Prawie każdy z nas dostał kiedyś podarunek, który nam w żaden sposób nie odpowiadał. Co prawda stare porzekadło powiada, że prezentów nie należy oddawać, ale życie toczy się swoim torem i często chcemy pozbyć się zbędnego balastu, tym bardziej, że sam ofiarodawca zapewniał nas o możliwości wymiany prezentu, o ile byłby on nietrafiony.

W takim przypadku w sklepie może nas spotkać niemiła niespodzianka. Zgodnie z obowiązującym porządkiem prawnym nie ma praktycznie możliwości zwrotu niewadliwego towaru. Istnieją wprawdzie nieliczne duże sieci handlowe, które gwarantują zwrot zakupionych u nich produktów w wybranym przez sklep terminie, ale musimy liczyć się z faktem udokumentowania zakupu właśnie w tym, a nie innym sklepie. Innymi słowy, musimy posiadać paragon lub fakturę dokumentującą transakcję zakupu. Taki zwrot nie dotyczy rozpakowanych kaset video, płyt DVD, magnetofonowych, gier komputerowych, ponieważ już sam fakt rozpakowania świadczy o śladach użytkowania. Zresztą zasada jest jedna: nie można używać zwracanych produktów. Każdy najmniejszy ślad użytkowania może stanowić powód odmowy przyjęcia towaru do sklepu. W pozostałych sklepach, to jest tych, które nie stosują prokonsumenckich przepisów o możliwości zwrotu towaru, można liczyć na negocjacje ze sprzedawcą. W tym przypadku również będzie nam potrzebny paragon. I jeszcze jedna uwaga. Nie jest prawdą informacja sprzedawców, iż nie mogą oni przyjąć zwrotu, ponieważ został już nabity paragon fiskalny. Przepisy finansowe przewidują bowiem taką możliwość i od dobrej woli sprzedającego zależy, czy przyjmie towar z powrotem. Jeżeli wśród świątecznych prezentów znalazły się produkty zakupione za pośrednictwem Internetu czy też katalogów, to sprawa jest prosta. Są to typowe transakcje dokonywane na odległość i w tym przypadku klient ma 10-dniowy termin na odstąpienie od umowy, tj. zwrot towaru. Możliwość ta dotyczy także usług finansowych. Tak jest z kredytem konsumenckim (do 80 tys. zł ) i nie ma znaczenia fakt podjęcia gotówki. Mamy 10 dni na rezygnację z umowy, oczywiście pod warunkiem, że zwrócimy bankowi pobrane w tym okresie środki. Inaczej jest przy karcie kredytowej. Można z niej zrezygnować, ale tylko wtedy, gdy jej jeszcze nie użyliśmy. Zwracając kartę, powinniśmy dostać zwrot kwoty poniesionych opłat. Wydawca może jednak obciążyć nas kosztami związanymi z wydaniem karty - dokładnie określa je podpisana przez nas umowa.

Agata Gołaszewska-Horak

2007.01.17