Nie od dziś wiadomo, że siódemka jest cyfrą szczęśliwą. Jeśli w dacie zbiegną się aż trzy, gwarancja powodzenia powinna być pewna. Okazuje się jednak, że niewiele młodych par skorzysta w najbliższą sobotę z możliwości zawarcia związku małżeńskiego.

Odporni na magię cyfr

PRZESĄDY TAK, ALE NIE PRZY ŚLUBIE

Jednym ze szczęśliwców, którzy na ślubnym kobiercu staną 7 lipca jest znakomity szczycieński karateka Piotr Moczydłowski. Zapytany o to, czy ta data ma dla niego jakieś szczególne znaczenie, odpowiada, że o wyborze terminu zdecydował przypadek.

- Pierwotnie zaplanowaliśmy ślub na kwiecień, ale wtedy miałem akurat ważne zawody i trzeba było przełożyć go na później - tłumaczy pan Piotr. Dodaje, że jak każdy sportowiec jest trochę przesądny, jednak nie do tego stopnia, żeby w zwiazku z magią trzech siódemek planować termin ślubu. Twierdzi, że również jego przyszła małżonka, mimo że przywiązuje większą wagę do cyfr, w tym wypadku również nie brała ich pod uwagę.

NAJWAŻNIEJSZA JEST SALA

Wygląda na to, że w pierwszą sobotę lipca wcale nie dojdzie do oblężenia urzędów stanu cywilnego. Liczba zaplanowanych na ten dzień ślubów nie różni się w większości przypadków od przeciętnej. W szczycieńskim USC odbędą się dwie ceremonie ślubne. To nic nadzwyczajnego, zdarza się bowiem, że w lipcu związek małżeński zawiera dziennie nawet 5 par. Dowiedzieliśmy się, że ulubionym miesiącem nowożeńców ze Szczytna nie są bynajmniej miesiące letnie, ale... październik. Wybierając termin ślubu, młode pary rzadko kierują się magią cyfr. Przeważają względy całkiem prozaiczne.

- Data zawarcia związku małżeńskiego podyktowana jest u nas na ogół możliwością wynajęcia sali weselnej. My mamy do wyboru tylko dwa takie miejsca - tłumaczy kierowniczka USC w Wielbarku Ewa Zielińska. W sobotę w Wielbarku ślub wezmą również tylko dwie pary.

MAGICZNA LITERA

Według kierowników urzędów stanu cywilnego, nowozeńców wabią nie tyle cyfry, ile pojawiająca się w nazwie miesiąca litera „r”. Stąd najbardziej oblegane terminy wypadają na czerwiec, sierpień i październik. Przerwa w ślubach pojawia się co roku w maju. Z wytłumaczeniem związku litery „r” z przyszłym szczęściem małżeńskim wszyscy mają jednak trudności. Ciekawą interpretację tego przesądu przedstawia proboszcz parafii św. Andrzeja

Boboli w Świętajnie, ksiądz Edward Koperwas.

- Może to skrót od słowa „romans”? Oznaczałoby to, że akurat w tych miesiącach miłość wybucha ze szczególną siłą - żartuje ksiądz. W jego parafii w sobotę nie odbędzie się ani jeden ślub. Zdaniem proboszcza ze Świętajna magia trzech siódemek to jeszcze jeden przesąd, za którym wcale nie muszą iść konkretne działania.

- To element wiary ludowej, która jest silna zwłaszcza na wsi. Dotyczy to zresztą nie tylko ślubów. Prowadząc kiedyś kondukt żałobny, obejrzałem się do tyłu. Ludzie od razu stwierdzili, że z tego powodu wkrótce odbędzie się kolejny pogrzeb - opowiada ksiądz Koperwas. Dodaje, że z przesądami nie ma sensu walczyć, ale należy mieć do nich odpowiedni dystans.

(wk/Fot. M.J.Plitt)