Z powodu sytuacji na Krymie i Ukrainie głośno ostatnio w mediach o Tatarach. Niewiele osób wie, że w lasach pomiędzy Pasymiem i Jedwabnem biegnie droga, którą nazywa się Tatarskim Szlakiem. Wedle miejscowej tradycji, w 1656 roku mieli tędy przejeżdżać Tatarzy, rabujący i palący mazurskie wsie i miasteczka. W rzeczywistości jednak tą drogą kierowały się polskie oddziały z Mazowsza.
limg("18_FOTO.JPG", "Pocztówka z 1914 roku przedstawiająca Waplewo pod Pasymiem.
Na zdjęciu centrum Waplewa z nieistniejącym już stawem. Pocztówkę nadano wojskową pocztą polową w trakcie trwającej już I wojny światowej. Obecnie znajduje się w zbiorach Witolda Olbrysia z Rudki");
Spalone miasta i wsie
Pokojowa polityka książąt pruskich, począwszy od Albrechta Hohenzollerna, sprawiła, że tereny Mazur mogły się rozwijać bez większych zagrożeń. Dlatego też i liczba mazurskich wsi w tamtych czasach się podwoiła. Zmiana książęcej polityki podczas „potopu szwedzkiego” w latach 1655 – 1660 przyniosła Prusom uniezależnienie od Rzeczpospolitej, ale bardzo drogo zapłaciły za to Mazury. Najazd polsko-tatarski z 1656 roku, będący odwetem za wspieranie przez księcia pruskiego Szwedów w trwającej wówczas wojnie szwedzko-polskiej, spowodował na Mazurach ogromne straty. Spalonych wówczas zostało 13 miast, 249 wsi i 37 kościołów.
Pułkownik Wojniłłowicz
W tradycji i literaturze, szczególnie w historiografii niemieckiej, za sprawców najazdu uważa się tylko Tatarów. Przeprowadzone kilkanaście lat temu badania Sławomira Augusiewicza, historyka z Olsztyna, wykazały, że w rzeczywistości wspierający Polaków Tatarzy spustoszyli jedynie starostwo ełckie, dużą część piskiego oraz skrawki ryńskiego i oleckiego. Natomiast starostwa działdowskie, nidzickie i szczycieńskie najechane zostały przez oddziały mazowieckie pod wodzą pułkownika Gabriela Wojniłłowicza. Za taką wersją zdarzeń przemawia szereg źródeł historycznych.