Władze Szczytna chcą zawrzeć porozumienie o partnerstwie i współpracy z amerykańskim miastem Bridgeview. Umowa ma być podpisana w Stanach Zjednoczonych. Nie podoba się to miejskiej opozycji, bo za przelot szczycieńskiej delegacji mają zapłacić podatnicy, a efekty nawiązania współpracy wydają się jej bardzo wątpliwe.
SIOSTRZANE MIASTA
Trzy miesiące temu w Szczytnie przebywała delegacja Bridgeview, amerykańskiego miasta położonego w stanie Illinois. W efekcie odbytych rozmów z lokalnymi władzami strony doszły do wniosku, że celowym byłoby nawiązanie oficjalnej współpracy między oboma samorządami. Miałaby ona dotyczyć takich dziedzin jak kultura, turystyka, sport, edukacja, przedsiębiorczość i ochrona środowiska, a uczestnikami byłyby urzędy administracji publicznej, szkoły, placówki oświatowo-wychowawcze, instytucje kultury i stowarzyszenia.
Argumentem przemawiającym za podpisaniem porozumienia z Bridgeview jest, zdaniem burmistrza Bielinowicza to, że tę miejscowość zamieszkuje liczna Polonia (25% ogółu mieszkańców). Nie bez znaczenia jest też możliwość skorzystania z programu Sister Cities, finansowanego z budżetu federalnego USA.
- Szczególnie liczę na nawiązanie współpracy między mieszkańcami, jak również przedstawicielami biznesu - mówi burmistrz zaznaczając, że otrzymał już kilka sygnałów od przedsiębiorców z Bridgeview, zainteresowanych ulokowaniem swoich inwestycji w naszym regionie.
Zgodę na zawarcie porozumienia musi jeszcze wyrazić Rada Miejska. Decyzja zapadnie na najbliższej sesji, w środę 31 sierpnia. Wśród radnych nie ma w tej sprawie jednomyślności. Dwie komisje rady: infrastruktury społecznej i ds. budżetu opowiedziały się przeciwko nawiązaniu współpracy, dwie inne: infrastruktury komunalnej i rozwoju gospodarczego były za.
WYCIECZKA NA KOSZT PODATNIKA
- Współpraca z amerykańskim samorządem nic nam nie da - uważa lider opozycji Henryk Żuchowski. - Jaki to interes mieć partnera tak daleko? Kogo stać na podróż za ocean? - stawia pytania. Według niego, porozumienie skutkować będzie tylko wycieczkami lokalnych notabli, oczywiście na koszt podatników.
Zdaniem Żuchowskiego, Szczytno powinno szukać partnerów wśród krajów europejskich, bo to często podstawowy wymóg przy ubieganiu się o unijne środki pomocowe.
- Dlaczego więc tego sam nie zrobił kiedy był burmistrzem - dziwi się Bielinowicz. Twierdzi, że najlepszym okresem do nawiązania partnerskiej współpracy w krajami UE była połowa lat dziewięćdziesiątych. Dziś o to znacznie trudniej.
- Jesteśmy w banku Związku Miast Polskich, nasze oferty wysłaliśmy też na Słowację, Litwę i do Niemiec - do miejscowości, z którą partnerskie stosunki nawiązała nasza SP 6 - mówi burmistrz i żali się, że do tej pory brak odzewu.
A co z Bad Kreuznach? Partnerskie stosunki obowiązują przecież już na szczeblu powiatowym.
- Otrzymaliśmy niedawno od nich pismo, że w kasie samorządowej nie mają przewidzianych środków na współpracę z nami - tłumaczy Bielinowicz.
- Nie chcą z nim już rozmawiać - komentuje odpowiedź Niemców Żuchowski, powołując się na nieoficjalne źródło. Przyznaje, że to za jego kadencji, trzy lata temu, miało dojść do nawiązania współpracy z Bad Kreuznach, ale podpisanie umowy Niemcy wyznaczyli na miesiąc przed wyborami samorządowymi w Polsce. - Przeprosiłem ich i poprosiłem o przełożenie podpisania umowy na termin po wyborach. Kiedy oferta przyszła ponownie, niestety, mój następca nie wyraził zainteresowania, dwukrotnie odmawiając wyjazdu do Niemiec. Teraz mamy tego skutki.
MIEJSKO-POWIATOWA DELEGACJA
Jeśli radni przyjmą uchwałę o nawiązaniu współpracy z amerykańskim miastem, za miesiąc za ocean poleci delegacja w składzie burmistrz Bielinowicz i wiceprzewodniczący rady Ryszard Kasprzak, towarzyszyć im będzie trzech reprezentantów starostwa powiatowego: wicestarosta Wiesław Szubka, przewodniczący rady Krzysztof Mańkowski i członek zarządu Adam Żywica. Oprócz nich miejsce w samolocie znajdzie się też dla Louisa Jurkowlańca, emerytowanego policjanta amerykańskiego mieszkającego w okolicach Szczytna, który pełnić będzie rolę tłumacza.
Henryka Żuchowskiego niepokoi to, że za bilety do USA będą musieli zapłacić szczycieńscy podatnicy.
- Jeżeli już tak bardzo chcą tam jechać, niech jadą za swoje pieniądze - podpowiada swoim kolegom radny.
Burmistrz jednak z tej propozycji nie skorzysta: - To nie Paweł jedzie na pogaduszki z Johnem, tylko burmistrz Szczytna na spotkanie ze swym amerykańskim odpowiednikiem.
Koszt przelotu w obie strony dla jednej osoby wyniesie 2,5 tys. zł. Pobyt szczycieńskiej delegacji w Bridgeview sfinansuje strona amerykańska.
Andrzej Olszewski
2005.08.31