Do ciekawych roszad dochodzi na kierowniczych stanowiskach w samorządach powiatu. Taka sytuacja ma miejsce w Dźwierzutach i Pasymiu. Nowy wójt i burmistrz forsują na stanowiska swoich dobrych znajomych, co rodzi posądzenia o protekcję i lekceważenie kwalifikacji. Swoje decyzje tłumaczą koniecznością zatrudnienia ludzi zaufanych lub... niemożnością znalezienia lepszych kandydatów.

Nowe kadry, znajome twarze

KIEROWNIKOWI TRZEBA UFAĆ

Kierująca dotychczas dźwierzuckim gospodarstwem pomocniczym Sylwia Jaskulska obecnie przebywa na urlopie. Jej umowa o pracę jest ważna do 31 marca. Od 1 kwietnia jej obowiązki przejmie zatrudniony w gospodarstwie jako pomoc biurowo-techniczna Leszek Dec, emerytowany policjant, w poprzedniej kadencji jeden z czołowych radnych skonfliktowanej z Czesławem Wierzukiem opozycji. Pytany o to, dlaczego rozwiązał umowę z Jaskulską, wójt Tadeusz Frączek jako główną przyczynę wymienia brak zaufania do podwładnej.

Wójt ma ważkie powody, żeby Sylwii Jaskulskiej nie ufać. Przypomnijmy, że przed drugą turą wyborów samorządowych w Dźwierzutach policja zatrzymała dwóch pracowników gospodarstwa pomocniczego kolportujących ulotki kompromitujące obecnego wójta. Sprawa szerokim echem odbiła się w całym województwie.

Frączek tłumaczy, że gospodarstwo znajdowało się w kiepskiej sytuacji finansowej. Przeprowadzona w nim niedawno kontrola wewnętrzna ujawniła nieprawidłowości w gospodarowaniu pieniędzmi. Zdaniem wójta kierownikiem powinien być człowiek zaufany, a jednocześnie rzutki i pełen pomysłów na postawienie zakładu na nogi. Twierdzi, że Leszek Dec spełnia wszystkie te wymogi.

Na razie Dec zostanie zatrudniony na pół roku. Za swoją pracę dostanie o jedną trzecią mniejszą pensję niż dotychczasowa pani kierownik. Zapewnia, że nie liczy na żadne sentymenty ze strony wójta Frączka.

- Jeśli mi się nie uda, litości nie będzie. Taką zawarliśmy umowę. A pracy jest mnóstwo. Już teraz nie śpię po nocach i myślę, jak poprawić kondycję gospodarstwa i sprawić, aby zgodnie ze swoim statutem zaczęło przynosić gminie zyski - mówi Leszek Dec. Zarówno on jak i wójt deklarują, że zmiana na stanowisku kierownika nie ma nic wspólnego z protekcją i spłacaniem długów za pomoc w kampanii wyborczej.

Innego zdania jest były wójt Dźwierzut Czesław Wierzuk. Zatrudnienie Deca nazywa "kolesiostwem". Swojemu następcy zarzuca robienie czystek wśród podległych mu pracowników.

Jednocześnie broni Jaskulskiej. Uważa, że stosowanie personalnej odpowiedzialności za kiepską kondycję gospodarstwa jest niesprawiedliwe.

- Ta instytucja wykonuje mnóstwo rozmaitych zadań i ma jeszcze przynosić zyski. Tymczasem nie ma ani sprzętu, ani wystarczająco dużo ludzi. Kierownik nie jest tu niczemu winien - twierdzi Czesław Wierzuk.

BEZ DYPLOMU, ALE Z DOŚWIADCZENIEM

Spore kontrowersje wzbudza również zmiana, która dokonała się w pasymskim ratuszu. Od 1 marca funkcję kierownika referatu ds. rozwoju gminy pełni niedawny wicestarosta szczycieński Wiesław Szubka. Nie jest tajemnicą, że Szubka i obecny burmistrz Pasymia Bernard Mius pozostają od dawna w bardzo dobrej komitywie. Osoby zorientowane w pasymskich realiach twierdzą, że to właśnie były wicestarosta był tym, który zapewnił Miusowi stanowisko głównego specjalisty w pasymskim zakładzie komunalnym.

Bernard Mius podobne spekulacje określa jako bzdurę.

- Nie przypominam sobie, żeby pan Szubka w jakikolwiek sposób przyczynił się do tego, że dostałem pracę w ZGKiM. Tak mówią tylko ludzie złośliwi - ucina burmistrz. Pikanterii całej sprawie dodaje fakt, że Wiesław Szubka nie może samodzielnie kierować referatem z powodu braku wyższego wykształcenia. Na razie pełni więc tylko obowiązki kierownika. Jak długo? Na to pytanie burmistrz Mius nie jest w stanie udzielić odpowiedzi. Nie kryje, że znalezienie odpowiedniego pracownika na terenie gminy Pasym graniczy z cudem.

- Nie chcielibyśmy zatrudniać człowieka z zewnątrz. Ogłaszaliśmy nabór na to stanowisko, ale nie wpłynęło żadne podanie. Trudno znaleźć kogoś, kto dysponuje właściwym wykształceniem i do tego posiada jeszcze doświadczenie - tłumaczy Bernard Mius. Stąd pomysł z zatrudnieniem Szubki. Do pracy w urzędzie były wicestarosta trafił jako bezrobotny w ramach prac interwencyjnych. Część jego wynagrodzenia pokrywa Powiatowy Urząd Pracy. Według burmistrza Miusa dla gminy to bardzo korzystne rozwiązanie.

- Pan Szubka to doświadczony samorządowiec, którego praca na pewno pomoże gminie. W dodatku nie będzie nas wiele kosztował - wyjaśnia Bernard Mius. Dodaje jednak, że kiedy tylko znajdzie się kandydat spełniający wszystkie wymogi naboru, Wiesław Szubka pożegna się z funkcją kierownika. Zapytany, czy w tej sytuacji nie byłoby wskazane, żeby Szubka zaczął uzupełniać wykształcenie, burmistrz odpowiada, że to najrozsądniejsze wyjście z sytuacji. O to samo chcieliśmy również zapytać głównego zainteresowanego, jednak Wiesław Szubka stwierdził, że jako osoba prywatna nie ma obowiązku wypowiadania się dla prasy i odmówił odpowiedzi.

Wojciech Kułakowski

2007.03.28