Agitacyjna kampania przed referendum w Pasymiu stanęła przed sądem. Ten, w głoszonych hasłach nie dopatrzył się uchybień i przekłamań.

Pierwsze zwycięstwo opozycji

Żądała przeprosin

Burmistrz Lucyna Kobylińska wniosła pozew, indywidualnie przeciwko każdemu z 17 członków grupy inicjatywnej ds. przeprowadzenia referendum w Pasymiu, wnioskując o to, by sąd dał im zakaz publikowania nieprawdziwych danych i informacji dotyczących wynagrodzenia i sprawowania funkcji burmistrza. Jednocześnie żądała, by każdy z uczestników postępowania wpłacił po 1000 zł na rzecz Ośrodka Pomocy Dziecku i Rodzinie w Pasymiu oraz przeprosił ją na łamach prasy lokalnej.

"Informacje i twierdzenia, zawarte w sygnowanej przez uczestników postępowania ulotce są nieprawdziwe i mają na celu dyskredytację wnioskodawczyni wobec mieszkańców miasta i gminy Pasym, i narażają ją na utratę zaufania publicznego, niezbędnego dla sprawowania funkcji burmistrza" - tak brzmi konkluzja skierowanego do sądu wniosku.

Przyspieszony tryb

Przypomnijmy, że grupie mieszkańców Pasymia nie podobają się rządy obecnej burmistrz. Doprowadzili do tego, że wojewódzki komisarz wyborczy ogłosił referendum w sprawie odwołania z funkcji burmistrza Lucyny Kobylińskiej, a głosowanie odbędzie się już w niedzielę 7 grudnia. Przeciwnicy zarzucają "głowie" gminy Pasym m.in. szastanie publicznymi finansami poprzez podwyżki płac dla burmistrz i niektórych urzędników, podejmowanie decyzji krzywdzących mieszkańców i stawianie własnego interesu ponad interes gminy (podwyżki podatków, czynszów, opłat oraz wystawienie do sprzedaży budynku byłej szkoły w Grzegrzółkach bez wiedzy mieszkańców) czy też brak działań w kierunku poprawy bezpieczeństwa publicznego (wypowiedzenie umowy dzierżawy posterunkowi policji, co w konsekwencji grozi jego likwidacją).

Ponieważ postępowanie sądowe odbywało się w trybie ustawy o referendum, rozprawa musiała być przeprowadzona w ciągu najpóźniej dwóch dni od daty złożenia wniosku. Grupa inicjatywna nie miała więc zbyt wiele czasu na zebranie dowodów - dokumentów, na obronę swych twierdzeń. W dokumentacyjnych zbiorach obu stron występowały wyraźne sprzeczności. Na przykład burmistrz Kobylińska przedstawiła sądowi oświadczenie kierownika referatu planowania Ireneusza Rosika z 30 października br., że budynek po byłej szkole w Grzegrzółkach nie jest przeznaczony do sprzedaży. Grupa inicjatywna z kolei, na obronę swoich twierdzeń, miała wydruk strony z internetu, z serwisu informacyjnego miasta i gminy Pasym, datowanej na 8 października. Widnieje na niej oferta sprzedaży nieruchomości - byłej szkoły w Grzegrzółkach, wraz z opisem budynku i szacunkową ceną (200 tys. zł).

- Dobrze, że wydrukowałem tę stronę wcześniej, bo gdy burmistrz złożyła pozew, to tej informacji już w internecie nie było, została zlikwidowana - mówi Włodzimierz Brzozowski, jeden z członków grupy inicjatywnej.

Pouczająca lekcja

W środę 19 listopada obie strony stanęły przed obliczem Sądu Okręgowego w Olsztynie i przedstawiły swoje racje i dowody. Po ich analizie sąd oddalił pozew burmistrz Kobylińskiej w całości.

- Sprawa miała charakter proceduralny, a sąd nie rozstrzygał o prawdziwości zarzutów - twierdzi burmistrz Kobylińska. W ustnym uzasadnieniu prowadzący postępowanie sędzia odnosił się jedynie do faktów. Tak było np. w przypadku wynagrodzenia szefowej gminy, które nieznacznie wzrosło w wyniku ustawowego przyznania dodatku specjalnego. Rada zmniejszyła jednocześnie wynagrodzenie zasadnicze o 400 zł i dodatek funkcyjny o 200 zł, ale i tak wystąpiła niewielka różnica pomiędzy wynagrodzeniem ustalonym pierwotnie i później. - Sąd nie brał też pod uwagę np. tego, że moje pobory są niższe od tych, które miał poprzednik. Ustalił fakty i stwierdził, że ich ocena należy do wyborców - wyjaśnia burmistrz Kobylińska, dodając, że postępowanie sądowe było pouczającą lekcją dla niej, ale głównie dla przeciwników, w tym przede wszystkim dla byłego burmistrza Wiesława Nosowicza, któremu sąd wykazał niewiedzę w kilku samorządowych kwestiach.

Wyssane z palca

Inne zdanie na temat sądowego orzeczenia ma grupa referandalnych inicjatorów.

- Postanowienie sądu traktujemy jako nasze pierwsze zwycięstwo. Świadczy ono o tym, że zarzuty, jakie stawiamy burmistrz Kobylińskiej nie zostały wyssane z palca, są po prostu prawdziwe - mówią członkowie grupy inicjatywnej. Są zadowoleni, uznając, że swym sądowym pozwem i przegraną burmistrz Kobylińska sama dała im więcej argumentów do ręki. Już w tym tygodniu grupa zamierza przystąpić do frontalnego ataku i organizować spotkania z mieszkańcami poszczególnych miejscowości.

(hab)

2003.11.26