Niewielką część placu Juranda zająć mają trzy ogródki piwne. Mogłyby już działać od 1 czerwca, ale z decyzją zwleka sanepid.
Trzy ogródki
Turystyczne ożywienie miasta jest jednym z haseł, towarzyszących działaniu obecnego samorządu (podobnie zresztą jak i poprzedników). Wśród pomysłów, które najprawdopodobniej zostaną zrealizowane, jest udostępnienie placu Juranda nie tylko dla zmotoryzowanych, na miejsca parkingowe. Ogródki piwne mają sprawić, że turyści zatrzymają się w Szczytnie na dłużej, a i miejscowi chętniej opuszczą zacisza własnych domostw.
Z blisko 3 tysięcy m2 powierzchni placu Juranda wygospodarowano 360 m2, nad którymi mają rozłożyć się barwne parasole, kryjące pod sobą piwiarenki.
Chętni na ich ustawienie i prowadzenie nie byli poszukiwani w drodze przetargu. Tak się "szczęśliwie" dla miasta złożyło, że akurat trzech i tylko trzech miejscowych przedsiębiorców wykazało zainteresowanie ustawieniem ogródków i każdy z nich zgodę na to otrzymał.
Jedyna odpłatność (poza normalnymi kosztami z tytułu prowadzenia działalności gospodarczej), jaką każdy z nich poniesie, to opłata za zajęcie pasa ruchu drogowego.
Na placu Juranda piwem handlować będą firmy "Hanys" Mariusza Nagadowskiego, "Stoker" Jarosława Zaręby i "Grall" Pauliny Pawłowskiej. Tak naprawdę powinni tę działalność rozpocząć już 1 czerwca, ustawiając ogródki wokół zadrzewionej wysepki, która też zresztą będzie zagospodarowana. W miejscu obecnie ustawianego tam stolika z parasolem stanie drewniana konstrukcja, mająca być punktem informacji turystycznej z prawdziwego zdarzenia. Nie jest to zresztą jedyny w mieście punkt informacyjny. Prowizoryczne parasole ze schronionymi pod nimi absolwentami technikum hotelarskiego w roli turystycznych informatorów pojawiły się też przed Miejskim Domem Kultury i RDT-em (naprzeciwko dworca PKS).
Wymogi Sanepidu
Informacja zatem jest, tylko piwa nie ma.
- Mamy już niemal wszystkie uzgodnienia i pozwolenia, poza decyzją sanepidu - tłumaczy zwłokę w utworzeniu ogródków piwnych przedstawiciel "Stokera", dodając, że przy liczbie trudności i ogólnej negatywnej aurze, jaka tworzeniu piwiarenek towarzyszy, coraz bardziej jest skłonny zrezygnować. Główny problem dotyczy kwestii sanitarnych. - Sanepid żąda podłączenia toalet do sieci kanalizacyjnej, co jest niemożliwe chociażby ze względu na to, że miasto z kolei zakazało jakiejkolwiek ingerencji w podłoże placu. Próbujemy wypracować jakieś porozumienie, które zadowoli obie strony.
Piwo z kulturą
Piwne ogródki, zgodnie z założeniem, nie mają ograniczać się tylko do handlu pienistym napojem. Wnioskodawcy deklarują, że dzięki ich działalności plac Juranda będzie tętnił życiem kulturalnym. W obrębie sezonowych lokalików gastronomicznych mają się odbywać koncerty, wystawy i inne imprezy, podobne tym, jakie miały miejsce w ubiegłym roku w "Tawernie", również zlokalizowanej przy placu Juranda.
Sam plac od kilku już lat - jak wynika z obserwacji - jest nie tylko centrum miasta, ale i centrum towarzyskim dla sporej rzeszy młodzieży. Szczególnie w sobotnie i niedzielne wieczory murek, okalający przyratuszową fosę, jest gęsto "zasiedlony", podobnie jak i inne miejsca, choć trochę nadające się do tego, by na nich przycupnąć i pogadać. Wszystko to dzieje się teraz w sposób całkowicie niezorganizowany i chaotyczny, a więc i pozbawiony wszelkiej kontroli. Piwiarenki, dodatkowo nastawione na kulturową działalność, mogłyby ten chaos nieco ogarnąć.
Najbliższa przyszłość zależy od inspekcji sanitarnej. Trwają uzgodnienia i negocjacje. "Ogródkowi" inwestorzy przedstawili sanepidowi projekt na rozwiązanie spornych kwestii. Czy zostanie on zaakceptowany - okaże się najpóźniej w środę, czyli w dniu, kiedy "Kurek" będzie już w kioskach.
(hab)
2003.06.11