Prowadzone na terenie miasta roboty jednych cieszą, innych,

a tych wydaje się jest większość, irytują, a nawet bulwersują.

Dziś zamieszczamy głos mieszkańca ulicy 1 Maja Jana Malinowskiego, który dzieli się z nami swoimi obserwacjami i uwagami, w głównej części związanymi z jej modernizacją, ale nie tylko. Obok – krótki list Adama Rogulskiego. Czekamy na inne głosy i opinie.

Miejskie absurdy

Idąc ul. Warszawską, natknąłem się na ciekawy widok. Tuż przy bloku nr 6, nieopodal PKO BP, stoi sobie drzewo w symbiozie ze słupem oświetleniowym. Gałęzie drzewa tak szczelnie zasłaniają lampę, że jej zupełnie nie widać. Pikanterii dodaje znak drogowy umieszczony na słupie. Też szczelnie zasłonięty. Lampy nie widać, znaku nie widać. Nie widać też nikogo, kto powinien to widzieć. Idę dalej.

Od księgarni, wzdłuż Bajzelstrasse (dawna 1 Maja), środkiem drogi, ciągnie się kamienny twór monstrualnych rozmiarów. Szkoda, że nie położono go od nowego ronda. Byłoby śmieszniej i drożej. Patrząc na pochylone, wręcz przewracające się słupy oświetleniowe, które wkopano w trakcie remontu tejże ulicy, zastanawiam się, jak daleko może być posunięte niechlujstwo tych, którzy to wykonali. Cóż to za firma? Refleksje budzi też niefrasobliwość nadzoru budowlanego i Urzędu Miejskiego. Obecnie konserwację miejskiego oświetlenia przejęła firma ZELBO. Dodam, że między Targową a 1 Maja na terenie garaży jest 21 lamp, z których 12 nie świeci. Ten stan utrzymuje się od kilku miesięcy. Osobiście zgłosiłem ten fakt szefowi tejże firmy ponad dwa miesiące temu. Do chwili obecnej nic się nie zmieniło. Co zrobił Wydział Gospodarki Miejskiej w tej kwestii? Nic! Bo cóż można zrobić nic nie robiąc i nic nie widząc. Trudno odkleić się od stołka, kiedy wygodniej jest siedzieć niż przejść się po mieście i dostrzec to, co wynika z zakresu obowiązków.

Między garażami a posesjami przy 1 Maja rosną ogromne chwasty, które tylko dwa razy w roku są koszone. Przed Bożym Ciałem i przed Dniami Bachusa (niektórzy nazywają je Dniami Szczytna). Chciałbym zapytać panią z pokoju 136, czy nasze odczucia estetyczne są inne niż mieszkańców posesji i dzielnic, gdzie trawa koszona jest co dwa tygodnie? Konia z rzędem temu, kto był świadkiem odśnieżania terenu garaży (jest ich około 600) i drogi dojazdowej do posesji przyległych do ul. 1 Maja. To nie żadna łaska! Płacimy podatki, a obowiązkiem Urzędu Miejskiego jest utrzymywanie dróg w należytym stanie.

Obok mojej posesji, 6 m w linii prostej stoją ustępy lokatorów budynku nr 50. Ci, którzy korzystali z nich, już dawno się wyprowadzili. Jest to wylęgarnia much, robactwa i paraliżującego smrodu. Tego nikt nie widzi! Może sanepid tym się zajmie i zmusi administratora do likwidacji owego, jakże „atrakcyjnego” obiektu. Coś takiego w centrum miasta. Nieprawdopodobne! A jednak. Od Biura Kredytowego Lukas do skrzyżowania z ul. Leyka na jezdni leżą ogromne ilości mułu i piasku naniesionego przez ulewy i „bazę przeładunkową” PUDIZ-u. Kiedy pada deszcz, jest błoto. Kiedy jest sucho, nie można otworzyć okien ani drzwi. Tumany pyłu i piasku na to nie pozwalają. Ciekawe, czy ten odcinek drogi należy do miasta. Od około 1,5 roku nikt tu nie sprząta.

