Nekropolia czerwonoarmistów

Jeszcze kilkanaście lat temu miejsce spoczynku żołnierzy radzieckich na ul. Ostrołęckiej w Szczytnie było obowiązkowym punktem wszystkich wycieczek uczniów szczycieńskich szkół przez Dniem Wszystkich Świętych. Dzieci porządkowały groby i stawiały na nich przyniesione przez siebie znicze. Nekropolia ta, w odróżnieniu od innych starych cmentarzy, była otoczona za poprzedniego systemu szczególną opieką i troską. Zmieniły się czasy, nadeszła inna epoka. Mało kto wierzy już, że Armia Czerwona rzeczywiście wyzwoliła Warmię i Mazury.

Mimo dziejowych zawirowań, cmentarz na ul. Ostrołęckiej również i dziś pozostaje zadbany. Przy pomniku upamiętniającym żołnierzy stoją znicze, można je zresztą zobaczyć również na pojedynczych mogiłach. Alejki są ładnie utrzymane i wysypane drobnymi kamykami. Od strony szosy ostrołęckiej stoi prawosławny drewniany krzyż, a przy wejściu na cmentarz widnieje jego plan oraz informacja, że ewidencja pochowanych tu czerwonoarmistów znajduje się w Urzędzie Miejskim. Na kilku mogiłach zachowały się nawet fotografie zmarłych - zwykle bardzo młodych chłopców.

To dobrze, że pomimo zmian ustrojowych pamięta się o tego typu obiektach. Pozostaje jednak pewien żal na myśl, że nie wszystkie nasze nekropolie przetrwały do dziś w takim stanie i przez lata zaniedbań uległy całkowitej dewastacji.

NIENAWIŚĆ NA MURACH...

Wydawać by się mogło, że w kraju, który blisko 70 lat temu doświadczył okropieństw wojny wywołanej przez nazistów, nie ma miejsca na antysemityzm i nienawiść do ludzi innej religii, rasy czy przekonań. Nic bardziej mylnego. O tym, że wiele osób w ogóle nie rozumie, co znaczy tolerancja i poszanowanie cudzej godności, świadczy to, że wciąż na murach większych i mniejszych miejscowości pojawiają się pełne nienawiści hasła o treściach antysemickich. Zaraz ktoś pewnie powie, że są one dziełem nierozumnych, pozbawionych zdolności do głębszej refleksji młodych ludzi i nie warto się tym przejmować. Tymczasem obojętność wobec takich wybryków jest cichym przyzwoleniem ze strony starszych i mądrzejszych.

Rasistowskie napisy widnieją również w kilku punktach Szczytna. W bramie między blokami na ul. Polskiej czarnym spray’em jakaś łobuzerska ręka wymalowała hasło „ŻYDZI WON”. Spotkało się to z dezaprobatą innej osoby, która przekreśliła pierwszy wyraz, a zastąpiła go słowem „NAZI”. No, jest to jakaś pociecha, ale nie do końca, bo przecież takie bazgroły psują estetykę miasta.

„Kurek” proponuje, zamiast tego typu pojedynków w malowaniu na murach, inny sposób na walkę z chuligaństwem i rasizmem. W Łodzi od kilku lat prowadzona jest akcja „Kolorowa tolerancja”. Ma ona na celu zwalczanie antysemityzmu, rasizmu, ksenofobii i, jak piszą na stronie internetowej jej inicjatorzy, wszelkich przejawów ludzkiej głupoty. Odbywa się zwyczajowo w Pierwszy Dzień Wiosny. Uczniowie łódzkich szkół, zamiast iść na wagary, biorą w ręce wiaderka z farbami oraz pędzle i ruszają w miasto, by zamalowywać pełne nienawiści hasła. Patronat nad akcją sprawuje prezydent Łodzi, a towarzyszy jej szereg innych imprez, takich jak wystawy czy konkursy plastyczne. Może warto byłoby pokusić się o coś podobnego w Szczytnie? Poświęcić jeden dzień w roku na wielkie zamalowywanie wulgarnych i rasistowskich napisów, a przy okazji zafundować dzieciom i młodzieży trochę dobrej zabawy.

