548). Istotnym czynnikiem jest też to, że większość mieszkańców utrzymuje się z pracy poza rolnictwem. O tym, czy dana miejscowość stanie się miastem, decyduje rząd. Może to uczynić z urzędu lub na wniosek zainteresowanej rady gminy.

SĄ WAŻNIEJSZE SPRAWY

Wójt Wielbarka Grzegorz Zapadka przyznaje, że temat przywrócenia praw miejskich nie jest mu obcy.

- Myślałem nawet, żeby porozmawiać o tym z radnymi. Obecnie nie widzę jednak jakiejś dużej determinacji, by podjąć konkretne kroki. Na razie mamy ważniejsze zadania - mówi Grzegorz Zapadka. - Nie wiem, czy jest sens, by zostać miastem tylko dla nazwy - dodaje.

Według niego, choć Wielbark spełnia wiele kryteriów pomocnych przy ubieganiu się o

przywrócenie praw miejskich, to jednak wciąż jest jeszcze niemało do zrobienia. - Brakuje nam trochę w zakresie usług społecznych, przydałoby się więcej miejsc rozrywki, trzeba też popracować nad infrastrukturą - wylicza Grzegorz Zapadka. Według niego zmiana statusu miejscowości wcale nie zwiększyłaby jej szans rozwojowych ani nie wpłynęłaby na możliwość pozyskiwania funduszy unijnych.

- We wszelkich zapisach programowych jest mowa o miejscowościach do 5 tys. mieszkańców. Liczy się parytet ludnościowy, a nie to, czy jest się miastem czy wsią - tłumaczy Grzegorz Zapadka. Nie wyklucza jednak, że kiedy Wielbark upora się z najważniejszymi obecnie inwestycjami, to temat odzyskania praw miejskich powróci.

- Myślę, że dobrą okazją ku temu będzie jedna z okrąglejszych dat związanych z naszą miejscowością - zapowiada wójt.

W podobnym tonie wypowiada się Ryszard Mróz ze Stowarzyszenia Miłośników Ziemi Wielbarskiej. Przypomina, że na temat przywrócenia praw miejskich dyskutowano tu kilkanaście lat temu, kiedy starania o to podjął Pasym.

- Odłożyliśmy to jednak na później, co wyszło nam na dobre - uważa Ryszard Mróz. Według niego jako wieś Wielbark miał większe możliwości zdobywania środków na rozwój i dzięki temu doczekał się poprawy infrastruktury komunalnej, zyskując oczyszczalnię ścieków, budując sukcesywanie kanalizację oraz drogi. Ryszard Mróz podkreśla, że w świadomości mieszkańców Wielbark nadal funkcjonuje jako miasteczko.

- Ludzie, którzy osiedlali się tu zaraz po wojnie pamiętają, że było to miasto. Do dziś świadczy o tym choćby zabudowa naszej miejscowości. My nigdy nie mówimy o Wielbarku jako o wsi - mówi Ryszard Mróz. Również starosta Jarosław Matłach, który przez kilka lat był dyrektorem szkoły w Wielbarku nie widzi pilnej potrzeby starań o zmianę statusu miejscowości.

- Tak naprawdę wszystko zależy od ludzi, którzy tu funkcjonują. Pamiętamy, jak wyglądał Wielbark jeszcze dziesięć lat temu, a jak wygląda teraz. Obecne władze postawiły wszystko na jedną kartę i efekty ich pracy są ogromne - nie szczędzi słów uznania wielbarskim samorządowcom starosta, deklarując jednak, że gdyby mieszkańcy zechcieli starać się o odzyskanie praw miejskich, poparłby ich inicjatywę.

TYLKO PRESTIŻ

Przykładem, na to, że posiadanie miejskiego szyldu wcale nie gwarantuje szybszego rozwoju, jest Pasym. Jego burmistrz, Bernard Mius wskazuje jednak, że bycie nawet niewielkim miastem ma jeden znaczący plus.

- Na pewno podnosi to rangę i prestiż miejscowości w oczach przyjezdnych - zauważa burmistrz Mius. Przyznaje jednocześnie, że małe miejscowości, nawet te mające status miasta, nie dorównają większym pod względem inwestycji. - To, że nazywamy się miastem nie idzie w parze z czerpaniem z tego wymiernych korzyści - mówi Bernard Mius.

Ewa Kułakowska/Fot. archiwum SMZW