Miłośnicy pięknych brzmień mogą

już przygotowywać się do odwiedzenia Pasymia. W najbliższą sobotę w tamtejszym kościele ewangelickim odbędzie się pierwszy występ

z cyklu dorocznych koncertów muzyki organowej i kameralnej.

Muzyka ponad podziałami

SPEŁNIONE MARZENIE

Pasymskie koncerty to impreza, która ma już swoje stałe miejsce w kalendarzu wydarzeń kulturalnych nie tylko powiatu, lecz także całego regionu. Biorą w niej udział znawcy i miłośnicy muzyki poważnej z kraju oraz goście z zagranicy. Wszystko zaczęło się jedenaście lat temu z inicjatywy proboszcza miejscowej parafii ewangelicko-augsburskiej, ks. Witolda Twardzika, który już jako dziesięcioletni chłopiec zaczynał grać na organach w kościele w rodzinnej Świdnicy, gdzie zresztą odbywały się cykliczne koncerty.

- Kiedy w 1988 r. przyszedłem do Pasymia, marzyłem, by znów zabrzmiały tu organy - wspomina pastor Twardzik. Realizacja marzeń nie była łatwa. W tamtym czasie w zabytkowym pasymskim kościele instrument milczał. Pierwszy, zbudowany w 1705 r. przez pochodzącego z Królewca znanego organmistrza, twórcę organów w Świętej Lipce, Johanna Josue Mosengela, został na początku XX w. przebudowany. Po II wojnie światowej przestał służyć parafianom. Na krótko zabrzmiał podczas uroczystości 600-lecia kościoła, ale nadgryziony zębem czasu, niekompletny, nie nadawał się już właściwie do użytku. Dopiero w 1998 r. dzięki środkom z Fundacji Współpracy Polsko-Niemieckiej oraz wsparciu pochodzącego z Mazur muzyka, prof. Oskara Gottlieba Blarra, udało się zbudować nowe organy, nawiązujące brzmieniem do instrumentu z początku XVIII w. Wtedy też możliwe stało się organizowanie ciekawych przedsięwzięć muzycznych.

- Chcieliśmy, żeby instrument służył nie tylko nabożeństwom, ale też koncertom przyciągającym zarówno mieszkańców, jak i turystów - mówi ksiądz Twardzik, podkreślając jednocześnie, że w kościele ewangelickim pieśń i muzyka zajmują bardzo ważne miejsce, wzbogacając liturgię.

GRALI ZNANI I POCZĄTKUJĄCY

Organizatorom koncertów - Parafii Ewangelicko-Augsburskiej oraz Stowarzyszeniu Miłośników Ziemi Pasymskiej „Kalwa” od początku przyświeca idea łączenia ludzi różnych wyznań, światopoglądów i narodowości. W ciągu jedenastu lat w kościele w Pasymiu wystąpili artyści z 23 krajów świata, w tym Stanów Zjednoczonych, Tajwanu, Japonii czy Argentyny. Byli to nie tylko organiści, lecz także skrzypkowie, trębacze, fleciści oraz chóry. Wśród sław, które tu zagrały są m. in. skrzypek Konstanty Andrzej Kulka czy oboista Tytus Wojnowicz. W kościelnych murach brzmiała muzyka dawna oraz ludowa. Ciekawostką był występ zespołu Glass Duo grającego na harfie szklanej, zwanej popularnie kieliszkami. Oprócz znanych muzyków, swoje umiejętności prezentowali tu także uczniowie szczycieńskiej Szkoły Muzycznej, bo, jak zaznacza pastor Twardzik, celem koncertów jest promowanie zdolnej młodzieży z terenu powiatu. Na pasymskich organach wykonano też kilka światowych prawykonań utworów młodych kompozytorów studiujących w warszawskiej Akademii Muzycznej.

SIEDEM KONCERTÓW

Również i w tym roku nie zabraknie muzycznych wrażeń. W programie jest siedem koncertów z udziałem wybitnych artystów. Atrakcją tegorocznej imprezy będzie z pewnością występ sławnego tenora Wiesława Ochmana. Nie zabraknie też lokalnych akcentów. Mieszkający w Düsseldorfie organista Bernd-Urlich Rasche, który kilka lat temu gościł w Szczytnie, wraz ze skrzypkiem Tomaszem Gołębiewskim zagra „Mazurską rapsodię”, inspirowaną pięknem ziemi szczycieńskiej.

Wstęp na wszystkie koncerty jest bezpłatny, ale po ich zakończeniu zbierane są ofiary na dożywianie uczniów z SP w Pasymiu. W minionym roku szkolnym z tej formy pomocy skorzystało 10 dzieci. Muzyczne przedsięwzięcie od samego początku finansowo wspierają samorządy miasta Pasymia oraz powiatu.

Pierwszy koncert z tegorocznej serii odbędzie się już w najbliższą sobotę 27 czerwca. Początek - godzina 18.00. Wystąpią: prof. Roman Gryń (Poznań) - trąbka oraz Bogdan Narlooch (Koszalin) - organy. O następnych koncertach oraz występujących na nich artystach będziemy informować Czytelników w kolejnych numerach.

Ewa Kułakowska