Miniona niedziela przyniosła kolejną w tym roku zmianę kolejowego rozkładu jazdy.

Nowy rozkładW różnych częściach kraju pojawią się składy wakacyjne, dojeżdżające do miejscowości turystycznych. Tego typu pociągów nie przybędzie w Szczytnie i innych miejscowościach naszego powiatu, więcej będzie natomiast niedzielnych połączeń z Chorzelami (fot. 1) . Dotychczas był to tylko jeden kurs (cztery połączenia w dni robocze), teraz w niedziele będą trzy – w godzinach popołudniowych i wieczornych. Wciąż będziemy mogli podróżować pociągami dalekobieżnymi Białystok – Szczecin i Warszawa-Gdynia. Nadal licho wygląda połączenie z lotniskiem w Szymanach. Kiedyś szynobusy były skomunikowane z większością samolotów, nawet w porze nocnej. Teraz przy wyszukiwaniu połączeń ze stacją Szymany Lotnisko wyświetla się z reguły napis widoczny na fot. 2 . W kolejowym rozkładzie jazdy znajdziemy jedno przedpołudniowe połączenie w czwartek. Czyli od ostatniej korekty rozkładu na lepsze się nie zmieniło. Dostać się do Szczytna to nie problem, ale za dojazd do Olsztyna autobusem trzeba sporo zapłacić. Kiedyś były plany, by zgrać przyloty i odloty z kolejowymi połączeniami z Ełkiem…

Przed laty w czerwcu zmieniał się rozkład jazdy autobusów. Prawdę powiedziawszy, nie pamiętamy, kiedy ów rozkład zaczął żyć własnym życiem i wszystko przestało być regulowane odgórnie. Przewoźnicy wprowadzają i likwidują kursy w zasadzie kiedy chcą. Ponad miesiąc temu zawieszono popularne niegdyś połączenie Białystok-Gdańsk. Dla mieszkańców np. Rozóg, w których autobus się zatrzymywał, to dodatkowy problem – dla nich była to jedna z nielicznych możliwości dojechania do Szczytna czy Olsztyna.

A propos ostatniego z tych miast. Dość często narzekamy na stan naszego dworca autobusowego, nieobsługiwanie przezeń niektórych linii itd. Co dopiero mają powiedzieć mieszkańcy stolicy naszego województwa? Tam od paru lat budynek dworcowy jest zamknięty, a winnych – co najmniej czyimś zdaniem – ktoś wywiesił na banerze (fot. 3) . Podróżni wkrótce doczekają się przebudowanego dworca kolejowego, ale co będzie z pobliskim dworcem autobusowym? Wprawdzie czekając na odjazd, można się skryć pod ciągnącym się na parędziesiąt metrów zadaszeniem, ale stanowiska odjazdowe, lampy pamiętające czasy dość odległe wyglądają nie lepiej niż u nas (fot. 4).

 

 

Aby zapoznać się z pełną treścią artykułu zachęcamy
do wykupienia e-prenumeraty.