Zaraz za głównym przejazdem kolejowym, jeśli zmierzamy od strony centrum miasta, znajdziemy się na skrzyżowaniu ul. Skłodowskiej z ul. Polną. Ta ostatnia, choć mają przy niej siedziby różne i to całkiem ważne instytucje, m. in. miejscowy oddział firmy „Energa-Operator S.A.” oraz przedszkole, została jakby zapomniana przez włodarzy Szczytna. Biegnące wzdłuż ulicy chodniki pamiętają jeszcze czasy komuny. Betonowe płytki, nigdy idealnie nie położone, obecnie leżą bardzo nierówno, a w lokalnych zagłębieniach tworzą się liczne kałuże. Jedna z nich utrudnia przejście dzieciom do Szkoły Podstawowej nr 3 i milusińskim do pobliskiego przedszkola. - fot. 1.
Aby dojść do tych placówek oświatowych w miarę suchą nogą, wchodzą na murek, który stanowi pozostałość po ogrodzeniu otaczającym niegdyś przychodnię zdrowia. Dzieci, jak to dzieci, hyc! i już są za kałużą. Gorzej, gdy musi tędy przedostać się mama z oseskiem w wózeczku. Po wąskim murku jechać się przecież takim pojazdem nie da. Podobnie, choć jeszcze gorzej dzieje się, kiedy pada, na przeciwnym końcu ulicy Polnej, od strony Schroniska „Cztery Łapy”. Tam powstaje olbrzymia kałuża nie do przebrnięcia przez pieszego - fot. 2.
Dziwi to tym bardziej, że dokładnie w tym miejscu mniej więcej rok temu poprawiana była instalacja burzowa. Wystarczy jednak przypatrzeć się dokładnie zdjęciu nr 2, aby zauważyć, że kratki ściekowe, które miały odprowadzać nadmiar wód opadowych znajdują się dużo wyżej niż lustro tego lokalnego rozlewiska. Woda zatem stoi w najlepsze, bo nie ma jak odpłynąć. Mieszkańcy okolicy skarżą się także na to, że kilka ulicznych studzienek się zapada. Niektóre ich pokrywy leżą wręcz na ukos - część zagłębiona jest pod asfaltem, część sterczy nad nim - fot. 3. Zamieszczoną wyżej fotografię wykonaliśmy długo po deszczu, gdy wody opadowe zdążyły już spłynąć. W trakcie zaś deszczu i jakiś czas po, pokrywy te zalane są wodą i wówczas pozostają całkiem niewidoczne. Nie trzeba wiele wyobraźni, aby uzmysłowić sobie jak elementy te mogą być groźne dla ruchu samochodowego. Na koniec jeszcze i taka uwaga. U wylotu ul. Polnej do Skłodowskiej dość osobliwie pomalowane jest oznakowanie poziome - fot. 4.
- Manewr skrętu w prawo należy wykonać ze skrajnego pasa, ale biała ciągła linia wymalowana jest po tak ciasnym łuku, że żaden samochód ciężarowy nie da rady wykonać tak mocnego skrętu i musi najechać na białą linię - skarży się kierowca ciężarówki, który wiózł towar do pobliskiej hurtowni elektrycznej. Opisane oznakowanie poziome irytuje także urzędników z ratusza. Wskutek tego Urząd Miejski wystosował specjalne pismo do GDDKiA w sprawie jego zmiany na lepsze. Jeśli chodzi zaś o poprawę jezdni i chodników przy ul. Polnej, to jak dowiadujemy się w ratuszu, miasto nie przewiduje w najbliższym czasie żadnych remontów.
