Dziwi mnie, że radny mówi, że bolała go głowa albo musiał wyjechać i ma usprawiedliwioną nieobecność – dzieliła się swoimi przemyśleniami podczas poniedziałkowej sesji Rady Powiatu radna Marianna Tańska. Według niej tolerowanie takich sytuacji może prowadzić do tego, że niektóre posiedzenia samorządowego gremium w ogóle nie będą się odbywały, bo zabraknie wymaganej liczby uczestników.

Nie ma, że boli głowa
Marianna Tańska apeluje, by nieobecności radnych miały solidne usprawiedliwienie, a w przypadku jego braku dotykały ich konsekwencje finansowe

Podczas poniedziałkowej sesji Rady Powiatu ustalone zostały składy osobowe poszczególnych komisji i wybrano ich przewodniczących. Wszystko przebiegało według wcześniejszych ustaleń. Radni jeszcze przed sesją zadeklarowali chęć pracy w wybranych przez siebie komisjach. Kontrowersje pojawiły się w przypadku jednej z nich. Okazało się, że do nowej komisji skarg, wniosków i petycji zgłosiły się tylko trzy chętne: Justyna Chrapkiewicz – Jagaczewska, Jolanta Drężek i Teresa Siemiątkowska. W związku z tym, radna Chrapkiewicz – Jagaczewska zaapelowała o poszerzenie składu. - Przy trzech osobach ciężko będzie się nam pracowało – uzasadniała. Ostatecznie do pracy w komisji zgłosiła się jeszcze Agata Wiśniewska. Cała sytuacja zaniepokoiła jednak radną Mariannę Tańską. Przy okazji dopytywała przewodniczącego rady Jana Lisiewskiego o to, czy za nieuczestniczenie w posiedzeniach komisji, sesji i zarządu są przewidziane konsekwencje finansowe.

 

 

Aby zapoznać się z pełną treścią artykułu zachęcamy
do wykupienia e-prenumeraty.