Emerytowany komendant wojewódzki straży pożarnej Stanisław Mikulak wspomina swoją strażacką służbę i związki z ziemią szczycieńską.
7 lat w Bydgoszczy
Organizacja i warunki działania jednostek pożarniczych w województwie bydgoskim w 1978 były bardzo złe. Duże zaniedbania i braki kadrowe oraz organizacyjne, niska dyscyplina wśród kadry i załóg, braki w wyposażeniu technicznym i nieadekwatne do potrzeb obiekty (strażnice) to tylko niektóre z problemów, które czekały na pilne rozwiązanie. Zdiagnozowaniu ich poświęciłem pół roku, pracując zarówno w komendzie jak i w 10 terenowych rejonach operacyjnych na maksymalnym obciążeniu. Pozwalały mi na to warunki, tj. fakt, że byłem sam (rodzina pozostała w Olsztynie) i mogłem narzucić sobie taki styl pracy. Do południa urzędowałem w komendzie a popołudniami i w dni wolne w terenie. Po objęciu stanowiska komendanta wojewódzkiego w listopadzie 1978 roku przedstawiłem Komendantowi Głównemu Straży Pożarnych i wojewodzie bydgoskiemu oraz pożarniczej kadrze dowódczej program i zadania na najbliższe lata. Z dużą satysfakcją i bez zbędnej skromności muszę przyznać, że odchodząc z Bydgoszczy w 1985 roku mogłem stwierdzić, że ten program został zrealizowany. Szczególnym osiągnięciem było przygotowanie i rozpoczęcie w trybie inwestycyjnym budowy nowoczesnych obiektów dla ZSP w Bydgoszczy. Mieści się w nich obecnie szkoła podoficerska Państwowej Straży Pożarnej. Województwo bydgoskie było w 1985 r. przodującym w kraju pod względem efektywności ochrony przeciwpożarowej, a mnie ówczesny Komendant Główny Straży Pożarnych zaproponował przeniesienie na swego zastępcę. Odmówiłem myśląc o Olsztynie, skąd miałem propozycję objęcia stanowiska komendanta wojewódzkiego. Myślałem także o lepszej perspektywie, która już się zarysowywała. Docierały do mnie bowiem nieoficjalnie informacje, że mogę być jednym z najpoważniejszych kandydatów na stanowisko komendanta głównego.