Pierwsza ofiara nowych przepisów

We wrześniu pisaliśmy w „Kurku” o zmianach w przepisach ruchu drogowego, m. in. znoszących podział dróg na publiczne i wewnętrzne. Wskutek tego obecnie kierowca nie może już bezkarnie parkować w miejscach niedozwolonych na drogach wewnętrznych, czyli m. in. pod marketami i różnymi innymi instytucjami, w tym pod szkołami. Teraz trzeba respektować każdy znak drogowy bez względu ma miejsce jego posadowienia. Gdzieś tak na początku października pewna mama przywiozła swoją córeczkę do szkoły, konkretnie SP nr 3. Cóż, parking znajdujący się zaraz za bramą wjazdową był zajęty - fot. 1. Dlatego nasza Czytelniczka, nie zatrzymując się, pojechała dalej pod drugi plac postojowy. Niestety, tam czekała ją niespodzianka w postaci znaku zakazującego wjazdu z wyjątkiem zaopatrzenia oraz pracowników szkoły, co przedstawia kolejne zdjęcie - fot. 2. Nie było innego wyjścia, jak tylko zawrócić. Pojechała zatem kawałek za znak i przy wjeździe do tego drugiego parkingu (tylko dla zaopatrzenia oraz pracowników szkoły) zawróciła, bo tam było wystarczająco dużo miejsca na taki manewr.

Właśnie wtedy zatrzymała się dosłownie tylko na chwilkę, by wysadzić córeczkę, ale wówczas... - Nagle jakby spod ziemi wyrośli funkcjonariusze policji drogowej i ukarali mnie mandatem – skarży się nasza Czytelniczka. Cóż, nawet w myśl nowych przepisów za znak zakazu wjazdu można wjechać właśnie w celu zawrócenia, o ile przed znakiem nie ma na to wystarczającego miejsca. Także jeśli chodzi o ów chwilowy postój to występek ten jest problematyczny. Czytelniczka nie wjechała przecież na niedozwolony parking, a córeczkę wysadziła przed nim, zatrzymując się na drodze wewnętrznej, przy której zakazu zatrzymywania się nie ma. Z powodzeniem można było sprawę zakończyć pouczeniem i tyle!

BABA ZA KIEROWNICĄ

Wcześniej było o pewnej pani, która wiozła swoją córeczkę do szkoły, więc teraz trochę o kobietach za kierowcą. Powszechnie uważa się, że przedstawicielki płci pięknej są znacznie lepszymi kierowcami niż mężczyźni. Wystarczy krótka jazda tylko po mieście, aby zauważyć, że ci, którzy jeżdżą jak wariaci to przecież faceci. To oni, a nie nie kobiety ruszają z piskiem opon spod świateł, by przed kolejnymi z piskiem hamować.

Nie widuje się pań, które jeżdżą samochodem z łokciem wystawionym zawadiacko przez okno, ani też grających tak głośno, że w aucie nic nie słychać, nawet karetki jadącej z tyłu na sygnale. Kobiety nie jeżdżą też tuż za zderzakiem poprzedzającego samochodu, ani nie mijają innych „na lusterko”. Wreszcie statystyka pokazuje, że panie miewają najczęściej małe, niegroźne stłuczki, znacznie rzadziej groźne wypadki, panowie zaś odwrotnie. Skoro zatem obserwacja tego co dzieje się na naszych drogach potwierdza, że kobiety jeżdżą bezpieczniej i ostrożniej niż mężczyźni, skąd bierze się to stereotypowe określenie „baba za kierownicą”? Cóż, może z tego powodu, że momentami kiedy pani usiądzie za kierownicą potrafi zrobić rzeczy zgoła niewyobrażalne - fot. 3. Scenkę tę „Kurek” zaobserwował w Nowym Gizewie na szosie stanowiącej przedłużenie ul. Władysława IV. Żeby kobieta jechała chociaż częścią chodnika wyznaczoną dla rowerzystów, ale nie - pędzi kładem po stronie dla pieszych. Mało tego nie sama, a z pasażerką, zapewne z córeczką. Jest to obrazek ilustrujący kompletny brak wyobraźni, który w konsekwencji może doprowadzić do wypadku.

