Tuż u progów szczycieńskiego ratusza stoi niewielka budka-ko-mórka. Niegdyś był to szynkwas ogrodowej piwiarenki, która działała dość prężnie jeszcze zeszłego lata. Oferowała bowiem nie tylko perlisty, chmielowy napój, wszak jeszcze w niektóre soboty i niedziele można było tutaj posłuchać muzyki ska na żywo. Dzisiaj... Ano popatrzmy -fot. 1.
Stoi sobie samotnie na poletku chwastów i wygląda niby na tę samą komórkę, jak ta sprzed roku, ale jakby i nie taką samą. Niespodziewanie, nie wiedzieć kiedy, nastąpiła bowiem diametralna zmiana sposobu jej użytkowania. Ze zwyczajnego i pospolitego szynkwasu awansowała na biuro. I to jakie biuro! Filię Urzędu Miejskiego w Szczytnie. Kto nie wierzy, niechaj patrzy, co tam jest napisane na tablicy (biały otok fot. 1), przytwierdzonej do ściany czterema pinezkami - fot. 1.
- Olaboga! - skonstatował „Kurek" i już ostrzyliśmy pióra w redakacji, aby jako pierwsza w Szczytnie gazeta donieść Czytelnikom o tej niebywałej przemianie szynkwasu w urzędowy wydział.
Tymczasem, tak jak podejrzewaliśmy, okazało się to być mistyfikacją. Urząd Miejski wydziału rozrywki, choćby nawet tej marnej, jeszcze się nie dorobił.
MŁODZIEŻOWY FIGIEL
Powołanie rzekomej rozrywkowej filii UM z siedzibą w drewnianej budce przy placu Juranda 2/2, to sprawka naszej młodzieży. Pod osłoną mroku dwie dziewczyny przymocowały „urzędową" tabliczkę na podratuszowym szynkwasie. Czyn ów miał stanowić rodzaj paszkwilu na działalność lokalnego samorządu.
- Miejskie władze prawie nic nie robią, ani dobrego, ani złego w kwestii zagospodarowania naszego wolnego czasu
- tłumaczyła „Kurkowi" Ewa (gimnazjalistka), jedna z pomy-słodawczyń nocnego przedsięwzięcia. Wśród niezadowolonych są też i przedstawiciele starszej nieco młodzieży - uczniowie szkół średnich. Ich sztandarowym miejscem spotkań oraz wymiany myśli jest plac Juranda, a konkretnie murek okalający ratuszową fosę. Wysiadują oni tutaj zwłaszcza w soboty i niedziele - fot. 3.
„Kurek" wmieszał się między młodzież i...
- Ja kindolę, ale fuli wypas - usłyszeliśmy od jednej z panienek.
- O co chodzi? - zastanawialiśmy się.
Może dziewczyna jest uczennicą szkoły rolniczej i omawiała z koleżanką zadaną im jeszcze przed wakacjami lektucę pt. „Prawidłowy chów krów i ich pobyt na paśniku"? Nic z tych rzeczy. Oto zajechał Jarek swoją furą (czyli samochodem), choć tak naprawdę nie był to jego wóz, a starszych (rodziców). Żeby zaimponować lasencjom (dziewczętom), uruchomił potężną samochodową aparaturę grającą - czyste 1 200 WAT muzyki typu j.s.m., co jest właśnie tym fuli wypasem. Potem, niesyty pochwał, uskutecznił dryfting, czyli popisową jazdę furą z bocznym uślizgiem kół. Bazaltowa, śliska kostka, którą wyłożony jest plac Juranda, świetnie się do tego nadaje. Ba, na tym w zasadzie kończy się dość wąski wachlarz murkowo-placowych rozrywek. Jeszcze da się usłyszeć parę komentarzy typu: popatrz, co za mela, a tam jaka siedzi octowa (marne, niewarte poderwania dziewczyny). Gdy ktoś z kolei nieproszony podejdzie do towarzystwa, to usłyszy takie słowa: fakaj się w nerę (spadaj), a jak tego nie uczyni, może zapoznać się z laczopeda (ciosem z nogi). Gadki-szmatki, istne kacapoły
(głupoty). Faktycznie, młodzi ubawu mają na placu niewiele, albo jeszcze mniej. Stąd wniosek, że powołanie Wydziału Młodzieżowej Rozrywki w UM, choćby nawet marnej, wydaje się koniecznością. Chociaż z drugiej strony, owi niezado-woleńcy są już na tyle duzi, że mogliby organizować ją sobie sami. Jak? Ano tak, jak poniżej.
