Mokry akcent na koniec zimy

Chyba to już koniec zimy, bo oto przyszły roztopy i to dość gwałtowne. Niby śniegu nie było dużo, ale wody wytworzyło się sporo. U schyłku minionego tygodnia jezdnie przemieniły się miejscami w małe bajorka, a piesi, czy rowerzyści dostawali się pod lodowate strugi wody, tryskające spod samochodowych kół - fot. 1. Zdjęcie to zostało wykonane na ul. Ogrodowej, co jednak wcale nie znaczy, że tylko tam woda dominowała na jezdni. Niedaleko, bo na ul. Odrodzenia nastąpiła awaria sieci burzowej i fachowcy z branży wodnej po przybyciu na miejsce byli mocno zdziwieni wielką ilością wody płynącej po asfalcie. - Czegoś takiego dawno nie widzieliśmy, nawet w bardzo śnieżne zimy - dzielili się swoimi spostrzeżeniami z „Kurkiem”. Cóż, zbieg kilku okoliczności, poranne opady deszczu i wysoka temperatura spowodowały taką a nie inną sytuację. Spotęgowane to zostało jeszcze i tym, że grunt nawet obecnie przemarznięty na znaczną głębokość (ok. 0,5 m) nie pozwolił wodzie opadowo-roztopowej wsiąkać, wskutek czego płynęła ona w miniony czwartek wartkimi strumieniami po chodnikach i ulicach. Do popołudnia sytuacja znacznie się poprawiła i chodniki praktycznie wyschły, gorzej było z jezdniami.

CYWILNE POMPY

Woda zalegała w ubiegły czwartek w nietypowych miejscach, jak np. na ul. Sienkiewicza, ale także i tam, gdzie tego można było się spodziewać, czyli na skrzyżowaniu ul. Targowej z Żeromskiego - fot. 2.

Jak widzimy na zdjęciu samochody osobowe, gdy już wjechały w środek kałuży, brodziły w wodzie niemal po ośki. Ale tu zaskoczenie - gdy kawalkada pojazdów przetoczyła się przez to miejsce, odsłoniła człowieka z pompą, który najwyraźniej osuszał kałużę - fot. 3. Trzeba zatem dodać, że jak dotąd praktyki miasta były zupełnie inne, czyli brak reakcji.

Dopiero gdy jakiś obywatel z okolicy wezwał straż pożarną, ta wnet się zjawiwszy pompowała wodę; a tu i teraz coś takiego! Podobnie cywilne służby, a nie straż usuwały wodę z ul. Sienkiewicza i to nie bezpośrednio do jeziora, a studzienki burzowej instalacji opaskowej, co „Kurek” sprawdził osobiście.

DETEKTYWISTYCZNA ROBOTA

I jeszcze jedno w związku z tą kałużą pod starą targowicą. Jak już pisaliśmy wcześniej, miasto ma już od dawna gotowy projekt skanalizowania tego miejsca, ale aby zdobyć zezwolenie na budowę, musiało mieć zgodę wszystkich właścicieli przyległych gruntów. Te, choć niewielkie, należą do bardzo dużej liczby osób (posiadaczy przyległych garaży i wspólnoty mieszkańców), co sprawiło wiele kłopotów. Jak się okazało nie wszyscy z właścicieli mieszkają obecnie w Szczytnie. Troje z nich, jak ustalili urzędnicy z ratusza, to obecnie obywatele USA, Kanady oraz Chorwacji, a nabyli oni prawa własności tytułem spadku po rodzicach. Teraz, gdy jest już komplet zgód, jest i wstępne zezwolenie na budowę instalacji odprowadzającej wodę opadową gromadzącą się na skrzyżowaniu ul. Żeromskiego z ul. Targową. Kałuża, miejmy nadzieję, już niedługo zniknie na stałe z krajobrazu miasta. Jest to ciekawostka warta przytoczenia, bo jak z niej wynika, pracownicy samorządowi niekiedy muszą „zabawić” się w detektywów, aby wyśledzić gdzie kto aktualnie przebywa. Prawo jest bowiem prawem i nawet tak niewielka inwestycja musi być prowadzona zgodnie z przepisami.

ZIMOWE OSTATKI

Akcja wypompowywania wody z ul. Sienkiewicza zawiodła nas nad małe jezioro skute roztapiającym się lodem. Zaraz za sądem do jeziora wpadło, ale nie całkiem, dorodne drzewo - fot. 4. Jego konary są wmarznięte w lód, co wskazuje na to, że rzecz zdarzyła się jeszcze w ubiegłym roku.

