W poprzednim numerze pisaliśmy o kąciku on-line powstałym w miejscu chatki mieszczącej Powiatowe Centrum Informacji Turystycznej. Skwer ów ukończono dość późną porą, kiedy słońce już zaszło, dlatego w poprzednim „Kurku” zabrakło stosownego zdjęcia. Miejsce to obecnie wygląda tak - fot. 1. No i jedna z tych figurek widocznych na fotografii, nie cała, a jedynie jej popiersie zostało powielone w dziesiątkach egzemplarzy. Stało się tak za sprawą nowej miejsko-powiatowej inicjatywy, polegającej na wybiciu wzorem roku ubiegłego pamiątkowych monet. Tym razem jest to talar szczycieński o nominale „5 pofajdoków”. Na awersie widnieje nie cały, a połowa pofajdoka, za to z ogromnym sercem, zaś na rewersie widać herb Szczytna i stylizowane liście dębowe. Obie strony monety pokazuje kolejne zdjęcie - fot. 2. Emitentem, czyli tym, kto wybił monety, był Urząd Miejski, rolę „banku”, czyli dystrybutora talarów wzięła na siebie Lokalna Organizacja Turystyczna Powiatu Szczycieńskiego, zaś organizatorem całej akcji jest Warmińsko-Mazurskie Centrum Numizmatyczne. Zwykły talar pamiątkowy, tak jak zeszłoroczny, stanowi równowartość 5 zł i można zamienić go na towary lub usługi w około 20 placówkach i sklepach wyszczególnionych na plakatach i ulotkach. Pierwsze egzemplarze były do nabycia już 8 maja (Dzień Europy), a cała akcja promocyjna trwać będzie do 30 czerwca 2009 r. Talarów wybito ponad 10 tysięcy (pół na pół z ząbkowanym oraz gładkim rantem), do tego dochodzą jeszcze kolekcjonerskie złocone lub posrebrzane monety wyemitowane w liczbie odpowiednio 100 i 300 sztuk. To jednak nie wszystko w kwestii numizmatów, bo od 1 lipca będzie także rozprowadzany znany już talar Juranda, także o równowartości 5 zł, w tym także egzemplarze kolekcjonerskie o nominale 50 Jurandów. Reaktywacja Jurandów nastąpiła ze względu na żądania klienteli.
- Ubiegłoroczne talary jurandowe rozeszły się jak przysłowiowe świeże bułeczki - mówi „Kurkowi” Wioletta Tworkowska, specjalistka ds. turystyki z LOT PS. Dzięki aukcjom i sprzedaży internetowej trafiły one w najodleglejsze zakątki kraju, a także do niemieckojęzycznych państw Europy, skutecznie promując nasze miasto.
MNIAŁA BABA POFAJDOKA
Talary jurandowe są w porządku, wiadomo o kogo i o co chodzi, gorzej natomiast z monetami pofajdokowymi. Zapewne wszystkim Czytelnikom „Kurka” znana jest stara mazurska przyśpiewka pt. „Miała baba pofajdoka”.
Pierwsza jej zwrotka leci mniej więcej tak:
Mniała baba pofajdoka raz, dwa, trzy,
wsadziła go na prosioka raz, dwa,trzy,
prosiak lata jak szalony,
bo ma ogon podkręcony raz, dwa, trzy...
No tak, tyle że z tego tekstu nie bardzo wynika kim lub czym jest ów tajemniczy pofajdok. Ale, ale, bo w specjalnej ulotce towarzyszącej akcji talara „5 pofajdoków” możemy wyczytać, że na Warmii i Mazurach pofajdokiem nazywano pewnego młodzieńca - postrzelonego i roztrzepanego kawalera, w innych regionach kraju określanego mianem sowizdrzała. Ot, taki zakręcony facio, jakbyśmy dzisiaj powiedzieli, zawsze uśmiechnięty, życzliwy ludziom, no i stąd to wielkie serce. Hm, z kolei znawca przedmiotu, jakim jest Erwin Kruk podaje zgoła coś innego. Otóż w jego „Małym słowniku gwary mazurskiej” możemy wyczytać bez wstępów i ogródek tyle:
pofajdok - młodzieniec zafajdany.
