Oczyszczenie na Ogrodowej i Lipperta

Dwa tygodnie temu pisaliśmy, że ZUK ma poważne kłopoty z prawidłowym odśnieżaniem ulic Ogrodowej i Lipperta. Czy to w dzień, czy to w nocy pod blokami stojącymi przy tych traktach non stop parkowały (i parkują nadal) samochody, wskutek czego zukowskie maszyny praktycznie nie były w stanie odśnieżać nic więcej, niż tylko środek jezdni. W konsekwencji ulice te zrobiły się tak wąskie, że ruch odbywał się na nich wahadłowo, najpierw w jedną, a potem w przeciwną stronę. Taki sposób jazdy wystawiał na ciężką próbę cierpliwość kierowców, dlatego wówczas zasugerowaliśmy, aby na tych ulicach wywiesić karteczki, że takiego to dnia i o takiej godzinie planowane jest gruntowniejsze odśnieżanie. A nuż w ten sposób uda się zdyscyplinować właścicieli aut. Trochę trzeba było poczekać, by przy pomocy postulowanych przez nas ogłoszeń, choć wywieszanych nie na ulicach, a w blokowych klatkach udało się osiągnąć sukces - parkujące samochody znikły. Gdy tak się stało, zaraz ruszyły maszyny odśnieżające, ale zabrały się do roboty chyba zbyt późno, bo w ów dzień (piątek 19 lutego) oczyszczono stosunkowo krótki odcinek ul. Ogrodowej - od skrzyżowania z ul. Warszawską do ul. 3 Maja. Znacznie więcej roboty udało się wykonać zaraz po weekendzie, we wtorek 23 lutego. Wówczas usunięto zlodowaciały śnieg z reszty ul. Ogrodowej – fot. 1 i całej ul. Lipperta. Jak widać zdjęciu, pracowały nie tylko maszyny, ale cała brygada ludzi z łopatami oraz... strażnicy miejscy. Ci ostatni nie chwytali jednak za szufle, czy łomy służące do rozbijania lodu. Nie, ich zadanie było inne. Pilnowali, aby jakiemuś nierozsądnemu kierowcy nie przyszło do głowy wpychać się między mechaniczny sprzęt odśnieżający ulicę, albo przypadkiem nie zachciało się zaparkować przy krawężniku.

* * *

Podsumowując powyższą akcję, należałoby dodać, że jak się czegoś naprawdę chce, to jest to całkiem możliwe do wykonania. Pozostaje jeszcze mieć nadzieję, że podobnie będzie się dziać na innych tego typu ulicach. Choć z drugiej strony to teraz już nie wiadomo, czy warto, bo przecież odwilż przyszła na całego.

ŁATANIE NA WODZIE

W związku z tą odwilżą, nawierzchnie wielu bocznych miejskich ulic, dotąd skrytych pod śniegiem raptem stały się czarne i od razu uwidoczniły się ich liczne mankamenty. Jeden z naszych Czytelników zaalarmował nas, że na ul. Krzywej akurat trwa naprawa pozimowych zniszczeń nawierzchni, a ponieważ wszędzie jest woda, nic takie działania nie dadzą. Jego zdaniem łaty wnet odpadną, więc taka robota nie ma sensu. Kiedy przybyliśmy na miejsce było po sprawie, czyli łaty już położono - fot. 2.

Nazwa ul. Krzywej w pełni oddaje jej naturę. Nie dość, że biegnie ona jakoś tak krzywo, zawijasami, to jeszcze jest wyjątkowo nierówna, bo ma betonową, skruszałą ze starości nawierzchnię. Słowem dziura tu przy dziurze, a obok tej dziury następna. Gdyby ułożyć ranking najgorszych ulic miasta, zajęłaby ona na pewno czołowe miejsce. Wracając jednak do zaklejania dziur, to z tego co zdołaliśmy ustalić, asfaltowe łaty kładzione były na gorąco w temperaturze ponad

200oC, co gwarantuje jako taką przyczepność (woda spod łaty wyparowuje). Z jednej strony wiadomo, że nie są to idealne warunki do tego typu prac, ale z drugiej spore dziury w jezdni pozostać nie mogą, gdyż zagrażałoby to bezpieczeństwu ruchu drogowego.

