Przez pięć lat nauczałem młodzież akademicką w Olsztynie, przedłużając okres oddziaływania słowem na studentów. Głowa była zmuszona do intensywnego myślenia i mózg się w związku z tym nie zamulał. W 2006 r. ta sama ekipa co cztery lata wcześniej nalegała, abym kolejny raz wystartował na wójta w Dźwierzutach.

TRZEBA MIEĆ GRUBĄ SKÓRĘ
Osoby, które namawiały mnie do kandydowania twierdziły, że tym razem wygram na bank. Dłuższy czas się opierałem, ale w końcu uległem. Zapewnienia moich zwolenników okazały się prawdziwe. Zwyciężyłem w wyborach ponad 300 głosami. Bardzo szybko okazało się, że moja żona miała rację, przestrzegając mnie przed pracą wójta. Kiedy jednemu załatwiło się pozytywnie sprawę, następnego dnia dwie inne osoby obrażały się.