"ORZEŁ NA PLACU"

Gdy chcę ocenić obraz, nad którym pracuję, mrużę oczy lub odchodzę od niego na kilka kroków. To pozwala skupić uwagę tylko na tym, co naprawdę ważne. Teraz również z oddalenia próbuję ocenić twór plastyczny, jaki powstaje w moim rodzinnym mieście. Pomnik Orła Białego.

O idei nie będę pisał. Jest oczywista. O problemie usłyszałem pierwszy raz w czerwcu, a śledząc internetowe strony "Kurka" widzę, że do znalezienia dobrego rozwiązania droga daleka. Problemem są trzy sprawy: ramy organizacyjne wyłaniania projektu pomnika, istniejący projekt plastyczny, propozycja lokalizacji obiektu. Pierwsze wydaje mi się najważniejsze - gdyby komitet budowy powołał komisję konkursową, a ta rozpisała konkurs, wtedy (licząc na udział profesjonalistów) komitet miałby co najmniej przyzwoite opracowanie plastyczne i urbanistyczno-architektoniczne. Inaczej mówiąc - pomnik wyglądałby dobrze i w pełni odzwierciedlałby ideę oraz byłby postawiony w najlepszym do tego celu miejscu. Uprzedzę oponentów takiego trybu rozwiązania problemu: jest tylko kwestią regulaminu konkursowego oraz pomysłowości organizatorów jak osiągnąć cel, nie wydając na to ogromnych pieniędzy. A jest to możliwe!

No a teraz o tym, co wywołuje najwięcej kontrowersji, czyli wyglądzie pomnika i jego lokalizacji. Celowo używam tu słowa wyglądzie, a nie projekcie.

Bo na tym poziomie (widziałem fotkę kamienia z doczepionym ptakiem i skrzyżowanymi nieśmiało szabelkami) nie mówi się o projekcie mającego przywoływać wzniosłe uczucia patriotyczne pomnika, lecz o wytworach pamiątkarskich dla turystów. A przy okazji - kubek w kubek podobna realizacja, tylko bez szabelek, stoi już na toruńskim lotnisku. Tamta ma jednak historię mocno umocowaną w przeszłości. Bardzo dobrą lokalizacją dla szczycieńskiego pomnika mógłby być skwer nad jeziorem, na którym, niestety, stoi bar piwny. Jak widać, idea warzenia piwa jest trwalsza niż idee wolnościowe. Jeszcze jednym dobrym punktem jest park przy ulicy M. Skłodowskiej-Curie. Być może rzeźbiarze i architekci znaleźliby więcej takich miejsc. A plac Juranda niech pozostanie z całą swoją historią i funkcjami jakie spełnia takim, jaki jest.

Jeśli przy okazji tego wywodu ktoś powie, że o gustach się nie dyskutuje, to oczywiście przyznam mu rację. Z dwóch powodów: ci, którzy mają gust nie muszą sobie tego udowadniać, to po pierwsze. A po drugie - w każdej populacji i w różnych społeczeństwach procent mających gust i wiedzących o czym mówią jest zwykle niewielki - 3 do 7%. Z kim więc i kto ma dyskutować?

Szczytno to moje miasto rodzinne i chcę cieszyć się dobrymi decyzjami jego mieszkańców. Niby sprawa pomnika nie jest najważniejsza, ale dla tych, którzy przyjdą po nas, to znaczące świadectwo.

Kazimierz F. Napiórkowski

Toruń

LIST OTWARTY

W dobie błyskawicznie rozwijającego się transportu samochodowego dobrze się stało, że na istniejącej jeszcze na naszym terenie trasie kolejowej Olsztyn - Pisz - Olsztyn zamieniono ciężkie i duże składy pociągów osobowych na szynobusy.

Taki transport będzie jednak funkcjonować tylko wtedy, gdy zostanie zagwarantowana częściowa chociażby jego rentowność (a ta zależy od odpowiedniej frekwencji). Obecnie godziny przejazdów ustalone są bezsensownie, dlatego postuluję, by Rada Gminy Świętajno wystąpiła do Dyrekcji PKP - Przewozy Regionalne z inicjatywą ustalenia innych godzin przejazdów wspomnianych szynobusów, tj. takich, które będą odpowiadały potrzebom mieszkańców wsi i miast położonych na tej trasie. Obecny rozkład jazdy powoduje, że przejazdy okazują się nieekonomiczne, co w konsekwencji może doprowadzić do zawieszenia, a następnie likwidacji połączeń na tej trasie (mamy wiele takich przykładów w kraju).

