W ubiegły piątek odbyło się uroczyste podsumowanie obozu, w trakcie którego młodzież z Polski, Niemiec, Ukrainy i Białorusi porządkowała cmentarz wojenny w Piecu koło Małgi.
CO ROKU PORZĄDKUJĄ WOJENNE GROBY
W uroczystości wzięła udział wicemarszałek Sejmiku Województwa Warmińsko-Mazurskiego - Sylwia Jaskulska, wójt gminy Jedwabno - Sławomir Ambroziak, przedstawicielka Wspólnoty Kulturowej Borussia oraz przedstawiciele Nadleśnictwa Jedwabno. Organizatorem obozu był Niemiecki Związek Ludowy Opieki nad Grobami Wojennymi (Volksbund) oraz Wspólnota Kulturowa Borussia. Głównym organizatorem całego przedsięwzięcia był Michael Kupiec z Volksbundu. To on dokonał wyboru miejsca, w którym w tym roku pracowała młodzież, przygotował program oraz odpowiadał za większość formalności. Był to już jego piąty obóz zorganizowany w powiecie szczycieńskim. Przez te kilka lat udało mu się tu nawiązać szereg kontaktów, dzięki czemu organizacja przedsięwzięcia przebiega sprawnie. W przyszłym roku planuje zorganizować obóz tuż przy granicy z powiatem szczycieńskim. Jednak młodzież najprawdopodobniej znowu będzie mieszkać na terenie naszego powiatu - w Głuchu.
Michael Kupiec zapowiada, że w kolejnych latach, w związku z tym, że powinien się skupić na pracy zawodowej, będzie rzadziej brał udział w obozach. Zanim jednak tak się stanie chciałby, by pojawił się jego następca, czyli ktoś, kto dalej obóz Volksbundu na Mazurach poprowadzi.
NIE TYLKO PRACA
Obozy Volksbundu to nie tylko praca. To również wypoczynek i wycieczki. Młodzież odwiedziła między innymi cmentarz wojenny w Orłowie, Muzeum Bitwy pod Grunwaldem, miejsce, w którym stał pomnik bitwy pod Tannenbergiem, Malbork i Gdańsk. Korzystała też z uroku miejscowych jezior oraz wzięła udział w spływie z Małgi do Głuchu. Celem młodzieżowych obozów Volksbundu jest nie tylko odnawianie cmentarzy. Chodzi również o to, by młodzi ludzie z różnych krajów poznawali się i nawiązywali kontakty, by wspólnie razem pracowali dla pokoju.
LEŚNY CMENTARZ
Tym razem cmentarz, na którym pracowano, znajdował się w środku wielkiego lasu. Pracująca na nim młodzież miała więc okazję zapoznać się również z mazurską przyrodą oraz historią wsi, w której się znajdował.
Piec, nazywany był też Niedźwiedziem, po niemiecku Malgaofen, czyli Małdzki Piec, lokowany był 25 czerwca w 1403 roku przez komtura ostródzkiego Hansa von Schönfelda. Istniały tu smolarnie i węglanie. W 1659 r. w Piecu mieszkało 12 chłopów chełmińskich i jeden mistrz hutniczy. W 1817 r. wieś liczyła 126 mieszkańców. W 1858 r. areał wsi wynosił 65 łanów i było tu 38 domów. W 1939 r. żyło tu 170 mieszkańców. Po drugiej wojnie światowej wieś została wysiedlona pod poligon w Muszakach.
Rankiem 30 sierpnia 1914 r., podążający z Małgi do Chwalibogów 3. batalion 21. Pułku Piechoty, wraz z baterią artylerii polnej, natknął się pod Piecem na oddział Rosjan. Po ostrzelaniu go z dział i karabinów maszynowych Niemcy przystąpili do ataku. W wyniku tego starcia do niewoli dostało się 800 Rosjan, w tym jeden generał i trzech pułkowników. Zdobyto również 16 dział. W miejscu tym poległo 16 Niemców i 166 Rosjan. W 1919 r. pojedyncze mogiły ekshumowano i przeniesiono na utworzony pod Piecem, po lewej stronie do Małgi, cmentarz wojenny. Ostatecznie na cmentarzu tym pochowano 14 żołnierzy armii niemieckiej i 166 żołnierzy armii rosyjskiej. Znajdują się tu dwa rzędy mogił (po cztery w rzędzie) otoczonych granitowymi krawężnikami. Wydaje się, że większość betonowych tabliczek z danymi pochowanych żołnierzy się zachowała. Brakuje tylko jednej tabliczki i jedna jest rozbita.
Data (31 sierpnia) na znajdującym się na cmentarzu pomniku została pomylona o jeden dzień. Cmentarz po brzegach obsadzony był świerkami i ogrodzony siatką.
Witold Olbryś