W zasadzie wyjścia nie ma - tak czy siak łatać, choćby prowizorycznie, trzeba i tyle! Wyjściem jest oczywiście generalny remont nawierzchni, tak jak to nastąpiło całkiem niedawno na ul. Chrobrego i Kolejowej. Teraz tym ciągiem komunikacyjnym, tak do niedawna krytykowanym, jedzie się przyjemnie i... szybko. Cierpią jednak na tym piesi. Kierowcy, mając bowiem przed sobą równą nawierzchnię, rozpędzają się ponad miarę i serwują przechodnią zimy tusz - fot. 3. Trzeba przy tym wyjaśnić, że jezdnia ul. Kolejowej jest prawidłowo sprofilowana, ale ponieważ mamy odwilż przy jej krawężnikach gromadzi się sporo wody. Normalnie powinna ona spływać do studzienek instalacji deszczowo-burzowej, ale są z tym kłopoty. Część wlotów jest po prostu gdzieś skryta pod śniegiem i tylko do wyjątków należą takie miejsca, jak to widoczne na fot. 4.

Od razu widać, że przy krawężniku nie gromadzi się woda, bo natychmiast spływa. Odszukanie i udrożnienie tego typu kratek ściekowych to kolejny pozimowy problem.

SZLAK WANDALA

Ulica Kolejowa jest dość specyficzna, bo chodnik ma tylko po jednej stronie. Ale podobnie jak nawierzchnia i on był także remontowany, choć pozostawiono przy nim stare, choć całkiem zdatne do użytku ławeczki. Stało ich tam kilka sztuk, ale nie doczekały, niestety, wiosny.

Zostały one zgruchotane nieomal ze szczętem. Jakiś wandal, w najpewniej ich cała grupa, powyrywała deski stanowiące jeszcze do niedawna siedziska i teraz sterczą z tych elementów niebezpiecznie wielkie, ostre gwoździe - fot. 5 (czerwony otok). Niechby jakiś przechodzeń potknął się w tym miejscu i upadł na coś takiego - lepiej odpukać w niemalowane drewno.

Co gorsza, wandale nie ograniczyli się do jednostkowego „heroicznego” wyczynu. Wystarczy pójść kawałek dalej, aby stanąć zdumionym przed następnym dziełem zniszczenia - fot. 6. W tym miejscu widać nie tylko powyrywane i połamane deski, ale i wyszarpnięte z ziemi także ciężkie betonowe podpory. Zniszczone elementy ławek walają się na dłuższym odcinku chodnika i doprawdy trudno zrozumieć motywy takiego działania.

CHOINKI WIELKANOCNE

Wielu Czytelników informuje nas, że opisana w poprzednim „KM” postna choinka, która stoi na rondzie przy placu Juranda, nie jest jedynym takim drzewkiem w naszym mieście. Podobna, bo także z kolorowymi bombkami, ale nieco mniejszych rozmiarów zdobi posesję Zakładu Komunikacji Miejskiej. Składając tam wizytę, istotnie zauważyliśmy ładne bożonarodzeniowe drzewko - fot. 7.

To jednak nie wszystko, jeśli chodzi o miejskie świąteczne choinki. Mamy ich jeszcze trochę w Szczytnie. Najliczniej bodaj podziwiane, z racji swojego usytuowania, jest drzewko umocowane na latarni, która nocą rozświetla okolice dworca kolejowego - fot. 8. Ponieważ podróżni widzą je jako pierwszy element dekoracyjny w naszym mieście, w pełni zasługuje na miano choinki powitalnej. Oprócz niej mamy jeszcze wiele innych, zamocowanych w ten sam sposób (na słupie) - obok poczty, kawałek dalej przy bibliotece, potem w sąsiedztwie ratusza tuż przed sądem i aż dwie na skrzyżowaniu ul. Konopnickiej z Mickiewicza (przy Zespole Szkół nr 1). Do Świąt Wielkanocnych już niedaleko. Czyżby miasto dlatego nie zdejmowało drzewek, gdyż zamierza na nich powiesić wielkanocne jajeczka i baranki?