Co to znaczy, wszyscy dobrze wiemy i żadnych innych wyjaśnień nie trzeba.
RZEKOME CENTRUM
Chatki stanowiącej niegdyś punkt informacji, jak wiadomo dawno już nie ma, ale mimo to na głównym rondzie nadal wisi tabliczka wskazująca na ów nieistniejący punkt - fot. 3.
Wydaje się, że taki bezlik tabliczek, skądinąd bardzo pożytecznych, ale zgromadzonych w jednym miejscu, staje się przez to kompletnie nieczytelny. Być może turysta podróżujący samochodem zdoła rzucić okiem na jedną, dwie, nawet trzy strzałki, ale już nie na czwartą, bo w tym czasie okrążyłby już całe rondo, a przecież należałoby jeszcze zapoznać się z treścią dużych zielonych drogowskazów, by nie zatracić kierunku.
NA PRZEMYSŁOWEJ
Choć dopiero kilka dni temu zakończono wylewanie nowego dywanika asfaltowego na ul. Przemysłowej, to już znaleźli się pierwsi malkontenci. Meldowali oni „Kurkowi”, że nadal pokrywy studzienek kanalizacyjnych są zbyt wysoko wypiętrzone, słowem robota została, żeby nie powiedzieć dosadniej, spartaczona. Pojechaliśmy tam oczywiście bezzwłocznie, i co? Otóż studzienki są jak najbardziej w porządku - ani nie wystają, ani nie są zagłębione, czyli że alarm był fałszywy. Ponieważ przejechaliśmy tą nowo oddaną do użytku trasą kilka razy w tę i z powrotem, aby upewnić się co do jej gładkości, przy okazji zauważyliśmy inne rzeczy nadające się do opisania. Pierwsza z nich to powiewające bezwładnie na wietrze pourywane taśmy - fot. 4. Co to za taśmy i do czego służą? Ano jak na nowoczesne czasy przystało, ta inwestycja drogowa polegała nie tylko na wylaniu samego dywanika asfaltowego, ale na wybudowaniu szerokich chodników ze ścieżkami rowerowymi oraz stosownym poboczem obsadzonym, a jakże, rozmaitą, różnokolorową roślinnością. Właśnie aby tych nowych sadzonek nie uszkodzili gapowaci przechodnie, otoczono je taśmami ostrzegawczymi. Niestety, czy to wiatr, czy też wandale, ot, tak dla zabawy pozrywali taśmy i teraz powiewają one bezładnie na wietrze, co wygląda dość dziwacznie. Najciekawsze zostawiliśmy jednak na koniec. Oto stosowne zdjęcie - fot. 5.
Robotnicy, załatwiwszy swoje (tzn. wykonawszy wszelkie prace drogowe), zapomnieli jednak usunąć ów charakterystyczny przybytek, który na dodatek musiał być bardzo mocno eksploatowany, skoro ma oberwane drzwi.
RUCH JEDNOKIERUNKOWY
I jeszcze jedno - nowo oddana do użytku ulica ma bardzo szerokie chodniki ze stosownymi ścieżkami rowerowymi. Są one nadto widoczne, bo wyłożone czerwoną kostką i jeszcze oddzielone od pasa dla pieszych specjalną szarą linią ułożoną z szarych płytek - fot. 6.
Mimo sporej szerokości, uwaga rowerzyści, są to ścieżki jednokierunkowe! W związku z tym należy zwracać uwagę na znaki drogowe, aby nie doszło do łamania przepisów, czyli podążania po ścieżce w niewłaściwym kierunku. Piesi oczywiście spacerować mogą po swojej części jak chcą, w obu kierunkach.