Jeszcze do niedawna pajda chleba ze smalcem kojarzona była z niezbyt zasobnym portfelem jej zjadacza. Dzisiaj serwuje się ją w barach, pubach i restauracjach, a do tego często wcale nie za parę groszy. Mam wrażenie, że wręcz powstała moda na jedzenie chleba ze smalcem. Niektórzy zapytają, zdrowo to, czy nie, bo przecież istnieje tyle różnych teorii na temat tłuszczów. Moim zdaniem najlepsze dla naszego zdrowia fizycznego i psychicznego jest po prostu urozmaicenie. Ono jest bowiem źródłem różnorakich doznań smakowych, a jednocześnie umożliwia uniknięcie niedoborów w organizmie i nadmiaru tego, co dla nas jest nie najzdrowsze, ale tak bardzo lubiane. Nie mogę powiedzieć, że smalec jest zdrowy i można go jeść codziennie. Natomiast jeśli ktoś go lubi i raz na jakiś czas ulegnie pokusie, to nie odbije się to aż tak ciężko na jego zdrowiu. Głównym składnikiem smalcu są nasycone kwasy tłuszczowe, które w codziennej diecie nie powinny przekraczać 10% całej wartości energetycznej, co daje około 25-30 gramów smalczyku, czyli 1-1,5 łyżki. Czy to oznacza, że na tyle można sobie pozwolić codzienne? Niestety nie, bo równie bogatym źródłem tych kwasów jest masło, które w odróżnieniu od smalcu jest zbudowane z krótkiego łańcucha, co w praktyce oznacza inny, łatwiejszy sposób przyswajania przez organizm. A trzeba pamiętać, że oprócz smalcu i masła jemy również inne tłuszcze, który nie są dla nas widoczne, a sš obecne w mięsie, serach, mleku, śmietanie, czy jogurtach. Zwracam dużą uwagę na obecność tłuszczu zwierzęcego, ponieważ wpływa on niekorzystnie na nasze serce i układ krążenia, aż 50% Polaków umiera właśnie z powodu problemów zdrowotnych na tym tle. Jeśli więc chcemy się skusić na kilka kromeczek chleba ze smalcem, to danego dnia ograniczmy do minimum inne źródła tłuszczu zwierzęcego, zwłaszcza, tłuste mięso, sery żółte, masło, śmietanę. Nie możemy natomiast zbyt często powtarzać takiej zamiany, ponieważ smalec w porównaniu do mięsa i produktów pochodzenia mlecznego nie dostarczy nam innych bardzo ważnych składników odżywczych jak białko, witaminy i minerały. Warto również zwrócić uwagę na to, jaki smalec jemy, ponieważ tłuszcze bardzo łatwo ulegają zjełczeniu, a proces ten zaczyna się długo przed tym, kiedy jesteśmy to w stanie wyczuć w smaku. Takie psucie smalcu zachodzi pod wpływem światła, podwyższonej temperatury oraz dostępu powietrza, a ściślej tlenu. Jest to niekorzystne dla naszego zdrowia, ponieważ powstają wówczas wolne rodniki oraz substancje toksyczne, które jak już nieraz wspominałam działają pronowotworowo, a także są szkodliwe dla wątroby, nerek i śledziony. Rada na to jest taka, że największą gwarancję zjedzenia dobrego smalczyku mamy, jeśli przygotujemy go sami, w niedużej ilości, aby nie stał zbyt długo. A kiedy pokusimy się na niego w barze czy restauracji, to zwróćmy przynajmniej uwagę, czy nie jest zbyt rozpuszczony, bo to na pewno nie będzie świadczyło o jego właściwym przechowywaniu. Pozdrawiam wszystkich amatorów chlebka ze smalcem, bo sama też do nich należę oraz tych, którzy go nie lubią i jednocześnie gratuluję im jednego powodu mniej do poskramiania ludzkiego łakomstwa.

Kinga Karalus

2006.08.02