Odjazdowy objazd

Co kolejne wydanie „Kurka”, to pojawia się na łamach nowy problem związany z przebudową ul. 1 Maja. Roboty ogarniają coraz to większe połacie terenu, obejmując także sąsiednie ulice. Obecnie rozkopana została nieomal połowa ul. Konopnickiej, niemały kawałek Leyka i spory odcinek ul. Poznańskiej. No, a skoro roboty trwają w najlepsze, to i potrzebne jest odpowiednie oznakowanie, aby zmotoryzowani nie pogubili się w tym ogólnym galimatiasie. Ba, łatwo powiedzieć, gorzej, kiedy rzecz taką (oznakowanie) trzeba wykonać. Popatrzmy bowiem na zestaw znaków i tabliczek, które postawiono przed skrzyżowaniem ul. Lemańskiej z ul. Tetmajera - fot. 1.

Na pierwszym planie fot. 1 widzimy znak ostrzegający potencjalnego kierowcę, że zbliża się on do sygnalizacji świetlnej. Sądząc po usytuowaniu tablicy, będzie to sygnalizacja umieszczona dosyć nisko. To oczywiście żart, tak jak żartem było ustawienie trójkąta, bo żadnych światełek za znakiem nie ma i nie było. Wisi tam natomiast cały zestaw żółtych tabliczek wskazujących kierunek objazdu - fot. 2. Zaleca się objazd w lewo lub w prawo, choć możliwa jest tylko jazda w lewo. Co ciekawsze, na dużej tablicy z nazwami kilku miast, widnieje także strzałka w lewo, ale tablica ta stoi już za barierkami opatrzonymi znakiem zakazu ruchu wszelkich pojazdów! Komu ma więc ona służyć - pieszemu?

PS.

Opisany wyżej stan trwał przez szereg dni, jeśli nie tygodni, ale niespodziewanie w piątek, pierwszego dnia święta miasta, wszystko się zmieniło. Skrzyżowanie z ul. Tetmajera i Solidarności udrożniono, postawiowno także świetlne sygnalizatory, więc teraz objazd w prawo lub w lewo jest jak najbardziej możliwy.

NAD JEZIORO LEMAŃSKIE I WAŁPUSZ

Kiedy przez rozkopany górny odcinek ul. Poznańskiej nie szło przecisnąć się autem, można było próbować tędy jazdy rowerem. Sztuka ta udała się kilku dziewczętom, które dzielnie pedałują po dość luźnym piasku - fot. 3.

Jak się dowiedzieliśmy, zmierzały one na Cichą Polanę. Tego dnia (środa, 15 lipca) było nadzwyczaj upalnie, więc pragnęły zażyć ochłody w nurtach jeziora Wałpusz. Kawałek dalej obok klasztoru „Kurek” zauważył z kolei sporą gromadkę autostopowiczów. Ci chcieli dostać się nad pobliskie Jezioro Lemańskie. Tuż przy plaży, o czym pisaliśmy w ubiegłym roku, był nadjeziorny parking. Cóż, leśnicy zdenerwowawszy się na jego niekulturalnych użytkowników (zostawiali oni olbrzymie ilości śmieci), zaorali go i spoko. Co więcej, żeby nikt już nie urządzał tam sobie postoju, zabudowali plac od strony szosy „obronną” palisadą z grubo ciosanych, potężnych kołków. Wskutek tego miłośnicy kąpieli w jeziorze parkują teraz swoje pojazdy na poboczu szosy wiodącej na Cichą Polanę, a jak widać nie jest ich tam mało - fot. 4. Poza tym palisada, to tylko palisada. Nie takie przeszkody przodkowie nasi forsowali, no to i teraz też znaleźli się jacyś „spryciarze” i już zrobili w niej wyrwę. Usunęli jakimś cudem jeden z tych, wydawałoby się, potężnych kołków, dzięki czemu można na ów niegdysiejszy parking, a obecnie zaorany plac wjechać, i to całkiem sporym samochodem - fot. 5.

