Około dwumetrowa, wykonana z brązu postać Krzysztofa Klenczona wraz z fontanną pojawi się już wkrótce na pasażu nad dużym jeziorem. Według burmistrz Danuty Górskiej nie będzie to typowy pomnik, lecz element mający uatrakcyjnić parkowy teren. Projekt nie wszystkim jednak przypadł do gustu.
ATRAKCJA, A NIE POMNIK
Fontanna na małym jeziorze czy figurki pofajdoków w centrum miasta to elementy, do których mieszkańcy i turyści odwiedzający Szczytno zdążyli się już przyzwyczaić. Wkrótce dołączy do nich kolejna nowość. Naprzeciwko kościoła baptystów, zaraz za nowo powstającym pasażem wiodącym na brzeg dużego jeziora, stanie wykonana z brązu postać Krzysztofa Klenczona z wkopanym z tyłu pojemnikiem na wodę i fontanną w kształcie pięciolinii. Burmistrz Danuta
Górska zastrzega, że nie będzie to kolejny „pomnik ku czci”, podobny do tego, który stoi już przy MDK-u, lecz element związany bardziej z promocją miasta i stanowiący część nadjeziornej, parkowej infrastruktury. Inspiracji szczycieńskim władzom dostarczyły inne miasta.
- W założeniu ma to być coś podobnego chociażby do postaci Hanki Bielickiej znajdującej się w Łomży. Każdy może tam podejść i zrobić sobie zdjęcie - tłumaczy Danuta Górska. Dodaje, że postać idącego z gitarą muzyka ma być gotowa już we wrześniu, kiedy dobiegną końca prace związane z budową pasażu. Pomysł był konsultowany z rodziną artysty - jego bratem ciotecznym Jerzym, siostrą Hanna oraz żoną Alicją.
- Koncepcję przyjęli z zadowoleniem - mówi burmistrz. Miasto nie przeprowadzało konkursu na projekt rzeźby. Jak tłumaczy Danuta Górska, nie miało takiego obowiązku, gdyż tego typu inwestycja nie podlega zamówieniom publicznym.
- Została nam przedłożona propozycja, a my ją przyjęliśmy - mówi burmistrz.
Autorem projektu jest Robert Pigoń z Krakowa, absolwent tamtejszej ASP. Odlewem postaci zajmie się Piotr Piszczkiewicz, ten sam, który odlewał pomnik Orła Białego. Wykonanie modelu to koszt ponad 53 tys. zł, a odlewu - 54 tysiące.
DZIEŁO TO NIE JEST
O opinię na temat projektu koncepcyjnego rzeźby poprosiliśmy architekta Andrzeja Symonowicza
i plastyka Kazimierza F. Napiórkowskiego.
ANDRZEJ SYMONOWICZ: Podobne elementy są charakterystyczne dla dekoracji basenu w rekreacyjnym patio wielkomiejskich centrów handlowych. Można też oczywiście postawić tego rodzaju dekorację w parku. Jest to w końcu kompilacja trejażu (forma budowli ogrodowej złożonej z szeregu słupków połączonych u góry poziomą belką - przyp. red.) z fontanną, gdzie postać uświęconej tradycją nimfy wodnej zastąpiono sylwetką artysty. O tym, czy to się sprawdzi w warunkach parkowych zdecyduje otoczenie. Nie znam lokalizacji ani planowanej zieleni wokół, więc samo zdjęcie projektu nic mi na ten temat nie mówi. Mam jednak wątpliwości, czy sugerowane pięciolinie z kamykami - nutkami, poprzesuwane w przestrzeni, będą kojarzyły się z zapisem nutowym. Na wprost, czyli tak, jak na zdjęciu - oczywiście, ale już trochę z boku ...? Element w żadnym razie nie zasługuje na miano pomnika, jest tylko dość wątpliwą dekoracją i nie należy go oceniać w kategoriach dzieła artystycznego.
KAZIMIERZ F. NAPIÓRKOWSKI:
Gdybym ja miał decydować, to poprosiłbym projektanta o alternatywne wersje. Co do tej - do przemyślenia są proporcje nut w stosunku do figury. Figura - dobrze, że wielkości naturalnej (Klenczon był dość wysoki), ale stylistyka jakaś taka niedopracowana. Dla przykładu przesyłam obrazki z Torunia podobnych realizacji. Proszę zwrócić uwagę zwłaszcza na Pawlaka i Kargula - rysy twarzy i walizki realistyczne, zaś całe figury syntetyczne. Podobny zabieg można zastosować przy tym projekcie - gitara jak prawdziwa i realistyczna twarz. No, ale co człowiek, to gust. Pomniki pomnikami, ale czy potrzebujący turysta może doświadczyć zadbanej i pachnącej miejskiej toalety?
(łuk)/fot. archiwum Urzędu Miejskiego