Humory szczycieńskim członkom PSL dopisują. Ostatnie wybory samorządowe przyniosły im niespotykany dotąd sukces. Reprezentanci ludowców, bądź rekomendowane przez nich osoby sprawują dziś władzę we wszystkich samorządach powiatu.
Łącznie kandydaci PSL startujący do Rady Powiatu zebrali 29% głosów, w pokonanym polu pozostawiając największą w Polsce partię PO (19,4%). Dla porównania w całym kraju PSL uzyskał 16-procentowe poparcie, a w województwie warmińsko-mazurskim – 24.
- Otrzymaliśmy duże zaufanie społeczne, bo dobrze rządziliśmy - ja w starostwie, a burmistrz w mieście – komentował wyborczy sukces szef powiatowych struktur PSL Jarosław Matłach.
Dobrze spisali się kandydaci ludowców z powiatu szczycieńskiego do sejmiku. Z trójki startujących mandat zdobył Wiesław Gołąb.
Obecny na spotkaniu poseł PSL Adam Krzyśków uważa, że jego ugrupowanie sukces zawdzięcza spokojnej, rozsądnej pracy swoich przedstawicieli.
- Najwięksi krzykacze, burzyciele, którzy chcieli osiągnąć sukces poprzez konflikty zostali wyeliminowani - podsumowywał. Przyznawał, że partii pomógł trochę konflikt w lokalnym PiS-ie i rozbicie głosów oddanych na Dobro Wspólne oraz PiS. Łącznie oba ugrupowania zdobyły 16% poparcia, uzyskując w sumie tylko jeden mandat.
- Potwierdziliśmy, że jesteśmy Zieloną Wyspą. Wszyscy z zazdrością patrzą na Szczytno – cieszył się poseł. Podkreślał, że lepszy wynik w województwie osiągnęli ludowcy tylko w Nowym Mieście Lubawskim. Do sukcesu tego, jego zdaniem, przyczyniło się w dużej mierze poszanowanie tradycji.
Przypomniał sylwetki Waltera Późnego i Kacpra Zimnego dobrze jego zdaniem uosabiających ruch ludowy. – Bez kłótni nastąpiło u nas przekazanie władzy. Ta mądrość procentuje.
Ciesząc się, że PSL dostał duży kredyt zaufania, poseł apelował do jego reprezentantów, aby nie spoczęli na laurach.
- Chociaż jest tylko jeden radny opozycyjny w powiecie, nie wolno tracić czujności. Trzeba szybko identyfikować zagrożenia i rozmawiać z ludźmi. To będzie klucz do sukcesu – dawał rady.
Ostrzegał także, że nie będzie to łatwa kadencja. Sytuacja finansów publicznych jest napięta. Dlatego, jak tłumaczył poseł, rząd sięgnął do środków gromadzonych w otwartych funduszach emerytalnych, żeby ZUS miał z czego wypłacać bieżące zobowiązania emerytalne.
(o)/fot. A. Olszewski