Sezon grzybowy w pełni, na półkach sklepowych pojawiły się zatem stosowne atlasy, z których powinni korzystać grzybiarze: nie tylko ci mniej, ale i ci bardziej wprawieni. „Kurek” z ciekawości zajrzał za stronę poświęconą szmaciakowi gałęzistemu, czyli oryginalnemu grzybowi będącemu głównym celem uczestników niedawnego „Grzybowania” w Wielbarku.

Nielegalny konkurs? Jakież było nasze zdziwienie, gdy w dwóch atlasach gatunek ten potraktowano jako podlegający w Polsce ścisłej ochronie. Najwyraźniej wydający atlasy nie zawsze je aktualizują, bo szmaciaki, zwane również sadzuniami, od końca sezonu 2014 ochronie nie podlegają i ich zbieranie nie będzie podlegać żadnym karom. „Kurek” zresztą o tym ostatnio informował. Szmaciaki, wbrew mało sympatycznej nazwie, mają bardzo miły i dość intensywny zapach. Nadają się chociażby do przyrządzania sosów i grzybowych flaczków. Problem, ze względu na specyficzną budowę, sprawia ich czyszczenie – igliwie, drobinki ziemi i różne niewielkie stworzenia wchodzą we wszystkie możliwe zakamarki. Grzyby te są – co najmniej w okolicach Szczytna – całkiem często spotykane. Niżej podpisany zbiera je podczas prawie wszystkich swoich grzybowych eskapad. Ostatnio natrafił na okaz wielkości sporego buta (fot. 1). Może nie wszyscy wiedzą o tym, że sadzunie potrafią osiągać rozmiary wręcz monstrualne, niekojarzące się z wielkością nawet tych naprawdę dużych grzybów spotykanych w naszych lasach. W 1977 r. pewien mieszkaniec ówczesnego województwa tarnowskiego znalazł grzyba niebywałych rozmiarów. Dopiero specjaliści z sanepidu orzekli, że to właśnie szmaciak gałęzisty. Okaz miał ponad metr średnicy i ważył 15 kg. Doczekał się nawet specjalnego pomnika (fot. 2), jak jednak wyczytaliśmy, różne jego wersje były niszczone przez złych ludzi i miejsce po nim jest dziś puste. Tarnowski olbrzym został zdetronizowany w 2000 r. przez okaz tego samego gatunku, znaleziony we francuskiej Owernii. Szmaciak z południa Francji ważył, bagatela, prawie 29 kg. Jesteśmy ciekawi, w jaki sposób którykolwiek z uczestników wielbarskiego konkursu poradziłby sobie z oderwaniem od podłoża podobnego okazu, umieszczeniem go w koszu (?) i przyniesieniem przed oblicze komisji. Życzymy podobnych problemów w przyszłym roku…

LATAWCE NAD SZCZYTNEM

Już po raz dwudziesty siódmy w szczycieńskiej Szkole Podstawowej nr 2 obchodzono Święto Latawca.  Całe rodziny uczniów klas I-III zostały zaangażowane  w przygotowanie owych przyrządów latających. Jedne miały główną część wielkości kartki A 4, inne dorównywały „wzrostem” dorosłemu.

Dziatwa przemaszerowała pod opieką nauczycieli, rodziców i policji na stadion przy ul. Śląskiej (fot. 3). Uwagę „Kurka” zwróciła rozmaitość latawców – i to nie tylko dotycząca wielkości. Były zatem latawce skrzynkowe (przestrzenne), w kształcie Batmana, ptaków czy nawet z wyraźnymi akcentami patriotycznymi (fot. 4).

 

 

Aby zapoznać się z pełną treścią artykułu zachęcamy
do wykupienia e-prenumeraty.