"Klient - nasz pan" to hasło, które wiele szczycieńskich firm traktuje bardzo poważnie. Na życzenie zainteresowanych osób decydują się często poszerzyć swoje oferty o nietypowe usługi. Zdarzają się też tacy klienci, których "zachcianki" są nie tylko nietypowe, ale i zabawne.

Nietypowe usługi, nietypowi klienci

Poproszę dwie "viagry"

Jedną z pierwszych nietypowych usług była możliwość zamówienia pizzy do domu. Za drobną dopłatą (a czasami gratis) pracownik pizzerii dostarcza nam włoskie pyszności w ciągu kilkunastu minut.

- Zamówienia przez telefon cieszą się bardzo dużą popularnością. Jednak klientów, którzy wolą przyjść i posilić się na miejscu, jest zdecydowanie więcej - dowiedział się "Kurek" w pizzerii "Di 'Naro". Właścicielka Małgorzata Łączyńska jest świadkiem zabawnych sytuacji, które czasami zdarzają się w jej miejscu pracy. Bywa, że klient zamawia pozycję z menu sugerując się jedynie intrygującą nazwą.

- Tak stało się przy zakupie pizzy pod nazwą "Viagra". Na bardzo wysokim cieście, z licznymi dodatkami jest bardzo sycąca. Zaciekawiony klient zamówił dla siebie aż dwie pizze. Ochoczo zabrał się do jedzenia, ale niestety nie dał rady... Już przy pierwszej prosił o pomoc swoich kolegów - opowiada właścicielka.

Z taksówkarzem zawsze można się dogadać

Także szczycieńscy taksówkarze idą z duchem czasu i często proponują klientom dodatkowe usługi.

- Zawozimy dzieci do szkoły, robimy zakupy i dostarczamy je do domu klienta. Wystarczy zadzwonić - z nami, taksówkarzami zawsze można się dogadać - twierdzi taksówkarz Józef Olszewski.

Szkoda tylko, że czasami nieuczciwi klienci wykorzystują otwartość taksówkarzy. Jeden z nich dostał w nocy telefon, poproszono go o zakup i przywiezienie alkoholu. Kupił za własne pieniądze butelkę wódki i pojechał pod wskazany adres. Tam okazało się, że adresat zamówienia nie chce go przyjąć.

- Dobrze, że za kilka dni miałem imprezę, przynajmniej nie wydałem tych pieniędzy na darmo - śmieje się taksówkarz.

Jego kolega również zapamiętał pewną nieuczciwą pasażerkę:

- Było późno w nocy, gdy o podwiezienie poprosiła mnie grupa młodych dziewcząt. Nie miały pieniędzy, ale jedna z nich zostawiła w zastaw dokumenty i bilet miesięczny. Wtedy wydawało mi się, że wróci po wartościowe dla niej rzeczy. Niestety, do dziś się nie zgłosiła, chociaż dzwoniłem do domu i przedstawiłem sprawę jej rodzicom - opowiada Józef Olszewski.

Bukiet z prezentem

Być może nieuczciwa dziewczyna powinna nie tylko oddać pieniądze, ale także zafundować życzliwemu taksówkarzowi przeprosinowy bukiet kwiatów. Jeżeli brak jej odwagi, może skorzystać z... kwiatowej poczty. Usługę taką oferuje szczycieńska kwiaciarnia "Małgosia". Kwiaty można wybrać tradycyjnie (czyli odwiedzić kwiaciarnię) lub telefonicznie. Do bukietu zaś można dołączyć prezent lub okolicznościową kartkę.

- Bukiet dostarczany przez posłańca cieszy się dużym zainteresowaniem klientów - mówi właścicielka Eugenia Tomaszewska.

Zdarza się, że klienci kwiaciarni wyładowują swoje emocje na jej pracownikach. "Małgośki" pocieszały już zrozpaczoną pannę młodą, która przyniosła z płaczem ślubną wiązankę. Do rozpoczęcia uroczystości pozostało bardzo niewiele czasu, a bukiet bardzo się jej nie podobał.

- Wprawdzie kwiaty zostały kupione gdzie indziej, ale my od ręki poprawiłyśmy wygląd wiązanki. Po uroczystości rozpromieniona dziewczyna przyniosła nam kawałek ślubnego tortu i dziękowała za pomoc - opowiada kwiaciarka z "Małgosi". Po chwili jednak przypomina sobie inną sytuację:

- Dziewczyna nie chciała przyjąć przeprosinowego bukietu od chłopaka. Powiedziała posłańcowi, żeby go zabrał z powrotem. Takie reakcje są rzadkie, ale nie należą do przyjemnych.

Coś dla ciała

Znacznie milej jest zafundować sobie na przykład relaksujący masaż. Co prawda, taksówkarz nie przywiezie nam masażystki do domu, bo seans odbywa się w gabinecie, ale i tam można się nieco zrelaksować i... porozmawiać o swoich problemach.

- Atmosfera w czasie masażu skłania wielu klientów do zwierzeń. Lubię z nimi rozmawiać, bo to dodatkowo korzystnie wpływa na samopoczucie klienta - mówi Władysława Kozicka, prowadząca swój gabinet w salonie urody "Megi".

Masażystka z uśmiechem uprzedza, że nie prowadzi masażu erotycznego, bo i o taką usługę pytają klienci.

Władysława Kozicka proponuje unikalną metodę... przeczyszczania uszu. Zabiegi przy użyciu świec o tajemniczej nazwie "Indian Hopi", które zapalone wkłada się do uszu. Podobno pomagają przy zaburzeniach równowagi i tzw. "szumie" w uszach.

Angielski na wakacjach

Do niedawna języków obcych mogliśmy uczyć się tylko w szkołach. Teraz, jeśli zajdzie taka potrzeba, nauczyciel sam odwiedzi ucznia w domu.

- Kiedyś odwiedziła nas wczasowiczka ze Szwajcarii, która podczas urlopu chciała poćwiczyć swój angielski z lektorem. Zwykle nie prowadzimy zajęć w wakacje, ale tym razem dostosowaliśmy się. Jesteśmy otwarci na potrzeby osób, które nas odwiedzają - mówi kierownik biura "British School" Mariola Chmielińska.

Katarzyna Mikulak

Justyna Kaczorek

2003.08.27