Myślę, podobnie jak setki, a może tysiące mieszkańców Szczytna, że czas najwyższy przewietrzyć Urząd Miejski. W niektórych wydziałach siedzą inspektorzy, którzy odliczają czas do emerytury. Nie mogą odkleić się od wygodnych foteli. Zamiast ruszyć w miasto, obserwować, żyć jego problemami, dostrzegać to, co powinni, próbują filozofować. Radzą mieszkańcom dotkniętym przez żywioł, aby sobie przed domem postawili wały antypowodziowe. To zwykła perfidia. A propos. Nie ma osób niezastąpionych. Znam wielu, którzy aktywnie zaangażowaliby się w pracę dla dobra mieszkańców. Po prostu zrobiliby to lepiej. Celowo uniknąłem terminu „na rzecz miasta”. Miasto bez mieszkańców nie istnieje. Patrząc na cudowny twór wyobraźni ludzkiej, jakim jest tajemniczy krąg między notariatem a zakładem kosmetycznym SOTHYS, zastanawiam się, do jakich granic może posunąć się ludzka głupota. Odcięto drogę w kierunku ul. Leyka. Drogę, która odciążyłaby nowe rondo w sposób oczywisty. Tędy przejeżdżały codziennie setki aut mieszkańców osiedla Leyka i innych dzielnic. Kiedy czytam w prasie lokalnej, że władze miasta zrobiły wszystko, aby przywrócić dawne rozwiązania dotyczące dojazdu do okolicznych posesji, to jestem przerażony. Pytam, co konkretnie zrobiły? NIC! Odnoszę wrażenie, że termin „droga krajowa” w magistracie budzi lęk i przerażenie. Przypomnę, że przed remontem ul. 1 Maja też była DROGĄ KRAJOWĄ! Poprzednie rozwiązania nie były głupsze od obecnych. Dam przykład. W nowej stolicy Warmii i Mazur Ostródzie czy też w Iławie, Kętrzynie, Pieckach też były przebudowy „krajowej”. Zachowano tam wcześniejsze rozwiązania. Wracając do Szczytna - z mojej wiedzy wynika, że jest to wspólna inwestycja miasta i GDDKiA. A skoro wspólna, to na każdym etapie i w każdym punkcie planów przebudowy ulicy, miasto miało prawo i obowiązek stawiać swoje warunki. Ale najłatwiej pozbyć się problemów i dać wolną rękę GDDKiA. Niech robią, co im się podoba.

Nie zaproszono mieszkańców do rozmów na temat istotnych zmian w kwestii dojazdu do naszych posesji. Postawiono nas pod ścianą. Nie zaproszono nas do rozmów w przedmiocie przekształcenia obiektu o charakterze kulturalnym (chodzi o kino), w dom kupiecki. Uważam, że w tak ważnych sprawach powinno liczyć się przede wszystkim zdanie mieszkańców. Wierzę, że w najbliższych wyborach nowo wybrany burmistrz miasta będzie się kierował antyczną maksymą: „SALUS POPULI SUPREMA LEX”, co znaczy DOBRO LUDU NAJWYŻSZYM PRAWEM.

Jan Malinowski

PORANNE PRZEMYŚLENIA

Dowcip dnia:

- Jak zakorkować miasto?

- Zwężyć drogi i zamiast dwóch pasów dojazdowych do skrzyżowania zrobić jeden (korki murowane) a potem wciskać kit kierowcom, że to dla ich dobra i bezpieczeństwa.

A tak swoją „drogą” - to drogi mają służyć kierowcom czy urzędnikom, którzy zza swych biurek nie widzą nic poza końcem własnego nosa?

Mam także pomysł, jak zwiększyć bezpieczeństwo na drogach:

zakazać jazdy samochodem a jedynie pozwolić go pchać.

Na pewno będzie bezpieczniej.

A na brak parkingów w mieście też jest prosty pomysł:

oprócz parkingów pod marketami, wybudować pod miastem kolejny na kilka tysięcy samochodów.

I statystycznie Szczytno będzie miało najwięcej miejsc parkingowych na jednego mieszkańca.

A to, że z parkingu do miasta jest bardzo daleko dźwigać zakupy, to już „małe piwo przed śniadaniem”. Ważne, że statystycznie będziemy przodować.

Adam Rogulski