Kilka dni przed Świętem Niepodległości władze Pienińskiego Parku Narodowego zaapelowały do turystów, by nie wywieszali biało-czerwonych flag na górskich szczytach.
Mogłoby to stanowić niebezpieczeństwo dla zwierząt i grozić profanacją polskich symboli narodowych. Czy podobny zakaz pojawi się w naszym powiecie za parę lat, jeśli powstanie Mazurski Park Narodowy? Zobaczymy. Na razie flagi wywieszane są u nas w konwencjonalnych miejscach i ich nie brakuje, zwłaszcza w centrach większych miejscowości powiatu. Biało-czerwono było chociażby w Rozogach (fot. 1), nie inaczej również w Szczytnie.
Klimat niby się ociepla, ale listopadowa aura zazwyczaj utrudnia przeprowadzanie imprez plenerowych i trochę hamuje przed radosnym, bardziej rozciągniętym w czasie, świętowaniem kolejnych rocznic odzyskania niepodległości. Od lat tradycję w Szczytnie stanowią m.in. msza za ojczyznę odprawiana w kościele Wniebowzięcia Najświętszej Marii Panny oraz przemarsz głównymi ulicami miasta (fot. 2) pod pomnik Orła Białego, gdzie uroczystości są kontynuowane. Nie inaczej było i w tym roku. Z frekwencją podczas przemarszu bywa różnie – w ostatnich latach poprawiają ją harcerze.
ODSZEDŁ KAPŁAN Z CHARAKTEREM
To dziwne uczucie patrzeć na zdjęcie z 2018 roku, wykonane podczas mszy z okazji Bożego Ciała. Była to ostatnia eucharystia sprawowana z tej okazji w tamtym miejscu. Później trasę procesji zmieniono. Pewnie mało kto pamięta, gdzie przy ołtarzu stali poszczególni kapłani. Czy ktoś wtedy przypuszczał, że z jakichś niepojętych przyczyn sześć i pół roku później żadnego spośród trzech księży, stojących akurat przy sobie, nie będzie już nami (fot. 3) ? Wkrótce minie czwarta rocznica śmierci ks. Józefa Drążka, w ubiegłym roku pożegnaliśmy ks. Romualda Mężyńskiego, a przed niespełna tygodniem Szczytno i cała Polskę obiegła wieść o tragicznej śmierci ks. Lecha Lachowicza.
Każdy z tych duchownych zapisał się w pamięci swoich parafian – i nie tylko. Ks. Lachowicz był niewątpliwie kapłanem, który zwracał uwagę również osób niekoniecznie mających po drodze z Kościołem. Starsi pamiętają, że księdzem Lechem interesowała się – i to bardzo – komunistyczna bezpieka. Po zmianie systemu kapłan nie zaniechał wplatania (czasem bardzo intensywnego) elementów, które niektórzy nazywają mieszaniem się do polityki. Dla innych było to wyrazem troski o ojczyznę, patriotyzmu oraz walki o to, by być wiernym pewnym zasadom. Pierwsze homilie w Szczytnie ks. Lech wygłaszał w… sali gimnastycznej ówczesnego ogólniaka (fot. 4) . W Szczytnie po roku 1989 zaczęły powstawać kolejne katolickie parafie. Jedną z nich była parafia Świętego Brata Alberta, niemająca przez pewien czas swojej świątyni. Zanim wybudowano tzw. drewutnię, msze odprawiono w obiekcie użyczonym przez szkołę. W drewnianej kaplicy z czasem stanęła makieta murowanego kościoła. Ten zaczął być wznoszony jakiś czas temu, aż w końcu w 2018 r. kaplicę rozebrano (fot . 5) . Duży kościół, choć od paru lat odprawiane są tam msze, nie jest w stu procentach ukończony, a zadania tego będzie musiał podjąć się nowy proboszcz, którego nazwisko poznamy za jakiś czas.