Drugi rok z rzędu radni i urzędnicy składali oświadczenia majątkowe. Mimo instrukcji, która miała im pomóc uniknąć błędów, nie wszystkim ta sztuka się udała. Jako pierwszych "pod nóż i lupę" wzięliśmy włodarzy miejskich.
Nie zmieniły się generalnie ani zasady, na jakich oswiadczenia mają być złożone, ani też ich treść. Nie zmienił się też stosunek do nich radnego Tadeusza Tomaszewskiego, który - podobnie jak w roku ubiegłym - zeznania nie złożył, rezygnując tym samym z diety. Zmienił się za to stan posiadania niektórych radnych, a kilku - nawet diametralnie. W przypadku miejskich urzędników większych rewolucji nie odnotowano.
Ruch na kontach
Największe zmiany nastąpiły w stanie posiadania radnego Henryka Żuchowskiego. Deklarowane przez niego w ubiegłym roku zasoby finansowe w wysokości 130 tysięcy złotych stopniały gwałtownie do jednego procenta tej kwoty, tj. do 130 zł. Nie dokupił radny, ani nie zbył za to walorów obcego pochodzenia, utrzymując konto walutowe na ubiegłorocznym poziomie 3 tysięcy euro. O około 100 tysięcy wzrosła wartość posiadanych przez radnego licznych nieruchomości. Znaczny uszczerbek wykazał radny w zakresie osiągniętych dochodów. Te, które uzyskał w 2003 roku były o blisko 100 tysięcy niższe od zapracowanych rok wcześniej, kiedy pełnił funkcję burmistrza miasta.
W tym roku pod względem zgromadzonych na kontach funduszy prym wiedzie radny Jerzy Topolski. Wykazał oszczędności sięgające 215 tysięcy w złotówkach (w ubr. - 100 tys. albo... 160 tys. - pisał nieczytelnie), 2200 w euro i drobiazg przy tym w postaci 100 USD. Podwoiła się w stosunku do roku ubiegłego zasobność radnego Ryszarda Kasprzaka, który na koncie zgromadził już nie 40, a 80 tysięcy złotych. Nie lokował radny w walutę, bo jej zasób ma taki sam, jak przed rokiem (6 tys. $ i tysiąc euro). Oszczędny jest też radny Kosakowski, powiększył bowiem stan konta z 40 do 55 tysięcy, natomiast radni Ignatowski i Cimoszyński musieli mieć sporo ważnych wydatków. Pierwszemu z konta ubyło ponad 15 tysięcy, drugiemu zaś - aż 33 tysiące złotych, przez co rok 2003 zakończył Cimoszyński ze skromnym zasobem zaledwie 7 tysięcy.
Dom za pół ceny
Większość radnych przyjmowała za podstawę wartości nieruchomości cenę oscylującą wokół 1000 zł/m2. Na nieco wyższym poziomie wartość swojego domu (110 m2) ustaliła radna Beata Boczar, przyjmując, że wart jest on 200 tysięcy. I na tym tle ciekawostką jest z kolei wartość nie tak znowu dawno wzniesionego gmachu radnego Henryka Wilgi. Jego 400 m2 też ma wartość jedynie 200 tysięcy złotych. Albo więc radny Wilga nie czytał instrukcji, albo też ma inne powody, by zaniżać wartość posiadanego mienia. Przy przyjętej kwocie budynek jest mniej wart niż wysokość kredytów, które nad radnym "wisza". W ciągu 2003 roku żaden z kolegów-radnych pod tym względem Wilgi nie pokonał. Nadal wykazuje on zobowiązania w wysokości 227 tysięcy, których spłata pochłania miesięcznie dobrze ponad 4 tysiące złotych. Wysokość zadłużenia od ubiegłego roku nie zmieniła się, a przynajmniej radny nic o tym nie wspomina, mimo że powinien anonsować to, co zostało do spłacenia, a nie to, co pożyczył. Przy analizie wysokości zaciągniętych przez Wilgę kredytów dają się zauważyć dwie ciekawostki. Oto jedno z zobowiązań dotyczy 100 tysięcy złotych na zakup gospodarstwa rolnego, którego wartość radny wycenił na... 60 tysięcy. Inny z kolei kredyt, wielkości 10 tysięcy, zaciągnięty na rok, jest spłacany w ratach miesięcznych po... 2 tysiące złotych. Radny więc odda bankowi nie 10 tysięcy, nie 15, a dokładnie... 24 tysiące. Jeśli Wilga podaje samą prawdę (a oświadczenie o odpowiedzialności karnej za fałszywe zeznania też podpisał), to dał się naciąć jakiejś strasznie lichwiarskiej instytucji!
Tak czy inaczej miesięczne łączne raty kredytów są sporo wyższe niż dochody jakie radny uzyskuje z tytułu dzierżawy wzniesionych za kredyty obiektów, tym bardziej że - jak podkreśla - od kwot dzierżawy płaci podatki. Dokłada więc radny Wilga z dochodów z gospodarstwa rolnego (3500 tysiąca zł) i z dyrektorskich poborów, które w ciągu ubiegłego roku wyniosły 76 418,28 zł, a więc o całe 10 tysięcy wyższych niż dochody wiceburmistrz miasta Danuty Górskiej. Za to pod względem mienia ruchomego stan posiadania radnego się polepszył. W 2002 roku dysponował jedynie traktorem, a w 2003 roku zaopatrzył się już w fiata sierrę.
