W zimnych nurtach jeziora Świętajno (Narty) testowano miniaturową łódź podwodną, która w momencie wyprodukowania, tj. w latach siedemdziesiątych i osiemdziesiątych uchodziła za szczyt osiągnięć nie tylko polskiej, ale i światowej techniki. Z tego względu weszła zaraz na wyposażenie polskiej elitarnej jednostki marynarki wojennej FORMOZA.
Jednoosobowa niewielka konstrukcja, która mogła holować na zewnątrz jeszcze dwóch nurków miała zastosowanie ściśle wojskowe. Służyła do różnych akcji dywersyjnych, w tym podkładania materiałów wybuchowych pod obce okręty wojenne i łodzie.
Jednak w niedzielę, 4 listopada, celem testów „Błotniaka”, bo taką nazwę nosi egzemplarz próbowany w Nartach, nie było storpedowanie jakiejkolwiek innej jednostki wodnej, a sprawdzenie jego przydatności do celów ratowniczych, głównie przy wydobywaniu ofiar tragicznych kąpieli oraz zatopionych wraków.
Choć próby pływalności oraz sterowania miniaturowej łodzi wypadły dobrze, to jednak użyteczność tego typu jednostek w akcjach ratowniczych na akwenach Warmii i Mazur okazała się wielce problematyczna.
Mimo tego, że testy przeprowadzono na jednym z najczystszych jezior w naszym powiecie, widzialność z kabiny pojazdu była znikoma. Późnojesienne warunki pogodowe - wiatr i falowanie wód jeziora wzbudziły piasek z dna, co spowodowało, że pilot widział zaledwie na odległość kilku metrów. W normalne dni widoczność wynosi ok. 18 metrów i więcej.
Zdaniem szefa Specjalnej Grupy Płetwonurkowej Rzeczypospolitej, Macieja Rokusa, koordynatora całej akcji, łódź sterowana przez człowieka nie nadaje się na nasze specyficzne mazurskie warunki.
- Trzeba w oparciu o zebrane doświadczenia zbudować podobną, ale pełni zautomatyzowaną miniaturową jednostkę podwodną - powiedział „Kurkowi” i dodał, że musiałaby ona być wyposażona w najnowsze osiągnięcia techniki, takie jak sonary, kamery termiczne, nawigację satelitarną, itp. itd. Prace nad prototypem są na razie w stadium projektów.
M.J.Plitt/Fot. Dominik Dopierała
„Błotniak” to miniaturowa jednostka podwodna o masie 700 kg (masa bojowa 820 kg), potrafiąca zanurzyć się na głębokość 50 m. Jej elektryczny silnik o bardzo oryginalnej i nowatorskiej budowie umożliwia zasięg do 25 km. Jest to obecnie jedyny ocalały egzemplarz z pięciu prototypów, wyprodukownych przez Stocznię Marynarki Wojennej w Gdyni (ostatni egzemplarz opuścił dok w 1983 r.). Łódź prezentowaną w Nartach wraz z kolegami ze Stowarzyszenia Akwanautów Militarnych w Gdyni odrestaurował w 2006 r. Mariusz Szymański.