Już blisko półtora roku upłynęło od przejęcia miejskiej sieci ciepłowniczej przez spółkę Dalkia Szczytno. Władze miasta, które są jej mniejszościowym udziałowcem, chwalą to rozwiązanie, argumentując, że dzięki niemu w krótkim czasie udało się wymienić starą, grożącą poważnymi awariami infrastrukturę. Pojawiają się jednak obawy, że za wykonane inwestycje słono zapłacą odbiorcy ciepła.
TERAZ JESTEŚMY BEZPIECZNI
Początek zmian w szczycieńskim ciepłownictwie sięga 2008 roku. Wtedy miasto zawiązało spółkę z firmą Praterm (obecnie Dalkia). Udział samorządu wyceniono na 8,5 mln złotych, na co złożyły się nieruchomości, instalacje oraz urządzenia. Z kolei wkład prywatnej spółki wyniósł 10 mln z przeznaczeniem na remont wysłużonej sieci ciepłowniczej. Nowy administrator przejął ją w połowie ubiegłego roku. Obecnie wciąż trwają prace związane z jej modernizacją. Z użytku wyłączono już kotłownię na ul. Żeromskiego, lada moment podobny los spotka obiekt na ul. Andersa. Kolejni odbiorcy są przyłączani do kotłowni na ul. Solidarności.
– Mimo trwającej inwestycji, mieszkańcy mają w sposób ciągły dostarczane ciepło – zapewnia burmistrz Danuta Górska.
Z kolei prezes Dalkii Szczytno Marek Zdanowicz wyjaśnia, że zdarzają się krótkie przerwy w dostawie ogrzewania, ale nie są one dłuższe niż 12 godzin. W ubiegłym tygodniu taka sytuacja miała miejsce w rejonie byłej kotłowni na ul. Żeromskiego. Zdaniem władz miasta zmiany w ciepłownictwie były konieczne, głównie ze względu na zły stan wysłużonej sieci. Urządzenia z lat 60. i 70. w każdej chwili groziły poważną awarią.
– Zawsze kiedy nadchodziła zima z niepokojem myślałam, czy do niej dojdzie, czy może tym razem jakoś się uda. Teraz jesteśmy bezpieczni – twierdzi burmistrz Górska. Dodaje, że choć spółka przekazała na starcie 10 mln zł, to nie zamierza na tym poprzestać. – Myślę, że będzie chciała poszerzyć zasięg swojego działania, poprzez przyłączanie do sieci kolejnych odbiorców, w tym m.in. z ul. Śląskiej.
Co stanie się z terenami po dwóch zlikwidowanych kotłowniach?
– Działka na ul. Żeromskiego zostanie wystawiona na sprzedaż, a na ul. Andersa najprawdopodobniej powstanie parking – odpowiada burmistrz.
JEST DROGO, BĘDZIE DROŻEJ
Nie wszyscy jednak podzielają optymizm władz miasta. Zdaniem byłego burmistrza Henryka Żuchowskiego pozbywanie się wpływu na tak strategiczne dla samorządu dziedziny, jak choćby ciepłownictwo to poważny błąd, za który słono zapłacą mieszkańcy.
– Już jest drogo, a będzie jeszcze drożej – przepowiada Żuchowski. Jego zdaniem firma, chcąc zrekompensować sobie poniesione wydatki, siłą rzeczy włączy je w koszty.
– Powołano do życia spółkę, w której miasto nie ma nic do powiedzenia. Jeżeli samorząd w ten sposób pozbywa się zadań własnych, to niedługo na nic nie będzie miał wpływu - uważa były burmistrz, dodając, że sytuacja ta dotyczy także Zakładu Komunikacji Miejskiej, gdzie miasto szuka obecnie operatora zewnętrznego. Według Żuchowskiego znacznie lepszym rozwiązaniem byłoby powołanie spółki na bazie Termeksu z większościowym udziałem miasta, mogącej pozyskiwać środki zewnętrzne na inwestycje. Wybrany przez samorząd partner z nich nie korzysta. Burmistrz Górska nie zgadza się z takim stawianiem sprawy.
– Poprzednia spółka też podnosiła ceny ciepła. Poza tym trzeba pamiętać, że te kwestie leżą w gestii Urzędu Regulacji Energetycznej, który rozkłada podwyżki w czasie – mówi. Podkreśla, że dzięki przeprowadzonym inwestycjom obniży się koszt uzyskiwania jednostki ciepła.
– Teraz nie idzie ono na ogrzanie chodników, tylko naszych mieszkań – zauważa burmistrz. Poza tym, jak zaznacza, duży operator ma możliwość uzyskania opału po niższej cenie. Nie podziela argumentacji, że miasto powinno mieć monopol na sprawy związane z ciepłownictwem.
– Gdybyśmy sami realizowali tę inwestycję, musielibyśmy ją bardzo rozłożyć ją w czasie, a tu pojawił się inwestor, który od razu wyłożył niemałą sumę – mówi burmistrz. Zapewnia, że spółka jeszcze jako Praterm realizowała już podobne zadania w innych miastach, takich jak Przasnysz, Lidzbark Warmiński czy Reszel. Nigdzie nie było zastrzeżeń co do jej działania.
PODWYŻKI NIEUNIKNIONE
Prezes Dalkii Szczytno zapewnia, że cała operacja ma na celu obniżenie kosztów otrzymywania ciepła.
– Zrobiliśmy to po to, aby zlikwidować kotłownie na ul. Żeromskiego i Andersa, które były drogie w utrzymaniu.
Przyznaje jednak, że wzrost cen za ogrzewanie jest nieunikniony.
– Co roku się one zmieniają, bo wpływ na to ma wiele czynników, jak choćby ceny węgla – mówi Marek Zdanowicz, zaznaczając jednak, że utrzymanie starego systemu byłoby jeszcze droższe. Zapewnia, że wzrost cen w związku z amortyzacją nie powinien być dla odbiorców bardzo odczuwalny. Czy w takim razie wiadomo już, ile wyniosą podwyżki?
– Na to jest jeszcze za wcześnie. Jesteśmy w trakcie tworzenia taryfy i postępowania w Urzędzie Regulacji Energetycznej – odpowiada prezes.
Ewa Kułakowska