Pasy nie do zadeptania

Niedawno w tym miejscu pisaliśmy, że przed Zespołem Szkół nr 1 powstało jedyne w swoim rodzaju przejście dla pieszych w naszym mieście. Niezwykle trwałe, bo nie malowane, a wykonane z dwubarwnej kostki brukowej. Do owej lakonicznej informacji dodaliśmy także, iż taka zebra jest nie do zdarcia i nie trzeba będzie jej rokrocznie odmalowywać, a uczniowie szkoły, choćby nie wiadomo jak często chodzili nowym przejściem do szkoły lub na wagary, to go nie zadepczą. Na zakończenie "Kurek" wyraził opinię, że warto byłoby, aby takich zebr powstało w Szczytnie więcej, choć jej wykonanie zajęło... dwa dni.

No i nie minęło wiele czasu, a następna zebra pojawiła się na tzw. górce, tj. tuż przed cmentarzem, a po niej kolejna między sądem a ratuszem - fot. 1.

Na zdjęciu widać zebrę jeszcze w budowie, ale od minionej środy jest już praktycznie gotowa. Co ciekawe, nigdy wcześniej w tym miejscu żadnego przejœcia nie było.

I jeszcze jedno. Choć "Kurek" pochwalił inicjatywę budowy tego typu przejść, to niezadowolony jest wykonawca, czyli miejscowy oddział Krajowej Dyrekcji Dróg i Autostrad. A dlatego, że napisaliśmy, że zebra przed Zespołem Szkół nr 1 powstawała aż dwa dni, a powinniśmy zaakcentować, że tylko dwa dni! Szybciej bowiem, zdaniem KDDiA, się nie da. No cóż, niecierpliwy "Kurek" chciałby mieć wszystko od zaraz, a tu trzeba uwzględnić pracochłonność takiej metody budowy zebr i nie wybrzydzać na wolne tempo prac!

SPÓŹNIONE PODSYPKI

Wiadomo powszechnie, że schyłek października, to czas, gdy masowo odwiedzamy groby i pielęgnujemy je, aby przygotować należycie do Wszystkich Świętych. Ruch zatem w okolicach cmentarza panuje w te dni wielki, tak pieszy, jak i samochodowy. Na wąskich dojazdach, tj. ulicach Reja, Mazurskiej i Śląskiej robi się tłoczno i doprawdy nie trzeba wielkiej wyobraźni, by przewidzieć, iż wówczas należałoby powstrzymać się od jakichkolwiek prac drogowych, które utrudniałyby komunikację w tym rejonie. Tymczasem tuż przed Zaduszkami wokół szczycieńskich nekropolii rozpoczęto roboty ziemne - fot. 2.

Pojawili się tam robotnicy drogowi wraz z wielkimi maszynami i w sposób iście gorączkowy przystąpili do remontu ul. Mazurskiej i jej przyległości. Polegał on głównie na sypaniu wielkiej ilości piachu i żwiru. Wkrótce wskutek tych działań czarna droga zmieniła się w ciemnożółtą, a że piasek wraz ze żwirem były świeże i że dodatkowo wszystko to skropił deszcz, zaraz w rozmiękłej nawierzchni pojawiły się głębokie koleiny. Najgorzej zaś pod względem technicznym wyglądał wyjazd z ul. Mazurskiej do ul. Śląskiej- fot. 3.

Takie nagłe przebudzenie tuż przed Wszystkimi Świętymi jest nieco zadziwiające. Czy nie można było tego wszystkiego zrobić tydzień wcześniej, aby uniknąć niepotrzebnych utrudnień komunikacyjnych?

WYPRAWA DO MIĘDZYZDROJÓW

Redakcję odwiedził pewien pan, który podzielił się z nami swoimi wrażeniami związanymi z przygotowaniami do podróży koleją. Otrzymał on skierowanie na kurację do Międzyzdrojów, więc aby nie odkładać wszystkiego na ostatnią chwilę, na kilka dni przed terminem wyjazdu udał się na dworzec PKP w Szczytnie. Po prostu chciał kupić bilet w przedsprzedaży i dowiedzieć się, jak i o której godzinie wyjechać do wspomnianego uzdrowiska. Było to około południa w minioną środę.

I co? Ano na dworcu zastał kompletne pustki. Ni żywej duszy, ni jakiejkolwiek informacji, a kasa biletowa oczywiście była zamknięta na głucho.

Rozglądał się zatem wokół po poczekalni, w nadziei, że a nuż, dostrzeże choćby jakąś tablicę z rozkładem jazdy, ale nic z tego. Ani wewnątrz, ani na zewnątrz budynku nic takiego nie zauważył, jedynie automaty stojące w kącie poczekalni, w których można kupić bilety do kilku pobliskich stacji i nic ponadto.

