Z opisywaną przez nas przed tygodniem mazurską rodziną Glitzów związane są losy robotnika przymusowego, Zygmunta Trojanowskiego, który po wojnie szkolił Chińczyków w lotach na szybowcach.
LANIE ZA UCIECZKĘ
W wieku 16 lat do Szczytna trafił jako robotnik przymusowy Zygmunt Trojanowski pochodzący z Gąsewa. Pracował w gospodarstwie ogrodniczym znajdującym się przy późniejszej ulicy Leyka. Był jednak prześladowany przez starszych, pracujących w tym miejscu Polaków i zdecydował się wraz z kolegą na ucieczkę. Szli dwie doby. W tym czasie granatowy policjant poinformował jego ojca o ucieczce i kazał się z nim zgłosić na posterunek w Makowie. Tak też się stało. Ojciec zaprowadził go na posterunek, gdzie dostał porządne lanie, a następnie został wysłany z powrotem do Szczytna. Tym razem trafił jednak lepiej, pracował w gospodarstwie, które znajdowało się na końcu ulicy Leśnej.
ŚLUB Z MAZURKĄ
Po wojnie zajął dom w Korpelach, ale przegonili go stamtąd działacze partyjni, którym budynek ten też się spodobał.