Skurczony dom
Przy okazji badania oświadczeń można się też dowiedzieć, że radny Jerzy Topolski ma do dyspozycji nie tylko własny dom o powierzchni 219 m2, ale też niewielkie mieszkanie, ale za to służbowe. W poprzednim oświadczeniu mieszkania jeszcze nie miał, ale za to dom był większy o 41 m2 - może radny zamienił np. taras na to mieszkanko?
Ma też Topolski, oprócz najbardziej zasobnego konta, najwyższe dochody, uzyskiwane zreszta z kilku różnych źródeł - łącznie 143 tysiące.
Z oswiadczeń można także wyczytać, że po Żuchowskim wieloscia posiadanych nieruchomosci w postaci rozmaitych działek rolnych, rekreacyjnych czy budowlanych wyróżnia się radna Czerw. Kolekcjonerem aut jest natomiast radny Kasprzak - wykazał aż cztery samochody, a zarobił mniej więcej tyle, co rok wczesniej. Ile dokładnie - nie wie nawet on sam, bo wpisane kwoty miesięcznych dochodów z różnych źródeł opatrzył dodatkowo klauzulą "około".
Z dietą da się żyć
W 2003 roku już nie tylko radna Zofia Żarnoch żyła wyłącznie z diety, ale także Jan Napiórkowski, który najwyraźniej zapomniał o wynagrodzeniu, otrzymywanym w WSPol. Diety zostały w tym roku wpisane przez prawie wszystkich. "Wynagrodzenie" za społeczna pracę pominął jedynie radny Ryszard Kasprzak. Można jednak przyjąć, że jako wiceprzewodniczący rady, otrzymał on dietę w takiej samej wysokości jak radna Ewa Czerw, czyli ponad 11 tysięcy złotych.
Gdy zsumuje się zeznania radnych wychodzi, że ich diety kosztowały ubiegłoroczny budżet miasta nieco ponad 205 tysięcy złotych. W sprawozdaniu z wykonania budżetu figuruje inna kwota: 206 832 zł. Tysiąc, o który niedoszacowali się radni, to już przy ogólnej kwocie - detal.
Kasa urzędników
Burmistrzowi Pawłowi Bielinowiczowi o tysiąc złotych zmalało konto, ale za to o 28 tysięcy wzrosła wartość posiadanych obligacji. Dom, jak był wart 150 tysięcy, tak i pozostał, natomiast znacznie polepszyło się burmistrzowi pod względem zarobków. Z racji bycia głową grodu Paweł Bielinowicz uzyskał dochód na poziomie 101 306,27 złotych, a za udział w Radzie Nadzorczej Portów Lotniczych - 11 936,20 zł. Rok wcześniej te same walory poprzedniego burmistrza, czyli Henryka Żuchowskiego, kształtowały się jednak na znacznie wyższym poziomie: 126 582 zł i 28 853 zł.
Jak już wspomniano, wiceburmistrz Danuta Górska zarobiła na urzędzie 66 840,09 zł, wzrosła nieco, w jej "samowycenie", wartość działki rekreacyjnej, a zmalała zasobność konta - z 12 do 5 tysięcy. Zaciągnęła też burmistrz kredyt bankowy w wysokości ponad 35 tysięcy, a jednocześnie przekazała darowiznę wartości 38,5 tysiąca.
- To wsparcie dla córki na nową drogę życia - wyjaśnia "Kurkowi" zaciekawionemu wpisem, który w dotychczas analizowanych oświadczeniach nie występował.
Więcej od wiceburmistrz zarabia skarbnik grodu Hanna Żylińska - 71 730,30 zł. Tym razem jej oswiadczenie jest nieco rozbudowane. Znana jest wartość domu (54 tysiące) i zasobność konta - 37 tysięcy. W ubiegłorocznym oświadczeniu skarbnik Żylińska nie napisała prawie nic. Podobnie bardziej wylewna w tegorocznym oświadczeniu jest sekretarz miasta Elżbieta Burlińska. Wiadomo więc, że uzyskała roczne wynagrodzenie w wysokości 72 543,82 zł i zgromadziła na koncie 5 tysięcy złotych.
Naczelnicy wydziałów i dyrektorzy podlegających miastu zakładów mają wynagrodzenia zbliżone - średnio 45 tysięcy złotych (dla porównania można podać, że radna Anna Rybińska, ucząc wychowania fizycznego w dwóch szkołach zarobiła ponad 51 tysięcy złotych). Wyjątek stanowi Agnieszka Kaczmarczyk, ale dlatego, że naczelnikiem wydziału organizacyjno-prawnego została dopiero w tym roku. W ubiegłym, jako młody, "szeregowy" inspektor zarobiła zaledwie 16,4 tysiąca złotych.
Większość urzędników jest zapobiegliwa i skrzętnie gromadzi finanse na bankowych kontach. Najzasobniejszy jest Leszek Mierzejewski, który oprócz 131 500 złotówek uskładał też 2150 $ i ponad 10 tysięcy euro. Wzrósł stan konta Janusza Woźniaka, kierującego "podwydziałem" inwestycyjnym - z 55 600 zł do 73 tysięcy.
Więcej istotnych, godnych odnotowania zmian w urzędniczych oświadczeniach "Kurek" nie spostrzegł.
Halina Bielawska
2004.06.16