ZNAK NA DRUCIE

Jedną z nielicznych ulic w Szczytnie, której przeciwstawne pasy ruchu są na trwałe oddzielone, jest ulica Linki.

O ile od strony ul. Polskiej wszystko gra, oznakowanie jest prawidłowe i kierowca nie ma kłopotów z wjazdem na właściwy pas ruchu, o tyle sytuacja od strony dworca kolejowego wygląda zupełnie inaczej - fot. 4. Kiedy jedzie się z tej strony widać dwie ulice, no i powstaje dylemat, bo nie wiadomo, w którą z nich wjechać. Zawsze na słupie widocznym w środku zdjęcia - fot. 4 była umieszczona niebieska tarcza z białą strzałką pokazująca właściwy kierunek jazdy. Ba, od dłuższego już czasu tak potrzebnego znaku nie widać i nie wiadomo gdzie się on podział. No, z tym że nie wiadomo gdzie się podział, to tak do końca nie jest prawda. Dokładne bowiem oględziny miejsca ujawniają nam coś takiego - fot. 5.

Znak i owszem jest, tyle że znajduje się po przeciwnej stronie słupa i zwisa z niego smętnie na kawałku zardzewiałego drutu. Ten zapewne za kilka dni skoroduje doszczętnie i błękitna tarcza spadnie całkiem na ziemię.

WIDOKOWE WZGÓRZE

Pewna nasza Czytelniczka, pani Ewa z Kamionka pisze w e-mailu, że kiedy jedzie się ul. Pomorską, to dalej, jakieś półtora kilometra za skrzyżowaniem z ul. Suwalską dociera się do wzgórza, z którego rozciąga się wspaniały widok na okoliczne pola i lasy i skąd widać zabudowania wsi Szczycionek.

Wzgórze to miejscowi nazywają Lipową Górą, ponieważ dawniej rosły tam dorodne lipy. Cóż, pojechaliśmy tą trasą, ale widokami się nie nasyciliśmy, ponieważ szlag nieomal nas trafił, gdy zobaczyliśmy co dzieję się nie tylko na wzgórzu, ale i poboczach prowadzącej do niego drogi. Okolica potraktowana została bowiem jak lokalne wysypisko śmieci. Leżą tu najrozmaitsze nieczystości, począwszy od trującego eternitu i wszelkiego gruzu, a na zwykłych domowych odpadkach skończywszy - fot. 6. Tak oto mieszkańcy okolic traktują swoje własne środowisko.

WYSYPISKO PRZY MAŁEJ BIELI

Jest w Szczytnie dość osobliwa ul. Sportowa, a to dlatego osobliwa, bo nie stoi przy niej żadna posesja, z wyjątkiem rozpadającej się rudery, w której dawniej mieścił się ostatni w naszym mieście zakład kowalski. Na poboczu tej ulicy, na odcinku od ul. Leyka aż po kuźnię wkopano w ziemię betonowe słupki, aby nikt postronny nie wjeżdżał na teren graniczący z „Małą Bielą”. Cóż, ktoś tam kilka słupków usunął i powstał dzięki temu dogodny wjazd aż pod samą wodę, co pokazuje czerwona strzałka na fot. 7.

Jak powstał wjazd to i zaraz znaleźli się tacy owacy, którzy wjeżdżają tam samochodami i dalejże! sypią nieczystości. Na lądzie wywalają gruz, zaś do wody rozmaite niepotrzebne w domu sprzęty - stare telewizory, części od lodówek itp., itd. - fot. 8. Słowem zgroza, a przecież miejsce to graniczy bezpośrednio z „Małą Bielą”, czyli użytkiem ekologicznym!