Stąd już tylko krok do wód Jeziora Lemańskiego. „Kurek” wśród licznych kąpielowiczów spotkał naszych szczycieńskich morsów, m. in. pana Waleriana Koguta. Ogół pluskających się w toni był zadowolony, bo woda, jak zaznaczali, jest świetna i tylko garstka malkontentów twierdziła, że im bardziej odpowiadałaby nieco cieplejsza. - Jak oni mogą tak mówić, że za zimna, przecież przed chwilą mierzyłem temperaturę wody i wynosi ona równo 23o C - rzekł pan Walerian, demonstrując nam termometr akurat wyciągnięty z jeziora. Jak nam powiedział, tak ciepła woda, to dla niego nieomal wrzątek, więc jak tu się ochłodzić. Poza tym, jego zdaniem, skoro w Szczytnie nie można się kąpać, do takich miejsc, jak to w Lemanach, na Kobylochę, czy Wałpusz powinny, jak kiedyś, kursować miejskie autobusy (oczywiście w okresie letnim).

TYLKO NAD SZCZYCIONEK

Obecnie pojazdem MZK możemy pojechać jedynie nad jezioro Szczycionek. To mały, ale uroczy akwen, a woda, przynajmniej wizualnie, wydaje się w tym roku być w nim wyjątkowo przejrzysta. Poza tym położona nad jeziorem wieś jest cicha i spokojna, więc można tu świetnie się zrelaksować na plaży. Co zaś się tyczy kursów miejskich autobusów na nadjeziorne okolice, choćby do Leman lub nad Wałpusz, to sprawa nie wygląda dobrze. Zakład Komunikacji Miejskiej nie zamierza bowiem takich w ogóle uruchamiać.

- Kiedyś rzeczywiście organizowaliśmy kursy autobusowe do Kobylochy i na Wałpusz do Cichej Polany. Było to w latach 1999 i 2000. Choć jazdy odbywały się tylko w weekendy, okazały się mocno deficytowe - powiedział nam Jan Lis, szef szczycieńskiego ZKM. Po prostu nie było zbyt wielu chętnych, swój udział miała także nie zawsze sprzyjająca pogoda i te czynniki spowodowały, że w następnych latach zrezygnowano z pomysłu.

KULINARIA I DZIEŁA SZTUKI

Gdzieś w przepastnych podziemiach ratusza powstał nowy lokal gastronomiczny, który reklamuje się m. in. w ten sposób - fot. 6. Jest to - pomyśleliśmy - zapewne taki przewrotny chwyt reklamowy, bo tak naprawdę to nie chodzi o oferowanie dzieł sztuki, takich jak obrazy czy rzeźby, a sztuki mięsa, czyli dzieła kulinarnego. I już zaostrzywszy sobie apetyt - mniam, mniam - zapragnęliśmy popędzić ku ratuszowym podziemiom. Jeszcze tylko rzut oka na bardziej szczegłówą ofertę i kolejne zaskoczenie - fot. 7.

No, no, tego jeszcze w Szczytnie nie było! Jak wieść niesie, rekordzista łasuch, porwał się niedawno na cztery kotlety z kartofelkami oraz z dodatkiem jarzyn, ale już w trakcie pałaszowania trzeciego wysiadł mu układ trawienny i biegnąc w wiadome miejsce, musiał zrezygnować z obżarstwa. Co zaś się tyczy dzieł sztuki, to faktycznie są tu takowe, czyli obrazy i rzeźby. W trakcie biesiady można nie tylko rozkoszować się ich widokiem, ale także je nabyć. Jednak w grę wchodzą zupełnie inne kwoty, niż owe symboliczne 10 zł. I jeszcze jedno - dobry jest ów zakaz wynoszenia jedzenia. Wcześniej bowiem, i to nie raz jeden, widzieliśmy, jak ratuszowi urzędnicy wynosili potrawy na tackach do swoich pokoi i potem konsumowali je na oczach petentów, co raczej nie przystoi.

ZBIEGŁY ARESZTANT

Tuż pod gmachem pięknie odnowionego sądu pojawiła się ostatnio nieduża postać we więziennym pasiaku, ani chybi zbiegły aresztant z pobliskiej placówki penitencjarnej - fot. 8. Postać jest niewielka, ale za to iluminowana w nocy, więc wzbudza spore zainteresowanie przechodniów. Jak zapowiadają miejskie władze, to nieostatnia figurka, jaka pojawiła się w mieście. Urząd Miejski ma jeszcze w zanadrzu postać drwala, ale jak na razie nie zdecydowano, gdzie go postawić.