Na linii radni miejscy - burmistrz ciągle iskrzy. - Mimo zerwania umowy na korzystanie z samochodu służbowego, burmistrz jeździ nim do domu - wytyka głowie miasta przewodnicząca rady Ewa Czerw. - I trzyma go pod chmurką - martwi się radna Anna Rybińska.

Opel pod chmurką

W połowie maja wygasła umowa, na podstawie której burmistrz Szczytna mógł korzystać z samochodu służbowego, także do celów prywatnych.

Teraz prowadzeniem auta ma się zajmować specjalnie do tego celu zatrudniony kierowca. Okazuje się jednak, że burmistrz dalej jeździ służbowym oplem, i to jeszcze do domu. Obrazek taki zauważyła przewodnicząca rady Ewa Czerw i podzieliła się swoimi spostrzeżeniami z członkami komisji budżetowej.

Paweł Bielinowicz uważa jednak, że wszystko jest w porządku.

- Ponieważ majątkiem gminy zarządza burmistrz, wydałem zarządzenie, w którym uregulowałem zasady korzystania ze służbowego auta - wyjaśnia.

Na tej podstawie prawo do jego prowadzenia będzie miał burmistrz, kierowca oraz każdy pracownik, który wystąpi do szefa urzędu o zgodę i ją uzyska. W porównaniu do zapisów zerwanej umowy nowością jest osoba kierowcy oraz niemożność korzystania z samochodu do celów prywatnych. Dlaczego więc burmistrz jeździ nim do domu?

- Bo tam jest miejsce jego garażowania - odpowiada. - Są sytuacje już po godzinach pracy, które wymagają mojej interwencji. Muszę mieć samochód w pobliżu.

Takie tłumaczenia nie w pełni przekonują radnych opozycji.

- Co to jest za garażowanie, skoro samochód służbowy stoi na posesji burmistrza pod chmurką - dziwi się radna Anna Rybińska. - Poprzedni burmistrz Żuchowski stawiał go do swego garażu.

Zdaniem radnej, Bielinowicz daje przykład braku poszanowania mienia publicznego.

Burmistrz przyznaje, że auto parkuje pod domem, bo, jak tłumaczy, nie ma przy nim garażu.

- Podobnie czyni większość mieszkańców miasta - odpiera zarzuty Rybińskiej.

Bielinowicza irytuje stawianie mu za wzór Żuchowskiego. - Gdy był burmistrzem, za korzystanie z samochodu służbowego do celów prywatnych płacił zaledwie 15% obowiązującej stawki za przejechany kilometr. Ta kwota nie pokrywała nawet zużytego paliwa, a co dopiero mówić o amortyzacji - mówi Bielinowicz, dodając, że on po przejęciu władzy stawkę podniósł do 100%.

Przypomnijmy, że przewodnicząca rady Ewa Czerw zerwała umowę z burmistrzem na korzystanie z samochodu na podstawie sugestii radnych opozycji, którzy zarzucili Bielinowiczowi, że użycza go swoim podwładnym, chociaż umowa tego nie dopuszcza. Zamiast nanieść poprawki, które takie sytuacje by dopuszczały, radni podjęli decyzję o zatrudnieniu kierowcy, przeznaczając na ten cel dodatkowe środki w budżecie miasta.

URLOPOWA PULA

Paweł Bielinowicz w połowie maja przebywał na urlopie. Domagała się tego część radnych sugerując, że burmistrz celowo unika wypoczynku, aby po rozstaniu się z urzędem odebrać stosowny ekwiwalent. Do wykorzystania ma bowiem jeszcze 40 dni zaległych urlopów za 2004 i 2005 rok i, na co zwraca uwagę jego poprzednik Henryk Żuchowski, 26 dni za rok bieżący.

- Ja nie wykorzystałem tylko 44 dni - podkreśla Żuchowski.

Urlopowy zapas skurczył się burmistrzowi Bielinowiczowi tylko o tydzień. Jak nam zdradził, wolny czas wykorzystał do nadrobienia zaległości w swoich obowiązkach domowych.

- Rozpoczęliśmy remont dachu. Musiałem dograć sprawy organizacyjne - słyszymy.

Dlaczego urlop był tak krótki?

- Muszę już przygotowywać materiały na sesję czerwcową. Potem wszyscy będziemy żyli nadchodzącymi "Dniami i Nocami Szczytna". Po ich zakończeniu udam się na dwutygodniowy urlop.

Jeśli zapowiedź się spełni, do wykorzystania pozostanie burmistrzowi jeszcze ponad 50 dni. Ze względu na zbliżający się termin wyborów samorządowych trudno będzie do tego czasu coś z tej puli uszczknąć.

(olan)

2006.05.31