Bruno Armgardt, następca Ernsta Meya (cz. VII)

Kiedy Bruno Armgardt przekonał do pomysłu budowy ratusza w Szczytnie władze w Berlinie oraz zdobył na ten cel wystarczające środki, można było przystąpić do realizacji inwestycji.

Na placu budowy

UPARTY PROKURATOR

Rozpoczęcie budowy nowego ratusza nastąpiło w lipcu 1937 roku od strony południowej, czyli od obecnej ulicy Kasprowicza. Pierwszego wbicia łopaty dokonał burmistrz Szczytna w asyście podległych pracowników magistratu oraz przedstawicieli starostwa, wśród których nie zabrakło dawnego przyjaciela burmistrza Ernsta Meya - szczycieńskiego starosty Wiktora von Posera.

Swoim zakresem prace budowlane obejmowały w pierwszej fazie przygotowanie odpowiednich fundamentów pod budowę ratusza. Według zamierzeń i na podstawie planów profesora Kurta Ficka, nowe nakładały się na dawne fundamenty zamku krzyżackiego i całkowicie je pokrywały. Stanowiło to nie lada problem dla budowniczych. Najpierw musieli usunąć część fundamentów zamkowych oraz przerobić te, które były na tyle mocne, że nadawały się do wznoszenia na nich murów ratuszowych. Dość ważnym etapem prac okazała się również rozbiórka dawnego parterowego ratusza. Większa część gruzu powstała podczas rozbiórki została przeznaczona na wykonanie nasypu i wzniesienia, które dziś znajduje się wzdłuż Jeziora Domowego Dużego.

Pozostały gruz wykorzystano również do zasypania bardziej podmokłych i bagnistych terenów brzegowych jeziora, ponieważ noszono się z zamiarem utworzenia linii spacerowej wzdłuż wschodniej części akwenu. Sporo kłopotów sprawiały zabudowania prywatne znajdujące się nieopodal dawnych murów zamkowych. Dla budowniczych ratusza nie lada problem stanowiła drewniana stodoła szczycieńskiego prokuratora. Lipka - bo tak się nazywał ów prokurator - mieszkał w pięknej, trzykondygnacyjnej kamienicy, która przed wojną stała w miejscu, gdzie dziś plac Juranda łączy się z ulicą Kościuszki. Należąca do niego stodoła przedstawiała żałosny widok Znajdowała się w dość ważnym dla budowy miejscu. Zajmowała wraz z działką kilka arów i była zlokalizowana w miejscu, gdzie dziś biegną szerokie schody prowadzące w dół z placu Juranda do ratusza. Początkowo Lipka za nic nie chciał słyszeć o utracie stodoły wraz z działką, licząc tym samym na dość wysokie profity z tytułu odsprzedania parceli miastu. Jednakże z czasem pod naporem opinii mieszkańców Szczytna, a następnie władz, sprzedał działkę po ogólnie obowiązujących wówczas cenach sprzedaży gruntów.

ZNISZCZONA BRAMA

Jedną ze strat, jakie poniosło miasto w związku z budową ratusza stało się niewątpliwie zniszczenie głównej bramy wjazdowej do zamku od strony północnej. Stało się to pod nieobecność burmistrza, podczas jednej z jego podróży służbowych do Królewca. Wcześniej Armgardt prawie każdy dzień spędzał na budowie, nadzorując postęp prac. Opisywana brama pozostała w zmienionej już formie do dziś i stanowi główny wjazd do ratusza od strony ulicy Sienkiewicza. Jednakże w okresie, który opisywał Armgardt, zachowane jeszcze były w dość dobrym stanie fragmenty okuć dawnej zamkowej bramy wjazdowej oraz elementy zwodzonego mostu. Burmistrz Szczytna w szybkim czasie powołał komisję, mającą na celu ustalenie przyczyny zniszczenia zabytkowego wjazdu. Z olsztyńskiej rejencji przyjechał odpowiednik dzisiejszego konserwatora zabytków. Kilka dni od wydarzenia przybył również z Królewca do Szczytna profesor Frick, autor projektu szczycieńskiego ratusza. Zarówno on, jak i kierownictwo budowy nie było bardzo zasmucone zniszczeniem tak ważnego dla historii miasta elementu zamku. Dość szybko przekonali się, że przebudowa głównego wjazdu i tak była nieunikniona. Tłumaczono to niskim pułapem bramy, który uniemożliwiał wjazd straży pożarnej ze sprzętem w przypadku powstania w ratuszu pożaru.

SCHRONY ZE STALI

Kolejnym problemem dla władz i firm budowlanych stało się wyrównanie terenu tak, aby można w swobodny sposób wjechać na dziedziniec wznoszonego ratusza. W ten sposób zasypano oraz wyrównano do poziomu część fosy od strony północnej, tworząc tym samym łagodny wjazd od strony dzisiejszej ulicy Sienkiewicza.

Przygotowywanie parceli pod budowę oraz zwożenie niezbędnych materiałów trwało aż do jesieni 1936 roku. Potrzebne do budowy pokaźne ilości drewna dostarczano z okolicznych lasów, natomiast problemem stała się stal. Prawie cała ówczesna niemiecka produkcja była przeznaczona na potrzeby wojska. Również i w tym przypadku niezbędne okazały się znajomości i układy, które szczycieński burmistrz zawarł wcześniej podczas swojej urzędniczej pracy w Królewcu. Już we wrześniu 1936 roku do Szczytna przybył z Zagłębia Ruhry z Dusseldorfu skład kolejowy, liczący około 20 wagonów wypełnionych stalą przeznaczoną na budowę szczycieńskiego ratusza. Tak duże zapotrzebowanie na ten surowiec było spowodowane wyznaczeniem dolnych kondygnacji ratusza na schrony przeciwlotnicze, co łączyło się ze specjalnym wzmocnieniem ścian nośnych oraz stropu.

WMUROWANIE KAMIENIA

Oficjalne wmurowanie kamienia węgielnego pod budowę odbyło się jesienią 1936 roku. Udział w uroczystości wzięli przedstawiciele berlińskich ministerstw, władz z Królewca, autor projektu ratusza, starostowie okolicznych powiatów oraz sam gauleiter Prus Wschodnich Erich Koch. Na miejsce tej ważnej i niecodziennej uroczystości wyznaczono świeżo zalaną płytę i fundamenty dzisiejszej wieży ratuszowej. Wraz z kamieniem, pamiątkowymi dokumentami i wmurowano również i specjalne wydanie "Mein Kampf" z osobistą dedykacją autora książki dla burmistrza i mieszkańców Szczytna.

(cdn.)

Robert Arbatowski

2006.02.01