Choć mamy wiele jezior w okolicach Szczytna, to na ogół słabe

ich zagospodarowanie turystyczne powoduje, że tylko nieliczne plaże cieszą się uznaniem letników. Wśród nich na pierwszy plan wybija się kąpielisko „Rusałka” nad jeziorem Świętajno, bijąc wszelkie rekordy popularności. W ostatnie upalne weekendy każdorazowo przebywało na nim około 6 tysięcy plażowiczów.

Oblężenie Nart

ZAPCHANA PLAŻA

Informację tę potwierdza Grażyna Tomczak, właścicielka ośrodka wczasowego, na terenie którego znajduje się ta wyjątkowa plaża. Jej zdaniem ów weekendowy tłum tworzą nie tylko warszawiacy (ci głównie przebywają na dłuższych turnusach w domkach wczasowych), ale przede wszystkim przyjezdni z okolicznych miast Mazowsza (Ciechanowa, Makowa, Myszyńca, Ostrołęki, Pułtuska czy Ostrołęki). Są jednak i turyści z całkiem odległych miejsc. „Kurek” spotkał na plaży m. in. mieszkańców Dolnego i Górnego Śląska, Wielkopolski, a także Pojezierza Kujawskiego.

Wczasowicze muszą gdzieś pozostawić swoje samochody, a ponieważ wszystkie nadjeziorne płatne parkingi już wczesnym rankiem są zapełnione, ci co się nie zmieścili, zostawiają auta nie tylko wzdłuż nadbrzeżnej drogi, na odcinku plaża – wieś Brajniki, ale także wzdłuż głównej szosy wiodącej na Jedwabno i to po obu jej stronach. Auta stoją w ciasnym szeregu od Warchał aż po Narty. Nie pomagają nawet akcje policji, polegające na odtransportowaniu nieprzepisowo zaparkowanych pojazdów na lawetach.

Poza tym, aby wejść na plażę osoba dorosła musi zapłacić cztery złote, natomiast dzieci wstęp kosztuje 2 zł, mimo że nie ma ratowników.

Biorąc to wszystko pod uwagę, czyli wielkie kłopoty z zaparkowaniem pojazdu, dość wysokie opłaty za wstęp i wielki ścisk na plaży, to niebywałe jej powodzenie wydaje się dość zagadkowe.

Dla porównania weźmy przykład z innego ośrodka, jakim jest „Cicha Polana”, położonego nad jeziorem Wałpusz. Wstęp na plażę jest tu bezpłatny, a o bezpieczeństwo kąpielowiczów dba aż dwóch ratowników. Poza tym mamy też i odpowiednią infrastrukturę – gastronomię oraz wypożyczalnię sprzętu wodnego. W minione upalne weekendy i tutaj przebywał spory tłumek, ale liczony raczej w setki, a nie tysiące, jak to ma miejsce w przypadku Nart.

CO PRZYCIĄGA TURYSTÓW

Wydaje się, że o niezwykłej popularności „Rusałki” decydują powody, które nam, mieszkańcom Szczytna i jednocześnie bywalcom Nart wydają się dość naturalne, czyli bardzo czyste wody jeziora, piaszczyste dno i całodzienne nasłonecznienie plaży. Te atuty powodują, że wśród turystów plaża w Nartach cieszy się opinią mazurskiej perełki.

Mówi o tym Ryszard Koperski, właściciel innego ośrodka nad jez. Świętajno, jakim jest „Zacisze.” Choć w upalne weekendy i tutaj gościło więcej letników niż w latach ubiegłych, to ich liczba daleko odbiegała od tej notowanej na plaży w „Rusałce”.

- Tu już jest nie ten brzeg i nie to nasłonecznienie – tłumaczy „Kurkowi”. Jego zdaniem ośrodek „Rusałka” ma jedną z najpiękniejszych plaż na Mazurach. Pogląd ten podzielają turyści przebywający na niej, z którymi udało się „Kurkowi” porozmawiać.

Dariusz Chrostowski z Janowca Kościelnego nad Narty przyjeżdża od 5 lat. Najpierw odbywał wojaże z rodzicami, teraz z żoną i dzieckiem. Kiedy sam był mały, wówczas było to dość odludne miejsce i niezagospodarowane, nawet bez mola. Jednak już wtedy urzekła go plaża i jezioro z niezwykle czystą wodą.

Obok spotkaliśmy Jakuba Sadkowskiego, pochodzącego aż ze Śląska. Trzy lata temu był tu pierwszy raz i odtąd przyjeżdża co roku - także zauroczyła go czysta woda i piaszczyste dno.

- Można tu iść dość daleko w głąb jeziora, a ciągle jest płytko, a więc bezpiecznie - mówi „Kurkowi”.

Z kolei Marcin Kucharski przyjeżdża wraz żoną i dorosłym synem nad Narty aż z Inowrocławia. Choć ma pod nosem Pojezierze Kujawskie, woli wypoczywać nad Nartami, które odkrył jakieś 7 lat temu. Odtąd bywa tu rok w rok, zawsze z przyczepą kempingową ustawioną blisko brzegu.

- Gdzie ja znajdę lepsze miejsce? Rano śniadanko mam podawane prawie nad samą wodą i wówczas czuję się jak król – mówi pan Marcin, dodając, że woda tu superczysta, piękne dno, a plaża zadbana, bo codziennie sprzątana.

Zauważa jednak mankamenty - brak ratownika na molo i zbyt mało toalet. Gdy w weekend

nadciąga chmara letników do tych przybytków ustawiają się spore kolejki.

Pojawiły się jednak głosy, że coraz większa popularność plaży „Rusałka” może przyczynić się do jej upadku. Już teraz część letników narzeka, że w weekendy bywa tu stanowczo za dużo ludzi. Ścisk jest taki, że nie ma gdzie wsadzić przysłowiowego palca. Zapowiadają, że w tej sytuacji za rok mogą się już tutaj nie pojawić.

Marek J. Plitt/fot. M.J.Plitt