Na skrzynce pocztowej w bloku, w którym mieszkam ktoś położył książkę o wymownym tytule autorstwa Stanisławy Fleszerowej-Muskat.
Od razu porzuconą pozycję przygarnęłam, a wspomnienia wróciły jak rzucony bumerang. Niepozorne, kieszonkowe wydanie zawładnęło moim sercem i sprawiło, że cofnęłam się w czasie. Ponieważ w latach osiemdziesiątych uwielbiałam twórczość mistrzyni powieści obyczajowych. Wówczas czytałam wszystkie jej pozycje, a nawet kolekcjonowałam. Pokaźny zbiór otwierała „Papuga pana profesora”, a kończyła „Piękna pokora”. Oczywiście „Lato nagich dziewcząt” też czytałam i miałam w biblioteczce. Jednak muszę przyznać, że nic z czytanej ponad 40 lat temu powieści nie pamiętałam. Za to do dziś pamiętam ekscytację i wielkie drżenie serca wywoływane lekturami popularnej w czasach mojej młodości pisarki. Stanisława Fleszerowa-Muskat w latach siedemdziesiątych i osiemdziesiątych była znana i uwielbiana. Moje pokolenie stało w kolejce w księgarni przy ulicy Polskiej w Szczytnie, by nabyć jej książki. Nawet zaprzyjaźniona pani z kiosku na placu Juranda wielokrotnie spod lady sprzedawała mi wymarzone pozycje. Mogę z pamięci wymienić wiele tytułów, bowiem dorobek twórczy Stanisławy Fleszerowej-Muskat jest niezwykle bogaty i różnorodny. Pisarka stworzyła ponad siedemset utworów. Opisywała ludzkie problemy i dramaty. Poruszała temat międzyludzkich relacji, gdzie miłość dominowała, a uczucie musiało pokonać różnorodne przeszkody. Częstym tłem dla jej powieści było morze oraz II wojna światowa. Jej najbardziej rozpoznawalne utwory tworzące trylogię to: „Pozwólcie nam krzyczeć”, „Przerwa na życie” i trzecia część „Wizyta” oraz trylogia o Gdyni „Tak trzymać”. Stanisława Fleszerowa-Muskat urodziła się 21 stycznia 1919 r., a zmarła 1 października 1989 r. w Sopocie. Za kilka dni będziemy obchodzili 35-lecie śmierci wybitnej i wielce zasłużonej pisarki.
Dla mnie jej twórczość była ważna, cenna i niezwykle wartościowa. Mam nadzieję, że nadal napisane przez nią powieści są wypożyczane i czytane. Przy najbliższej bytności w MBP w Szczytnie sprawdzę to. Właśnie przeczytałam „Lato nagich dziewcząt” i za sprawą pisarki przeniosłam się do Sopotu z lat pięćdziesiątych. Trwa tam gorące lato, pachnące rozpaloną słońcem plażą i olejkiem do opalania. Monciak tętni życiem – rządzi nim barwny tłum spragniony kawiarnianych romansów i klubowych przygód. Główny bohater Grzegorz Bień – znany rzeźbiarz przyjeżdża na Wybrzeże w poszukiwaniu natchnienia i modeli do swoich prac. Wakacyjne rozluźnienie, plaża pełna nagich ciał oraz wszechobecne słońce dostarczają mu wielu wrażeń i przygód, bowiem ...lato było wspaniałe, nie mógł narzekać na brak okazji sycenia się pięknem... Z wielkim zaciekawieniem czytałam wspomnianą lekturę w swojej oazie zieleni, ale na sesję zdjęciową zabrałam książkę na rodzimą plażę miejską. Wprawdzie wakacje minęły i ratownicy zakończyli dyżur na kąpielisku, ale amatorów kąpieli i opalania tam spotkałam. Wrzesień ma swoje uroki. Położyłam książkę na pofałdowanym piasku i sfotografowałam.
Już w domu zagłębiłam się w życiorys autorki i odkryłam, że dwa nazwiska to pamiątki po dwóch mężach. Ten wątek jej życiorysu jest niezwykle ciekawy. W czasie II wojny światowej została wywieziona na roboty do Niemiec, w czasie urlopu wyjechała do Lwowa i na roboty nie powróciła. We Lwowie poślubiła prawnika Jerzego Fleszera. Udało się jej uzyskać zwolnienie z dalszych prac w Niemczech. Zatrudniona została w urzędzie lwowskim. Na początku 1944 r. przeniosła się do Częstochowy, gdzie również pracowała jako urzędniczka. W połowie 1945 r. wyjechała do Gdyni, a następnie zamieszkała w Sopocie. W 1952 r. rozwiodła się z Jerzym Fleszerem i w 1957 r. poślubiła Tadeusza Muskata. Za swój debiut literacki uznała wydany w 1948 r. poemat historyczny „Sen o morskiej potędze”. Jak wspomniałam, zmarła 1 października 1989 r w Sopocie i została pochowana na tamtejszym cmentarzu komunalnym. Przez lata twórczość Stanisławy Fleszerowej-Muskat była dla mnie wielkim objawieniem i wzruszeniem. W niezwykły sposób „Latem nagich dziewcząt”, takim powiewem młodości, powróciła i sprawiła, że zapragnęłam odkryć ponownie kunszt i styl pisarki, powracając do jej powieści.
Grażyna Saj-Klocek