DZIEWCZYNA ZE SKRZYPCAMI TYCI PRZYSTANEK
Nic tak nie łagodzi obyczajów, a przy tym stanowi dobrą rozrywkę jak muzyka. „Kurek", zapędziwszy się na miejską targowicę w poszukiwaniu fasolki szapragowej, zauważył skrzypaczkę - fot. 4.
Marta, pochodząca aż z lubelskiego, przyjechała do Szczytna na wakacje, aby odwiedzić swoją dalszą rodzinę. Między godziną 10.00 a 11.00 niemal codziennie (z wyjątkiem sobót i niedziel) gra na targowisku ku uciesze klienteli i przechodniów, którzy od czasu do czasu wrzucają jej drobne kwoty do futerału. Rozrywkowy przykład gotów - są na pewno wśród miejscowej młodzieży jeśli już nie wirtuozi, to zapewne umiejący grać na rozmaitych instrumentach. Przynieślibyście je na plac Juranda i pograli. Na gitarze, na trąbce, akordeonie itp., itd., czyli sprzęcie niepotrzebującym prądu. I już nie chodziłoby o to, aby coś tam zarobić, ale grać dla samych siebie i dla innych, ot, tak od serca, za friko. Strzelić jakiś mały kon-cercik. Jednego dnia ktoś na strunach, innego dnia na flecie, jeszcze innego na skrzypcach lub akordeonie, czy wreszcie na kongach, jak to słyszeliśmy tylko raz jeden w zeszłym roku. W większych miastach to wakacyjna codzienność.
ŁUBU DU!
Poza tym, jest taki instrument, który zdecydowanie nie wymaga aparatury nagłaśniającej, a daje po uszach, że aż miło. To perkusja jazzowa. I jest w Szczytnie wirtuoz tego sprzętu - Jasiek Ałaj. Niechby dał któregoś sobotniego wieczoru, póki lato jeszcze trwa, koncert a'la Buddy Rich. Ba, zapewne dorośli też chcieliby posłuchać takiej muzyki. I gdyby starsi, i młodsi przytachali na taki recital, dajmy na to, pochodnie, które można nabyć za parę złotych w markecie. Byłaby to zgoła impreza integracyjna młodzi - starsi, a poza tym... Wreszcie na placu Juranda odbyłby się świetny spektakl urządzony własnym sumptem i własnymi siłami samych tylko mieszkańców. Wtedy nie trzeba byłoby uruchamiać Wydziału Rozrywki przy Urzędzie Miejskim w Szczytnie.
TYCI PRZYSTANEK
Niedawno we wsi Lemany przy remontowanej właśnie szosie Szczytno - Mrągowo pojawił się nowy przystanek autobusowy, który postawiła gmina - fot. 5.
Jakiś czas temu sołtys wsi Leon Czerwiński zgłosił na forum Rady Gminy wniosek o jego zbudowanie. Ba, gdy postulat został zrealizowany, nie ucieszył się tym specjalnie. Przystanek jest bowiem mały, a już za niecały miesiąc około 40-osobowa grupka dzieci będzie stąd ruszała po naukę do szczycieńskich szkół.
- Po wakacjach, wiadomo, wnet przyjdzie jesień, z nią opady deszczu i jak taka trzódka zmieści się pod niewielkim plastikowym daszkiem - skarży się „Kurkowi", dodając jeszcze, że jeśli stanie się zadość planom uruchomienia połączenia wsi ze Szczytem linią autobusów miejskich, chętnych do skorzystania z przystanku będzie jeszcze więcej.
Z kolei, zdaniem wójta szczycieńskiej gminy, Sławomira Wojciechowskiego, sołtys Leman nieco przesadza z tą liczbą dzieci. A poza tym, nowy przystanek postawiono dlatego, że poprzedni, betonowy wyglądał paskudnie. Cały był odrapany i pokryty mało wyszukanymi napisami.
- Cóż, jeśli nowy jest faktycznie za mały, to nie ma sprawy. Jeszcze przed końcem wakacji odbędę spotkanie z mieszkańcami wsi i jeśli orzekną oni, że stanowczo trzeba postawić tu coś większego, to stanie się zadość ich życzeniu
- mówi „Kurkowi".
PS.
Zwróćmy uwagę na jeszcze jeden aspekt sprawy. Przystanek jest nowy, prosto spod igły, a już jakiś wandal, czy wandale zdążyli zgruchotać jego grubą i solidną szybę (prawy fragment fot. 5).