Czy dziś, w dobie ofert „all inclusive”, są jeszcze chętni na wypoczynek pod namiotem, bez wielkich wygód i zdobyczy cywilizacji? Okazuje się, że tak. Na polu biwakowym w Elganowie nad Jeziorem Leleskim nie brak amatorów takiego spędzania wolnego czasu.

Nie ma to jak biwak
Brygida i Roman Starczakowie na polu biwakowym w Elganowie spędzają cały sezon, ciesząc się ciszą i bliskością mazurskiej przyrody

JEZIORO JAK MAGNES

Pole namiotowe nad Jeziorem Leleskim w Elganowie od blisko 30 lat prowadzi emerytowany nauczyciel z Pasymia, Roman Starczak. Pomaga mu także będąca już na nauczycielskiej emeryturze żona Brygida, była radna i przewodnicząca Rady Miejskiej w Pasymiu. Teren, na którym znajduje się pole, dzierżawiony jest od Nadleśnictwa Korpele. Sezon nie trwa tu długo. Rozpoczyna się z końcem czerwca i mija z końcem sierpnia. - Dawniej w czerwcu przyjeżdżali do nas na biwaki uczniowie szkół średnich i podstawowych. Dziś, ze względu na zaostrzone przepisy związane z bezpieczeństwem, nauczyciele boją się organizować takie formy wypoczynku – zauważa Roman Starczak. Na brak gości jednak nie narzeka.

 

 

Aby zapoznać się z pełną treścią artykułu zachęcamy
do wykupienia e-prenumeraty.