Bożena i Karol Kaczkowscy z ul. Powstańców Warszawy nie mają wody, choć w ich piwnicy znajduje się przyłącze. Wychowujący dwoje małych dzieci małżonkowie za ten stan rzeczy winią spółkę „Aqua”. - W ciągu godziny mogę wysłać tam człowieka, by założył licznik, tylko ci państwo muszą podpisać umowę – odpowiada prezes Marek Jasiński. Kaczkowscy na to się nie godzą, twierdząc, że zaakceptowanie jej zapisów byłoby obciążeniem dla ich 2-letniego syna, będącego formalnie właścicielem nieruchomości.

Odcięci od wody
Karol Kaczkowski szacuje, że dziennie jego rodzina zużywa ok. 40 litrów wody, w którą musi zaopatrywać się w sklepach

DRAMAT SUCHYCH KRANÓW

Trudno sobie wyobrazić, aby w XXI w. mieszkańcy europejskiego miasta żyli bez dostępu do wody, mimo że ich nieruchomość jest podłączona do miejskiej sieci, a w piwnicy znajduje się przyłącze. Wydaje się to nieprawdopodobne, a jednak jest prawdziwe. Sytuacja taka dotknęła Bożenę i Karola Kaczkowskich z ul. Powstańców Warszawy w Szczytnie. Małżonkowie wraz z dwojgiem maleńkich dzieci – 2-letnim synkiem i 4-miesięczną córką jakiś czas temu zamieszkali w domu, który dawniej należał do rodziców pana Karola. Po ich rozwodzie i podziale majątku połowa budynku przeszła w ręce nowych właścicieli. Z kolei część zajmowana przez Kaczkowskich formalnie należy do ich 2-letniego syna Maksymiliana.

Przez piwnicę małżonków biegnie instalacja wodociągowa, którą woda płynie do ich sąsiadów. U Kaczkowskich jednak krany są suche. To dla rodziny poważny problem. Mycie się, kąpanie dzieci, utrzymywanie czystości i załatwianie podstawowych potrzeb fizjologicznych staje się nie lada wyzwaniem.

 

 

Aby zapoznać się z pełną treścią artykułu zachęcamy
do wykupienia e-prenumeraty.