W powszechnym przekonaniu polska służba zdrowia jest chora. Gdy rozmawiam z pacjentami lub znajomymi, prawie każdy narzeka na organizację opieki zdrowotnej w Polsce i potrafi podać szereg przykładów ewidentnych patologii. W takich sytuacjach często zaskakuję słuchaczy stwierdzeniem, że na przykład polska kardiologia inwazyjna należy do jednych z najlepiej zorganizowanych na całym świecie.
Rzeczywiście tak jest. Pacjenci, którzy dostali zawału serca nie muszą czekać w żadnych kolejkach. W naszym regionie są trzy ośrodki – w Olsztynie, Mrągowie i Ostrołęce, które wykonują zabiegi koronarografii i udrażniania tętnic wieńcowych bez żadnych kolejek, wszystkim potrzebującym. Jednak do zwykłej poradni kardiologicznej, na zwykłą poradę specjalistyczną nie jest już tak prosto się dostać. Trzeba czekać w długich, często kilkumiesięcznych kolejkach. I te kolejki przesłaniają wszystkie sukcesy i osiągnięcia polskiej służby zdrowia i pozostawiają wrażenie, że jest naprawdę źle. Kolejne rządy i kolejni ministrowie próbują rozwiązać ten problem, na razie jednak bez skutku. Gdy obserwuję podejmowane działania i dyskusję na ten temat mam wątpliwości, czy w ogóle da się zlikwidować kolejki do specjalistów. Jak na razie nikt nie potrafi rozwiązać problemu racjonalizacji wydatków i stworzenia mechanizmów, dzięki którym porady specjalistyczne będą udzielane tym, którzy rzeczywiście tego potrzebują. Bez tych mechanizmów służba zdrowia pozostanie workiem bez dna.