NA LISTKI NIE WOLNO!

W jednym z dość tłumnie odwiedzanych sklepów spożywczych, położonym przy ul. Odrodzenia jest też i stoisko oferujące tzw. chemię gospodarczą. Można tu wybierać pomiędzy rozmaitymi gatunkami szamponów do włosów, pastami do zębów, kremami, mydełkami najrozmaitszej maści, wreszcie płynami do zmywania naczyń, podłóg i wc, w końcu także i papierem toaletowym - biały otok - fot. 1.

Miejskie i wiejskie obrazki

Jak reszta towarów, również ten serwowany jest w najróżniejszych sortach, tj. kolorach oraz miękkości, co ma przecież duże znaczenie. Klient, skuszony walorami przedmiotu, już, już sięga po upatrzone rolki, gdy jego wzrok pada na odręczny dopisek zamieszczony nad paletą. Wówczas zaśmiewa się do rozpuku i z zakupu nici, bo jak sięgnąć ręką po towar, kiedy człowieka skręca od spazmów. Dlaczego? Oto przyczyna wielkiej, sklepowej wesołości - fot. 2.

Ktoś z personelu lub sam prezes sieci handlowej polecił sporządzić rzeczoną wywieszkę, gdyż obawiał się, że znajdą się i takie skąpiradła, które będą kupowały ów towar na poszczególne listki? Teraz wiedzcie, że tego robić nie wolno!

KOCHAJMY SIĘ

Na targowisku miejskim tłumnie jest codziennie, wszak tam również towarów wszelkich mamy dostatek. I to nie tylko tych dla ciała, jak świeżo rąbane mięsiwo, kaszanka, salceson lub bardziej wyrafinowane kiełbasy, albo kwaszone ogórki, czy nawet papierosy z przemytu. Natrafić tu można również na dobra natury duchowej. Przy czym nie chodzi o dewocjonalia, które są dostępne w specjalnym, pobożnym sklepiku, ale o zwykłe, ludzkie uczucie, jakim jest miłość. W korytarzyku jednego z murowanych pawilonów „Kurek” natrafił na taki oto napis - fot. 3.

Hasło piękne, trzeba przyznać, zwłaszcza w czasach wielkiego zobojętnienia, któremu chwilowo uległ także „Kurek”. Wzruszywszy ramionami przeszedł obok najnormalniej w świecie. Ba, kilka dni później, gdy podążał tym samym korytarzem zadumał się na dłużej, bo poniżej skreślono tam taki dopisek - fot. 4.

Ładne to, choć czy koniecznym jest w uzewnętrznianie tak szlachetnego uczucia poprzez tworzenie naściennych napisów? A to nie lepiej byłoby okazywać miłość w bardziej cywilizowany sposób - poprzez uśmiech, czy przyjazny gest wobec innej osoby, np. pomoc kobiecie w targaniu ciężkiej torby wypełnionej targowiskowymi zakupami.

ZWARIOWANY PRZYSTANEK

W miejscowości Niedźwiedzie postawiono ładny przystanek autobusowy i sioło ma teraz aż dwa takie obiekty. Nowy posiada wielki napis z nazwą miejscowości, więc odtąd każdy z podróżnych wie dokąd zajechał, ergo nie pobłądzi.

- No i pięknie - komentuje to Eugeniusz Kiernozek, mieszkaniec wsi. Po czym zaprasza „Kurka” na małą przejażdżkę w kierunku zachodnim, gdzie zaraz za wsią postawiono drugi, ale jego zdaniem, zwariowany przystanek.

- Trza być rączą kozicą, aby usadowić się na jego ławeczce - ironizuje nasz rozmówca. Nie bez racji, bo popatrzcie sami, drodzy Czytelnicy, jak się rzecz przedstawia - fot. 5.

Zadaszona i estetyczna konstrukcja stoi za przydrożnym rowem, co mocno utrudnia dotarcie do zbawczej ławeczki.

BOĆKOM NA POMOC

W Niedźwiedziach, jeśli chodzi o zwierzaki, to misiów się nie uświadczy. Jeszcze paręset lat temu niedźwiedź brunatny był dość pospolity na Mazurach, ale od czasów, gdy wkroczyli tu Krzyżacy systematycznie go trzebiono. Ostatni przedstawiciel tego wielkiego, wspaniałego ssaka padł w trzydziestych latach XVIII w. Teraz w Niedźwiedziach mieszkają za to boćki. Ulokowały się w samym środku wsi, tuż obok głównego przystanku. Stoi tam wielkie drzewo pamiętające przedwojenne czasy, a w jego konarach tkwi równie sędziwe bocianie gniazdo. Pan Eugeniusz Kiernozek wykonał ongiś specjalną metalową obręcz wzmacniającą konstrukcję i jednocześnie chroniącą drzewo przed rozłamaniem, gdyż gniazdo usytuowane jest między dwoma głównymi konarami - fot. 6. Boćki korzystają ze swojej siedziby od niepamiętnych czasów, ale ostatnio borykają się ze sporymi kłopotami. Bezpośrednio nad ich domem wiszą bowiem częściowo suche, częściowo żywe gałęzie, z powodu których ptaki mają duże trudności z wylądowaniem. A to nadlatują od strony przystanku, a to z przeciwnej lub z boku. Raz nawet jeden ptak zawadził o druty elektryczne i spowodował odcięcie wsi od prądu. Mieszkańcy chcieliby pomóc bocianom, dlatego za pośrednictwem „Kurka” zwracają się z apelem do odpowiednich służb, aby te usunęły gałęzie, które najbardziej utrudniają boćkom wlot i wylot z gniazda.

POŻYTEK Z BASENIKÓW

Pośrodku dokumentnie wybetonowanego dziedzińca ratuszowego istnieje coś na kształt zielonej oazy. Stanowi ona podwyższenie okolone niewysokim murkiem, gdzie rosną sobie dorodne drzewa, płożą się przeróżne iglaki, a pośród nich rozlewają się dwa minibaseniki. Jeden z nich wyposażono nawet w fontannę. Dzisiaj jest to jednak określenie mocno na wyrost, gdyż wodotrysk, który ongiś bił radośnie w górę na metr albo więcej, obecnie zaledwie bulgoce, wypiętrzając się dwa, góra trzy centymetry nad poziom wody. Wskutek tego czar zakątka prysł jak bańka mydlana i nikt już, czy to przechodzień, czy interesant nie zwraca uwagi na tę zieloną oazę. Nikt pośród ludzi, bo późnopopołudniową porą, ok. godz. 18.00, gdy nie pada, spotykają się tutaj... gołąbki - fot. 6.

Choć woda w minibaseniku z quasifontanną ma barwę intensywnie zieloną, widać zachowała walory odżywczo-orzeźwiające, skoro ptaki tak licznie korzystają z tego nietypowego wodopoju. A ów gołąbek z prawej strony fot. 7, puszy się tak charakterystycznie, iż przywodzi na myśl drapieżnika z posągu Orła Białego, o który tak zabiegał były starosta...