... I NA GROBACH

Skoro już mowa o antysemickich hasłach, to warto przypomnieć, że na cmentarzu żydowskim na ul. Łomżyńskiej w Szczytnie od dobrych kilku lat widnieją tego typu bazgroły. Wystawia to nam fatalną opinię wśród ludzi odwiedzających nekropolię, a poza tym świadczy o braku poszanowania dla zmarłych i barbarzyńskim wręcz traktowaniu obiektów zabytkowych. W tym momencie warto przypomnieć, że szczycieński kirkut to jeden z naszych najstarszych zabytków. Jego początki sięgają pierwszej połowy XIX wieku. Cmentarz żydowski w Szczytnie jest jednym z nielicznych takich obiektów zachowanych na Warmii i Mazurach. Przyjeżdżają go oglądać historycy, autorzy książek o naszym regionie nie tylko z kraju, ale też spoza jego granic. Szkoda, że widząc stare, misternie zdobione macewy, muszą przy okazji zapoznawać się z hasłami świadczącymi o bezbrzeżnej głupocie.

GDZIE TE AUTOMATY...

W minionym tygodniu dotarł do nas list od Czytelnika, pana Jana Ciełuszeckiego ze Szczytna, który żali się nam, że Telekomunikacja likwiduje uliczne automaty telefoniczne. Ostatnio, jak pisze pan Jan, z miejskiego krajobrazu zniknął telefon stojący dotąd na ul. Polskiej, w pobliżu sklepu „Biedronka”. Pozostała po nim tylko pusta budka. Z automatu ulicznego zawsze można było zatelefonować m.in. w nagłej potrzebie, w razie pożaru, po karetkę i na policję - pisze rozżalony Czytelnik, zwracając uwagę, że urządzenie na tak ruchliwej ulicy było bardzo potrzebne. Pan Jan za zaistniałą sytuację wini Telekomunikację. Uznała ona, że telefony uliczne są nierentowne i z rozmachem je likwiduje. Człowiek się nie liczy. Ważny jest tylko zysk i nic więcej. Oto takie mamy czasy ... - konstatuje z goryczą mieszkaniec.

Rzeczywiście, obecnie, w dobie wszechobecnych telefonów komórkowych, uliczne automaty wydają się pewnego rodzaju przeżytkiem i zapewne nie przynoszą telekomunikacyjnemu potentatowi spodziewanych korzyści. Z drugiej strony nie wszyscy przecież komórki mają, a poza tym też bywają one zawodne - a to w krytycznym momencie „padnie” bateria, albo akurat nie ma zasięgu. Pamiętajmy też, że do likwidacji niektórych automatów w mieście przyczynili się wandale, którzy systematycznie niszczyli budki. Tak było m.in. z tą stojącą na końcu ul. Chrobrego. Raz po raz stawała się ona obiektem agresji ze strony chuliganów, w końcu zniknęła na dobre.

Gwoli ścisłości dodajmy, że w samym centrum miasta zachowało się kilka automatów. Dwie budki stoją na pl. Juranda, tyle samo znajduje się na ul. Odrodzenia. Jedna z nich jest nawet przystosowana do potrzeb osób niepełnosprawnych. Także dwa automaty wiszą na ścianie budynku poczty. Jeden telefon znajduje się przed przychodnią na ul. Kościuszki. W sumie, na głównych ulicach Szczytna „Kurek” doliczył się siedmiu automatów. Zlikwidowano natomiast telefon na ul. Piłsudskiego, naprzeciwko nowej komendy policji. Po nim także została tylko budka.

POWRÓT ZIMY

Aura po raz kolejny spłatała nam figla. Na dzień przed nadejściem kalendarzowej wiosny, w środę 19 marca pejzaż za oknami szczycieńskich domów przypominał porę grudniową. Aż trudno uwierzyć, że to czas Wielkanocy, a nie Bożego Narodzenia. Zresztą, przed grudniowymi świętami, jak na ironię, śniegu nie było. Przy okazji warto wspomnieć, że nie sprawdziły się powtarzane w mediach jeszcze przed miesiącem długoterminowe prognozy pogody, które łudziły nas szybkim nadejściem wiosny. Według nich, marzec miał być dość ciepły, a kwiecień niemal upalny. Na razie nie widać żadnych szans na to, że powróci do nas wiosna. Prognozy na kolejne dni przewidują temperatury w granicach plus 2-3 stopni w dzień, przymrozki w nocy, a do tego przelotne opady śniegu. Chyba że i te zapowiedzi meteorologów okażą się błędne ...