Zogromnym smutkiem przyjęłam wiadomość o śmierci Szanownej Pani dr Anny Piotrowskiej-Zameckiej. Odeszła w ciszy, odprowadzana w skupieniu przez niewielką grupę ludzi, bez udziału władz, w otoczeniu najbliższych przyjaciół, kombatantów, w asyście nielicznej grupy kolegów po fachu.
Pani dr Piotrowska-Zamecka żyła skromnie. Była dzielnym człowiekiem (mimo skromnej postury) i wyśmienitym lekarzem stomatologiem.
Urodziła się 16 lutego 1921 roku na Syberii, jako wnuczka powstańców z 1863 roku. W 1923 roku przybyła z rodzicami do Polski, zamieszkała w Ostrołęce. Tam zastała ją wojna. Została członkiem ZWZ (Związek Walki Zbrojnej, potem przemianowanym na SZP i w końcu AK). Była łączniczką, sanitariuszką. 12 października 1943 roku aresztowana przez gestapo, po okresie przesłuchań została przewieziona do Oświęcimia (otrzymała nr 70394). Po pewnym czasie trafiła do bloku, w którym wykonywano zabiegi pseudomedyczne pod kierunkiem dr. Mengele - człowieka będącego zaprzeczeniem człowieczeństwa i wstydem medycyny. W styczniu dr Piotrowska-Zamecka przeszła ewakuację do Ravensbruck. Wyzwolona przez Amerykanów, 31 maja 1945 roku wróciła do Polski. Po odzyskaniu sił podjęła studia w AM w Łodzi, by w 1950 roku przyjechać do Szczytna. Pracowała nie tylko jako lekarz, ale też udzielała się społecznie, będąc nawet przewodniczącą Rady Miejskiej. Choć doczekała się wielu odznaczeń, to największym wyróżnieniem było dla niej dobre wspomnienie pacjentów, którzy zapamiętali Ją jako dobrego, życzliwego lekarza, starającego się zawsze pomóc i potrafiącego radzić sobie nawet z najtrudniejszymi przypadkami, kiedy inni rozkładali bezradnie ręce.
Coraz mniej wśród nas kombatantów. Właśnie dzięki nim możemy dzisiaj cieszyć się wolnością, pędzić za czymś ulotnym. Niestety, w tym pędzie zapominamy często o oddaniu hołdu zmarłym i stanięciu w zadumie na grobem szlachetnej osoby.
dr Joanna Pawłowicz-Radosz