Uczestnicy pielgrzymki na Jasną Górę pokonali już półmetek. W poniedziałek na mecie etapu w Komornikach na debiutantów czekał „chrzest”. – Nie wiem co to będzie, już rano domalowali mi wąsy i napisali na czole „kot” - relacjonował nam prowadzący szczycieńską grupę „Galindię” ksiądz Łukasz Światkowski.

Namalowali księdzu wąsy

Podążający na Jasną Górę pielgrzymi codziennie pokonują 30-40 km. Pogoda, na szczęście, dopisuje.

- Wczoraj tylko złapał nas mały deszczyk – mówi ks. Łukasz, przewodnik grupy „Galindia”. Idzie ona razem w z pozostałymi 7 grupami z diecezji warmińskiej.

– Atmosfera jest znakomita, wszyscy są weseli i rozśpiewani – relacjonuje ksiądz. Początek jednak tego nie zapowiadał. Sam ksiądz przyznawał podczas wymarszu ze Szczytna, że towarzyszy mu lekki stres.

– Już minął, grupa mi pomogła – mówi. Teraz jego bolączką, podobnie jak większości piechurów, są bąble na nogach i niegroźna kontuzja ścięgna.

– Najgorsze były pierwsze dni. Teraz nie myśli się już o dolegliwościach, tylko idzie do przodu.

Najstarszy członek „Galindii” liczy 72 lata, najmłodsza Karolina, która towarzyszy mamie – 6. Pielgrzymi nocują przeważnie w mieszkaniach prywatnych, choć niektórzy „zaliczyli” także stodołę i remizę strażacką.

W poniedziałek, kiedy pisaliśmy artykuł, pielgrzymkowych debiutantów czekał „chrzest”. W tym gronie znalazł się też ks. Łukasz.

- Nie wiem czego mam się spodziewać. Ale już rano domalowali mi wąsy, a na czole napisali Parkerem „kot” – relacjonował nam tego dnia w południe ksiądz dodając, że kulminacja obrzędu ma nastąpić wieczorem, na mecie etapu w Komornikach (woj. łódzkie).

Na Jasną Górę pielgrzymi dotrą w piątek 12 sierpnia. Większość z nich wróci do domu tego samego dnia środkami komunikacji.

(o)/fot. M.J.Plitt