Selektywna zbiórka śmieci nastręcza w gminie Pasym nie lada trudności. Obecnie żadna firma nie chce odbierać zebranych surowców wtórnych. Samorządowcy rozważają pomysł wprowadzenia podatku śmieciowego, który uiszczaliby również przebywający na terenie gminy turyści.
PAMIĄTKA PO SEZONIE
Temat śmieci powraca na sesjach rady gminy jak bumerang. Ostatnio główne zmartwienie lokalnych władz dotyczy selektywnej zbiórki odpadów, a zwłaszcza opakowań plastikowych. Okazuje się, że do dziesięciu pojemników na tego typu surowce wystawionych na terenie gminy trafiają często przypadkowe śmieci. Problem nasila się szczególnie w okresie letnim, a głównymi winowajcami są właściciele domków letniskowych, nieposiadający umów na odbiór odpadów. Jeden z pojemników na plastik stoi w środku wsi Elganowo. Obecnie przedstawia opłakany widok - dookoła walają się sterty śmieci.
- Mieszkańcy wsi są zdyscyplinowani i odpadki wyrzucają do własnych koszy. Ale turyści uznali, że pojemnik na plastik to odpowiednie miejsce na pozbywanie się wszelkich brudów - mówi poirytowany sołtys Elganowa Marek Sałkowski.
PLASTIK I NIE TYLKO
Mieszanie śmieci plastikowych z innymi to nie tylko kwestia estetyki. Firmy zajmujące się wywozem wyselekcjonowanych surowców nie chcą opróżniać pojemników, których zawartość nie jest zgodna z przeznaczeniem.
- Firma, z którą mieliśmy podpisaną umowę, po sześciu miesiącach doszła do wniosku, że jej się to zupełnie nie opłaca, ze względu na to, że w pojemnikach oprócz opakowań plastikowych były ogromne ilości śmieci, które nie podlegają recyklingowi - mówi kierownik pasymskiego zakładu komunalnego Stanisław Zadykowicz.
W chwili obecnej z terenu gminy surowców plastikowych nie odbiera żadna firma. Zadykowicz narzeka, że jego zakład nie ma środków na zwożenie śmieci z całej okolicy i nie należy to do jego celów regulaminowych.
- Do dyspozycji mamy tylko rozwalonego "tarpana" i jeden ciągnik, a żeby zebrać wszystkie odpady należy pokonać kilkadziesiąt a nawet kilkaset kilometrów - tłumaczy kierownik.
Problemem jest nie tylko odbiór śmieci z pojemników ustawionych we wsiach. Nie ma ich także kto odbierać z magazynów zakładu komunalnego. Odbiorcy nie są zainteresowani, ponieważ wożenie niesprasowanego surowca staje się nieopłacalne, a zakład nie dysponuje specjalną prasą.
DYSCYPLINA I OPŁATY
Pomysłów na uzdrowienie sytuacji nie brakuje. Radny Andrzej Gralczyk proponuje, żeby kosze na plastik stawiać na podwórkach sołtysów, którzy czuwaliby nad tym, że trafiają do nich wyłącznie opakowania plastikowe. Jednak taką propozycję Marek Sałkowski uważa za niedorzeczną.
- Wątpię, żeby ktoś zgodził się na postawienie pojemnika na swoim podwórku. Lepszym rozwiązaniem byłoby postawienie obok koszy na plastik kontenerów na inne odpady - proponuje sołtys.
Władze Pasymia zdają sobie sprawę, że usprawnienie gospodarki odpadami wymaga wyegzekwowania opłat od wszystkich osób przebywających na terenie gminy. Kilka lat temu rada przyjęła uchwałę, zgodnie z którą wszyscy właściciele działek wnoszą roczną opłatę za wywóz śmieci z ich posesji. Taki zapis okazał się jednak sprzeczny z ustawą i wojewoda go uchylił. Zwolenniczką tzw. podatku śmieciowego jest burmistrz Pasymia Lucyna Kobylińska.
- Pozwoliłoby to przeznaczyć większe środki na wyposażenie zakładu komunalnego i usprawniło wywóz śmieci z terenu gminy. Na razie turyści nam nie płacą, tłumacząc, że odpady zabierają ze sobą - mówi burmistrz.
Kobylińska zastrzega, że nowe opłaty dotyczyłyby tylko osób posiadających nieruchomości, ale nieprzebywających stale w gminie Pasym. Jej mieszkańcy mają bowiem umowy na wywóz śmieci i obciążanie ich dodatkowymi kosztami nie ma sensu.
- Mamy nadzieję, że ustawa śmieciowa, która ma być wkrótce znowelizowana umożliwi nam nałożenie opłat na przyjezdnych. Do tego projektu na pewno wrócimy - zapewnia Lucyna Kobylińska.
Przewodnicząca rady gminy Brygida Starczak uważa jednak, że czas oczekiwania na nowelizację ustawy można skrócić, organizując wśród mieszkańców referendum w sprawie opłat za śmieci.
- Wprawdzie wszyscy mają umowy na wywóz odpadów, ale trudno wyegzekwować regularne opróżnianie pojemników. Nie mamy straży miejskiej, która sprawdzałaby to na bieżąco. Podatek zlikwidowałby ten problem - uważa Brygida Starczak.
Pomysł przewodniczącej zgłaszany podczas ostatniej sesji przeszedł jednak bez echa.
Wojciech Kułakowski
2006.09.06