WYŚCIG DO RATUSZA
Gdy to piszemy, wyścig po wymarzone stołki w radach samorządowych trwa w całym powiecie w najlepsze. W samym tylko Szczytnie do Wielkiej Gonitwy z najprzeróżniejszych list rozmaitych komitetów wyborczych, czy to partyjnych, czy obywatelskich zgłosiły się ponad trzy setki zawodników oraz zawodniczek, a każdy czy każda z nadzieją na mandat radnego. Warto, szczególnie w Szczytnie, zostać działaczem samorządowym, bo można prawie nic nie robić, a lekką ręką zgarniać dietę w wysokości ok. 1200 zł miesięcznie i spoko! Cóż, jak się spyta kandydata, to ho, ho! W ogóle nie jest zainteresowany sprawami finansowymi, obowiązki radnego pragnie sprawować dla dobra wyborcy. Wielu składa nawet deklaracje, że diet nie ruszy, a jeśli już to na cele dobroczynne. Niestety, jak uczy doświadczenie z lat ubiegłych są to tylko czcze obietnice.
DWUGROSZOWY MAJĄTEK
Cóż, samo startowanie do rady miejskiej wymaga jednak trochę wysiłku i przemyślanych starań. Aby mieć jakieś nadzieje na zdobycie wymarzonego mandatu nie można poprzestać tylko na akcji propagandowo-ulotkowej, od której miasto w te dni przedwyborcze wyglądało jarmarcznie i miejscami bardzo niechlujnie - fot. 5. Na szczęście (a może i nieszczęście) wyobraźni w narodzie nie brakuje, dzięki czemu kandydaci chwytają się dość oryginalnych sposobów, by przeciągnąć wyborcę na swoją stronę. Na początek podajmy przykład z kraju, z miasta Lubonia.
Tam kandydatka na radną do swoich wyborczych ulotek wkleiła małe, gustowne koperty, w których pobrzękiwała... dwugroszowa moneta. Ot, tak na szczęście i ku rozmnożeniu, no a poza tym potencjalna radna startowała z nr 2 na liście. Niestety, znaleźli się i tacy, którym się to nie spodobało. Szybko udali się na policję, aby złożyć donos, bo ich zdaniem kandydatka wręczała wyborcom „korzyści majątkowe”, co jest zakazane prawem. Grozi za to kara pozbawienia wolności do lat pięciu, czyli nawet o rok dłużej niż trwa kadencja w radzie. Na razie policja zastanawia się co począć, bo niezbyt precyzyjne przepisy nie mówią czy dwa grosze to już korzyść majątkowa, czy po prostu bezwartościowy bilon i tyle.
GRZYBKI W OCCIE ZA STOŁEK
Nietypowe elementy kampanii wyborczej zauważono także i w Szczytnie. Na osiedlu Leyka widziano jedną z kandydatek, która chodziła od bloku do bloku objuczona wielką torbą. Odwiedzając poszczególne mieszkania zachęcała domowników do głosowania na nią, no i żeby wyborcy pamiętali o tym obowiązku, wręczała im po słoiczku własnego wyrobu marynowanych grzybków oraz żurawin – fot. 6.
- Grzybków nie przyjęłam, bo nie wiadomo czy aby nie były trujące, ale żurawiny i owszem, bo to wielki przysmak i wspaniała przystawka do mięs, a zwłaszcza dziczyzny - zwierzyła się „Kurkowi” pani Hanna, z okręgu wyborczego nr 2.
TŁUM POTENCJALNYCH RADNYCH
W Szczytnie do Rady Miejskiej z czterech okręgów startuje łącznie 321 kandydatów i kandydatek. Cóż, miejsc jest jedynie 21, więc równo 300 osób, a to dość spory tłumek, będzie musiało przeżyć gorycz porażki i ewentualnie spróbować za cztery lata. Na zakończenie tematu wyborczego dodajmy, że tak jak w kraju, tak i u nas w Szczytnie większość sądzi, że polityka sprowadza się do dążenia do objęcia władzy. Potem, gdy się już siedzi na stołku, to polityczne działania polegają na utrzymaniu osiągniętej pozycji.
Tymczasem, jak mówił Jan Paweł II, polityka to nie tylko udział we władzy, ale przede wszystkim roztropne działania na rzecz wspólnego dobra. Miejmy zatem nadzieję, że wybrani przez nas radni rozumieją politykę w ten właśnie sposób.