No, może nie całkiem. Bo dworcowy budynek oferuje wiele atrakcji - czynny jest tu bufet z gorącymi posiłkami, sklep z częściami do maszyn rolniczych, dostępne są usługi ksero, można nawet zamówić tutaj witraże. Ba, ale nie ma nic, co w jakiś sposób związane byłoby z podróżą pociągiem. Cóż, nasz podróżnik musiał jak niepyszny oddalić się, nie mając najmniejszego pojęcia, jak i kiedy dojechać koleją do Międzyzdrojów.

I istotnie, kiedy "Kurek" pojawił się tam w dwa dni później (około godz. 12.00), by na własne oczy zobaczyć, co dzieje się na naszym dworcu, również zastał tam kompletne pustki. W okienku kasy wisiała tabliczka, że ta nieczynna, nigdzie nie było plansz z rozkładem jazdy, czy choćby wykazem pociągów, które przejeżdżają przez przystanek Szczytno, niegdyś ważny węzeł kolejowy.

Kiedy "Kurek" ponownie pojawił się na dworcu o godz. 20.10, sądząc, iż jeśli ożywa on nie nocą, to przynajmniej wieczorami, srogo się rozczarował. Zastaliśmy bowiem wejście główne zamknięte na kłódkę - fot. 4.

Informacji trzeba było zatem szukać gdzie indziej. Są przecież rozkłady jazdy - mniej lub bardziej obszerne publikacje, które obejmują albo wycinek krajowych połączeń, albo całość sieci PKP. Z ich lektury jasno wynika, że obecnie przez nasz dworzec przejeżdża dziennie tylko 10 pociągów osobowych. Sześć w kierunku Olsztyna, trzy na Pisz i jeden do Łodzi. Ostatni skład ze stacji Szczytno odjeżdża o godz. 19.18, a o 22.03 przyjeżdża ostatni osobowy z Olsztyna i dalej nigdzie już nie jedzie. A zatem w nocy, między 22.03. a 5.17 ruch wszelki na torach zanika, no to i dworzec jest zamykany na głucho.

Co zaś się tyczy podróży do Międzyzdrojów, to zaplanowanie jej w oparciu o opasłe tomy krajowych połączeń kolejowych może przyprawić o ból głowy, zbyt to skomplikowane i zbyt wiele trzeba by wertować ksiąg. Na szczęście jest prostsze wyjście - wystarczy, że zajrzymy do internetu. W wyszukiwarce google należy napisać: "rozkład jazdy PKP" i zaraz pojawi się strona, na której wpisując w umyślnym okienku dowolne nazwy dwóch miejscowości (w Polsce) uzyskamy natychmiast wszystkie możliwe między nimi połączenia kolejowe.

No i tą drogą, korzystając z elektronicznej informacji, "Kurek" ustalił, że aby się wybrać w najkrótszą, bo trwającą 13 godzin i 59 minut kolejową podróż do Międzyzdrojów trzeba wsiąść w Szczytnie do pociągu ruszającego do Olsztyna o godz. 6.28 (z wagonami tylko 2 klasy). W Olsztynie po godzinnym oczekiwaniu należy przesiąść się do składu Olsztyn - Szczecin, tym razem nawet z wagonem restauracyjnym. W Szczecinie znów trzeba odczekać i to kolejne dwie godziny, by o 18.53 złapać kolejkę elektryczną do Międzyzdrojów. Tym sposobem zjawimy się na miejscu o godz. 20.27. Uffff! Po takiej mordędze, istotnie, wizyta w uzdrowisku stanie się konieczna.

PAROWE CIUCHCIE

Ach, łza się w oku kręci, gdy wspomnę czasy, kiedy przez miejscowy dworzec dziennie przetaczały się dziesiątki składów, tak osobowych, jak i towarowych, a wszystko to spowite romantycznymi obłokami pary. Gdzież tego teraz szukać? Cóż, wydaje się, że czasy te bezpowrotnie minęły. Jednak jest w błędzie ten, kto tak myśli, bo choć to niebywałe - parowe lokomotywy można sobie obejrzeć w Szczytnie i to całkiem z bliska. Oczywiście nie w miejscowej parowozowni, która dziwnym zrządzeniem losu ciągle stoi i można tam podziwiać piękną obrotnicę (istny zabytek sztuki inżynierskiej). Dwie lokomotywy parowe stoją na terenie zakładów Favorit Furniture, które to odremontowały je zupełnie bezinteresownie. Jedna z nich widoczna jest na fot. 5.

Prawda, że prezentuje się wspaniale! Owego ziejącego parą mechanicznego smoka wyprodukowała słynna przed laty fabryka lokomotyw w Chrzanowie. Ten ze zdjęcia zbudowany został w roku 1957. Druga lokomotywa, młodsza o rok, prezentuje się identycznie. Obie są szynowymi pojazdami napędzanymi parą nienasyconą, bez paleniska. W czasach swojej świetności służyły byłej roszarni do przetaczania wagonów, gdyż transport wówczas nieomal w 100% odbywał się szlakami kolejowymi, a nie jak dzisiaj drogami. Na koniec prezentuję tabliczkę producenta owych niebywałych maszyn, abyście drodzy Czytelnicy nie myśleli, że to jakaś lipa - fot. 6.

2004.11.03