Na początku lat siedemdziesiątych trafiłem do WSO Szczytno w charakterze kursanta Studium Zaocznego. W ciągu roku przyjeżdżałem na kilkudniowe sesje, w czasie których odbywały się zajęcia i egzaminy.

Partia jest tylko jedna
Autor (na zdjęciu z lewej) podczas rozgrywek o Mistrzostwo Województwa Warmińsko-Mazurskiego

Zakwaterowany byłem w zabytkowym budynku tzw. Tajwanie znanym między innymi z kamiennych, krętych schodów, prowadzących z parteru na wyższe piętra. Na trawniku przed Tajwanem pasł się koń Maciek, który był wykorzystywany do pracy w Pomocniczym Gospodarstwie Rolnym. Takie to były czasy. Tutaj zetknąłem się ze specyficzną „legendą”. Podobno kursanci poprzedniego rocznika, któregoś wieczoru raczyli się dość mocnymi trunkami, Nagle ktoś rzucił hasło, że koń też człowiek i też by się napił. Wybiegli w kilku przed budynek i w myśl zasady: z przodu ciągnij, z tyłu pchaj próbowali wprowadzić Maćka po schodach na pierwsze piętro. Niestety koń zaklinował się na zakręcie, i to w taki sposób, że nie mógł ruszyć ani do przodu, ani do tyłu. Dopiero sprowadzona na miejsce Straż Pożarna zdołała uwolnić nieszczęsne zwierzę. Po dziś dzień nie wiem, czy ta opowieść polegała na prawdzie, czy była zwykłą mistyfikacją. Jednak trzeba przyznać, że brzmi całkiem zabawnie.

Kursanci z mojego rocznika zachowywali się wręcz wzorowo. Organizowaliśmy, na przykład, wieczory poezji przy świecach i wieczory opowiadania dowcipów (szczególnie tych o milicjantach).

 

 

Aby zapoznać się z pełną treścią artykułu zachęcamy
do wykupienia e-prenumeraty.