Sądzę, że właściwą frekwencję w szynobusach zapewniłoby ustalenie następujących godzin odjazdów: Pisz ok. 5.00, Świętajno ok. 6.00, Szczytno ok. 6.30, Olsztyn ok. 7.30. Powrót: Olsztyn ok. 15.30, Szczytno ok. 16.30, Świętajno ok. 17.00, Pisz ok. 18.00 oraz Pisz ok. 18.10, Świętajno ok. 19.10, Szczytno ok. 19.40, Olsztyn ok. 20.40, z Olsztyna ok. 20.50, Szczytno ok. 21.50, Świętajno ok. 22.20, Pisz ok. 23.20. Oczywiście należałoby zastanowić się, ale to już sprawa kolei, nad skomunikowaniem wspomnianych szynobusów (ich godzin odjazdu) z pociągami dalekobieżnymi w Olsztynie. Sądzę, że zapełniłoby to wagony i przedłużyłoby życie kolei w naszym regionie. Jeżeli to możliwe, proszę o spowodowanie konsultacji i wspólnych działań władz gmin znajdujących się na trasie.

Z poważaniem

Jeremiusz Brzostowski

Kolonia

CHAŁTURA W NARODOWYCH SZATACH

Od jakiegoś czasu sporo się w Szczytnie mówi o projekcie postawienia pomnika Orła Białego. Mówi się przede wszystkim za pośrednictwem prasy, bo pomysłodawcy idei uznali, że w tej sprawie zasięganie języka u opinii publicznej wydaje się zbędne bądź wprost niewskazane. Pomnik ma stanąć w najbardziej eksponowanym punkcie miasta, na Placu Juranda i, jak zapewniają entuzjaści pomysłu jego wystawienia, służyć ma całej społeczności lokalnej.

Kontrowersje murowane. Już sam tryb podjęcia decyzji o budowie, z pominięciem jakichkolwiek konsultacji ze społecznością, której pomnik rzekomo ma służyć nasuwa podejrzenia. Albo idea jest niepopularna i w celu zapobieżenia masowym protestom mieszkańców Szczytna lepiej postawić ich przed faktem dokonanym - to pierwsza możliwość. Możliwość druga jest taka, że budowa monumentu nikogo nie obchodzi i nie ma sensu narzucania się szczytnianom z konsultacjami w sprawie, która ani ich ziębi ani grzeje. Wreszcie istnieje możliwość trzecia: pomnik będzie brzydki, kiczowaty i zeszpeci centrum miasta, dlatego pomysł jego budowy należy utrzymać w tajemnicy do ostatka.

Oczywiście, ironizuję. Niemniej jednak wszystkie trzy możliwości przedstawione powyżej wymagają krótkiego komentarza, bo sprawa jest poważna.

Możliwość pierwszą należy stanowczo odrzucić. Jeśli już ktoś z jakichś powodów nie darzy białego orła w koronie sympatią, nie powie o tym głośno z obawy przed banicją i publicznym napiętnowaniem za brak uczuć patriotycznych. Koniec i kropka.

Czy projekt budowy pomnika nikogo nie obchodzi? Hmm, kogoś chyba jednak obchodzi, o czym świadczą głosy zainteresowanych, chociażby te drukowane na łamach "Kurka". Byłoby ich z pewnością jeszcze więcej gdyby nie tryb wprowadzania idei w życie. Koło się zamyka: postument dojrzewa na marginesie życia publicznego, obwąchiwany nieufnie przez architektów i nielicznych w Szczytnie estetów.

Czy szczycieński Orzeł Biały będzie zarazem Orłem Brzydkim? Ci, którzy widzieli projekty pomnika (które notabene, jak twierdzi Monika Ostaszewska-Symonowicz, nie są projektami w fachowym tego słowa znaczeniu) dzielą się na dwie kategorie: ludzi zachwyconych i wstrząśniętych. Zachwyceni to ci, do których poczucia estetyki najsilniej przemawia brzęk szabel, łopot orlich skrzydeł i głos księdza intonującego Sanctus w tych skrzydeł cieniu. Wstrząśnięci natomiast są architekci i plastycy (nie wszyscy rzecz jasna), których wyczucie piękna wyniosło do rangi artystycznej awangardy.

Myślę, że nie wolno spokojnie akceptować chałtury tylko dlatego, że przebrała się w szaty narodowej symboliki. Symbolika to za słabe uzasadnienie dla burzenia i tak skromnej harmonii architektonicznej miejsca. Zdarzają się na świecie miasta, które za sprawą trwającej przez wieki konsekwentnej pracy artystów, architektów i lokalnych władz zasłużyły jako całość na miano pomników. Przyjeżdżają do nich tłumy turystów, spacerują ulicami i nie mogą powstrzymać zachwytu. Szczytno nie ma szans stać się pomnikiem. Za mało w nim pokory dla mądrości nieżyjących już budowniczych, za dużo pychy i - powiedzmy wprost - fatalnego smaku strojącego się w piórka bogoojczyźnianej ideologii.

Wojtek Kułakowski

2005.10.05