Jest taki tytuł sztuki A. Casony, „Drzewa umierają stojąc”, ale nie ma on zastosowania w tym przypadku. Widok jest niezwykły, bo i piękny, i dramatyczny jednocześnie, ale cóż... Życie jest życiem i toczy się dalej, więc należałoby się pospieszyć i usunąć drzewo, póki jest to łatwe do zrobienia, bo z lodowej tafli. Ta przynajmniej do końca minionego tygodnia była ciągle gruba. Nieco dalej od zwalonego drzewa ujrzeliśmy w piątek dwóch amatorów podlodowych łowów - fot. 5. Czy są to ludzie bez strachu? Otóż nie, okazało się bowiem, że pokrywa lodowa ma tak na oko z pół metra grubości, co sprawdziliśmy osobiście, zaglądając w odwiert wykonany do połowu ryb.

Wobec tego chodzić niby można po tafli, ale w warunkach, gdy pokrywa go woda nie radzimy urządzania sobie spacerów po jeziorze, bo po pierwsze lód w dodatnich temperaturach staje się kruchy i łatwo pęka, a po drugie woda maskuje przeręble, wskutek czego można się wpakować w niezłe tarapaty. Ale to jeszcze nic, w porównaniu do innego procederu uprawianego nie tylko w tęgie mrozy, ale także w pierwszych dniach odwilży. Otóż liczni świadkowie informowali nas, że po lodzie, który skuwa jez. Wałpusz jeździ mnóstwo amatorów ekstremalnej jazdy samochodowej. Wykonując rozmaite „kontrolowane” poślizgi oraz kręcąc kółeczka na tafli wzbijają przy tym ogromne fontanny wody i robią sobie fotki na pamiątkę.

NOWE WODNE OCZKA

Wracając na dobrze znane tereny miejskie, dodajmy, że z powodu roztopów powstały dwa nowe oczka wodne w pobliżu Małej Bieli.

Co ciekawe w trakcie letnich, czy jesiennych opadów woda rozlewała się tuż przy placu zabaw, a obecnie nowe miniaturowe jeziorka powstały w zupełnie innym miejscu, w pobliżu drewnianych rzeźb oraz w środkowej części ścieżki łączącej targowisko z ul. Leyka - fot. 6. Sporo kłopotów mieli liczni piesi ze sforsowaniem wody, która wdarła się na ścieżkę. Niestety, w tym miejscu nie pracowała żadna pompa, aby ulżyć doli przechodniów.

Dodajmy jeszcze, że jedno z roztopowych rozlewisk przybrało całkiem spore wymiary i wyglądało tak - fot. 7.

PRZESŁUCHANIE

Jak pamiętacie Szanowni Czytelnicy, w swoim czasie zabraliśmy głos w sprawie osławionej międzynarodowej umowy zwanej ACTA. W artykule zawarliśmy głosy nie tylko młodzieży, ale i artystów mających związek z naszym miastem, dla których dobra (ochrony dóbr intelektualnych) jakoby stworzono ACTA. Tymczasem obie strony wyrażały się podobnie. Co więcej, teraz słyszymy w mediach, że nie tylko Polska, ale i inne kraje europejskie wycofują się z ratyfikacji porozumienia. Teraz przypomnijmy zdjęcie z protestu szczycieńskiej młodzieży, w mocnym skadrowaniu na którym widzimy dziewczęcą buźkę jednej z uczestniczek protestu - fot. 8. Jest to Justyna Koziatek, która na facebooku pisze tak: Pierwsze negatywne skutki sławy... w wywiadzie dla Kurka Mazurskiego podałam szkołę, do której uczęszczam i co?

Dziś zjawił się w niej pan komisarz. Zostałam wezwana do pokoju dyrektora, wypytana o demonstrację z 25 stycznia oraz o to, czy my - szczycieńscy przeciwnicy ACTA - wybieramy się do Olsztyna. A po spotkaniu łapki tak mi się trzęsły, że nie mogłam robić notatek z matmy. Oto czym zajmują się m. in. nasze państwowe służby bezpieczeństwa, a skoro państwowe, to przecież utrzymywane z garnuszka podatnika. Wypadałoby też zapytać, a co z prawem gwarantowanym w konstytucji do swobodnego (bez konsekwencji przesłuchań i zastraszania) wyrażania myśli i poglądów?