Politycy największych politycznych ugrupowań są mniej lub bardziej przekonani, że nadchodzące wybory do sejmu wygra Prawo i Sprawiedliwość. Rozbieżności pojawiają się, gdy pada pytanie: czy to pozwoli mu na kontynuację rządów? A jeżeli tak, to czy samodzielnych?
BĘDZIEMY RZĄDZIĆ, ALE BEZ WIĘKSZOŚCI KONSTYTUCYJNEJ
Kandydat Prawa i Sprawiedliwości poseł Jerzy Gosiewski jest pewny, że sytuacja polityczna w Polsce po wyborach się nie zmieni. - W skali kraju zbliżymy się do 50%, co da nam ok. 250 miejsc w sejmie – szacuje. Z drugiej strony ubolewa, że nie starczy to do osiągnięcia większości konstytucyjnej, a co za tym idzie doprowadzenia do końca reform instytucji związanych z wymiarem sprawiedliwości. W naszym okręgu liczy na zdobycie przez PiS pięciu, a być może nawet sześciu mandatów.
Podczas prowadzenia kampanii wyborczej rzucała mu się w oczy zdecydowanie większa aktywność kandydatów jego ugrupowania niż startujących w wyborach przedstawicieli pozostałych partii. - Może doszło do nich, że w sejmie nie ma zbyt dużych zarobków – dywaguje poseł Gosiewski.
SKUTECZNY TRANSFER SOCJALNY
- Nie powiem niczego odkrywczego – PiS ma szanse na osiągnięcie samodzielnej większości, ale jeśli do sejmu wejdzie pięć ugrupowań, będzie miał z tym kłopot – uważa szef powiatowych struktur Platformy Obywatelskiej Zbigniew Kudrzycki.